Choć trudno w to uwierzyć, od debiutu Dawida Kwiatkowskiego na polskiej scenie muzycznej minęło już dziewięć lat. Uroczy nastolatek z grzywką, który zaczął swoją karierę od publikowania amatorskich nagrań w sieci, dziś jest świadomym siebie artystą z siedmioma studyjnymi albumami w dorobku. Ostatni z nich, zatytułowany po prostu imieniem i nazwiskiem wokalisty, ukazał się w październiku ubiegłego roku nakładem Warner Music Poland, błyskawicznie osiągając status złotej płyty. Na krążku znalazły się m.in. pierwsze w karierze piosenkarza radiowe megahity - „Bez ciebie” oraz „Proste”. Po kilku miesiącach przygotowań 26-latek w końcu zaprezentował fanom swój nowy materiał w całości na żywo. 

Dawid Kwiatkowski ruszył w trasę. Pierwszy przystanek: Kraków

Trasa o nazwie Dawid Kwiatkowski Tour wystartowała 18 lutego w Krakowie. Młodemu gwiazdorowi udało się wypełnić klub Kwadrat po same brzegi. Koncert rozpoczął się od utworu „Nieważne”, tego samego, który otwiera promowany aktualnie album. W momencie, gdy Dawid pojawił się na ozdobionej czerwonymi różami scenie w szykownej, bogato zdobionej marynarce, dopasowanych do niej spodniach i półprzezroczystej koszuli, publiczność złożona w głównej mierze z dziewczyn wydała z siebie okrzyk, który prawdopodobnie było słychać nawet na Wawelu.

Myli się jednak ten, komu się wydaje, że w 2022 roku widownia Kwiatkowskiego to jedynie zauroczone w nim nastolatki. Nie jest tajemnicą, że dzięki swoim ostatnim dokonaniom do grona jego wiernych słuchaczy, z którymi na przestrzeni lat stworzył rzadko spotykaną więź, dołączyła masa nowych, także znacznie starszych osób. 


Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że zdobyte w młodym wieku doświadczenie sceniczne i telewizyjne (a być może także praca z reżyserem ruchu na planach licznych sesji zdjęciowych) świetnie wpłynęły na sposób, w jaki prezentuje się on na scenie. Dawid to prawdziwe zwierzę sceniczne z imponującą świadomością swojego ciała i ruchu. W kluczowych dla show momentach przyjmuje niestandardowe, efektowne pozy, które zresztą rewelacyjnie wyglądają na koncertowych fotografiach. W tym miejscu warto docenić pracę technika sceny, który w klubowych warunkach zrealizował dopracowane i przemyślane widowisko.


Niemałym zaskoczeniem są też emocjonalne reakcje samego artysty. Choć można byłoby się spodziewać, że po niemal dekadzie obecności na scenie aplauz publiczności nie będzie robił już na nim większego wrażenia, w rzeczywistości jest zgoła inaczej. Pierwsze łzy wzruszenia Dawid uronił już podczas wykonywania drugiej piosenki.

Po chóralnie odśpiewanym przez publikę „Chciałbym” przyszła kolej na „Dalej”, utwór, którego wykonywanie na żywo, jak wyznał sam piosenkarz, jest dla niego dość trudne. Nie chodzi jednak o aspekt techniczny, lecz emocjonalny. W tym momencie koncertu artysta wyraził też wdzięczność za to, że po raz pierwszy w karierze jego trasa została wyprzedana. 

Po wykonaniu kolejnych dwóch kawałków z ostatniej płyty („Kto tam jest?” i „Nie zrobisz mi tak”) przyszedł czas na jedną z dłuższych i bardziej uczuciowych przemów, które - co warto zaznaczyć - są ważnym elementem występów Kwiatkowskiego

Zobacz także:

Skierowane w stronę widowni poruszające, ale i pokrzepiające słowa na temat samotności były wstępem do utworu „Sam 1.0”. Podobnie jak pozostałe utwory, został on zaprezentowany w mocnym, gitarowym aranżu. To akurat nie powinno jednak nikogo przychodzącego na koncert Dawida dziwić. Songwriter jest wierny rockowej formule (choć może właściwszy byłby tutaj ukuty przed laty przez niego termin „Pop & Roll”) praktycznie już od swoich pierwszych tras. Podczas tego tournée niezmiennie towarzyszy mu na scenie zespół składający się z aż sześciu osób, w tym dwójki utalentowanych chórzystów, dzięki czemu zbędne mu są na żywo tak powszechne obecnie w mainstreamie „ulepszacze” jak półplayback i efekty auto-tune. Jego wokal jest stabilny i brzmi w zasadzie tak samo dobrze, jak na nagraniach.

Na deser Kwiat zaserwował krakowskiej publice absolutne klasyki: balladę „Na zawsze”, cover przeboju „Ostatni”, który z powodów sentymentalnych (była to pierwsza piosenka, którą opublikował w internecie) na stałe znalazł miejsce w jego koncertowym repertuarze, a także „Yin Yang”, który zresztą wywołał na sali gigantyczny aplauz. 


Regularną część występu Dawid zakończył kolejną dłuższą przemową i swoim najnowszym, bardzo osobistym singlem „Idziesz ze mną”, podczas którego salę rozświetliły setki latarek w smartfonach

Na pierwszy bis przygotowano wspomniane już wcześniej „Proste”, po którym Dawid postanowił zwrócić się z pełnymi ciepła i autentycznej wdzięczności słowami do znajdującego się na widowni Dominika Borkowicza (DB4 Management), który od paru lat z niezwykłym powodzeniem kieruje jego karierą. Artysta przyznał szczerze, że z obecną ekipą może się w końcu skupić wyłącznie na artystycznym aspekcie swojej działalności.

Koncert zakończył przebojem „Bez ciebie”. Na tym etapie klub już drżał w posadach.

To był jeden z najlepszych koncertów w moim życiu - wyznał Dawid.

A ja mu wierzę.

Daty i miejsce koncertów w ramach Dawid Kwiatkowski Tour oraz ostatnie bilety znajdziecie na stronie www.dawidkwiatkowskitour.pl.