Różnicę kultur najlepiej widać na przykładzie: to, co u nas byłoby mobbingiem, w Japonii jest coachingiem! Dominika, pracując w salonie piękności (praktyki w słynnej kosmetologicznej szkole Yamano w Tokio), usłyszała od swojej przełożonej, że jest …za gruba. Wprost, ot uwaga zwrócona przez przełożoną na temat rzeczy rzutującej na jakość wykonywanej pracy. Uściślić należy, że Dominika oczywiście nie była gruba, tylko nie spełniała japońskich norm. Kiedy zszokowana nie wiedziała, jak zareagować, jej szefowa powiedziała, że poczeka, aż emocje odpadną (czytaj: Dominika pójdzie się wypłakać do łazienki, a potem porozmawiają o tym, co można w tej sytuacji zrobić). Uznała, że fakt, iż młoda kobieta w obcym kraju przytyła, zapewne ma podłoże psychologiczne (zajada stres, nie ma przyjaciół, spędza zbyt dużo czasu w pokoju przed telewizorem) i zaproponowała Dominice dietę, pracę z trenerem oraz pokrycie połowy kosztów obu tych rzeczy. Powiedziała, że na schudnięcie ma rok. Szokujące? To tylko jeden z przykładów, jak bardzo różni się nasza mentalność.

Dlaczego wszyscy chodzą na masaż kobido? ( i co jest jeszcze lepszego)

Japońska pielęgnacja to też niesamowita subtelność i dbanie o siebie na tak wielu poziomach, że nam też może wydać się niezrozumiałe. Choćby szokująca popularność masażu kobido, czyli kompleksowego powięziowego masażu mięśni i tkanek twarzy. Japońska pielęgnacja korzysta z inspiracji medycyną chińską, przerabiając ją na swoje dyskretniejsze formy. Stąd popularność japońskiego masażu bańką (i nie, nie jest dobrze, jeśli wykonujesz go sama w domu i na twarzy zostają wybroczyny oraz popękane naczynka – wtedy ewidentnie coś robisz źle). Wiesz, że maleńką banieczką można wymasować nawet oczy?

Masaż kabuki i masaż kasaaji

Hitem wśród japońskich technik manualnych jest masaż wulkanicznym kamieniem. Przed zbiegiem kładzie się go na grasicy, aby ogrzać do temperatury ciała, a masuje się nim całą twarz i (co szczególnie przyjemne) owłosioną skórę głowy (towarzyszy temu dźwięk specyficznego skrobania). 

Zupełnie niezwykły jest masaż pędzlem kabuki. Tak, dobrze myślisz – wywodzi się on z kultury dworskiej i teatru kabuki, w którym aktorzy grają przerysowaną mimiką, ale po spektaklu, aby zrelaksować ich napięte do granic ostateczności mięśnie twarzy, masowano im twarz za pomocą pędzla. Jego włosiem, ale też trzonkiem, którym buzię się opukuje, roluje i uciska punkty, w których mamy sploty nerwowe. Zabieg jest obłędny.

Posłuchaj nowego odcinka podcastu

O tym i innych technikach japońskiego masażu oraz gdzie i jak można się ich nauczyć, posłuchacie w kolejnym odcinku podcastu „Co mam sobie zrobić?”

Odcinka posłuchasz też na Spotify.