Co to właściwie jest wypalenie zawodowe? Jak odróżnić je od zwykłego zmęczenia, które przecież dotyka każdego?

Rzeczywiście, czasami osoba, która mówi, że jest zmęczona, zirytowana, nie chce jej się chodzić do pracy, twierdzi, że jest wypalona. To niestety efekt zalewającej nas poppsychologii. Wypalenie to permanentne rozczarowanie pracą, z którym nie potrafimy sobie poradzić. Mówimy o nim wtedy, kiedy występują naraz trzy kluczowe objawy. Pierwszym jest wyczerpanie emocjonalne. Drugim cynizm – badania dowodzą, że jest on kluczowym wymiarem
wypalenia zawodowego. Trzeci obszar to obniżone poczucie własnej skuteczności.

Czym jest cynizm w pracy? 

Cynizm to brak empatii. Posłużmy się przykładem młodego lekarza. Przychodzi do pracy z głową i sercem pełnymi ideałów, a później zderza je z rzeczywistością. Nie udaje mu się pomóc wszystkim, nie udaje mu się leczyć tak skutecznie, jak by chciał, nie ma czasu dla każdego pacjenta. To powoduje, że powoli zaczyna go wypełniać rozczarowanie. I jeśli nie umie sobie z nim poradzić, nie umie go nazwać ani nim zarządzić, to ono go zalewa. Dystansuje się do swojej pracy, działa jak za szybą, nie odczuwa empatii. Wypalenie zawodowe koreluje także z bardzo wysokimi, często nierealnymi wymaganiami. W stosunku do swojej pracy i do siebie samego.

Czyli są osoby, które z powodu swojego charakteru czy osobowości są bardziej narażone na wypalenie niż inni?

Tak. Wiemy, że wypalenie dotyczy najczęściej osób ambitnych. Jest takie powiedzenie: żeby się wypalić, trzeba się palić. Często jest też tak, że osoby wypalone zawodowo odczuwają tzw. work craving. Mówiąc w uproszczeniu, coś sobie tą pracą załatwiają, kompensują negatywne emocje. Nie służy im ona do zarabiania pieniędzy, do budowania kariery, ale na niej opierają swoje poczucie wartości.

Wypalenie zawodowe często współwystępuje z pracoholizmem i neurotycznym perfekcjonizmem, opierającym się na tzw. perfekcjonistycznych obawach. Obawiamy się, że wyjdzie na jaw, że nie jesteśmy zbyt mądrzy, zbyt dobrzy. Perfekcjonizm nie jest zły sam w sobie, ale ten neurotyczny już jest groźny. W określeniu, czy ktoś ma predyspozycje do wypalenia zawodowego, może pomóc też wiedza o poziomie naszej odporności psychicznej. To cecha, którą potrafimy już mierzyć. Składa się z czterech obszarów, tzw. 4 „C”: kontrola (control), wyzwania (challenge), zaangażowanie (commitment) i pewność siebie (confidence). Odporność psychiczna mówi, co w życiu może być dla nas łatwe, a co trudne i gdzie warto zainwestować swój wysiłek, które cechy warto wzmacniać, nad którymi pracować. Osoby z dużą odpornością psychiczną są mniej narażone na wypalenie zawodowe. Dobre informacje dla wszystkich są takie, że odporność psychiczna rośnie z wiekiem i możemy ją rozwijać.

Zobacz także:

Czy dzięki temu, że WHO zajęło się wypaleniem zawodowym, przestaniemy je traktować jak fanaberię albo wymówkę?

Mam nadzieję, że tak, bo to ważny i coraz większy problem. Przez wiele lat był problemem jednostki, przez korporacje zamiatanym pod dywan. Kojarzył się ze słabością. Chcę podkreślić bardzo ważną rzecz – za wypalenie zawodowe odpowiedzialne jest patologiczne środowisko pracy, a w nim trzy kluczowe obszary: nadmierna kontrola, brak realnego wsparcia i stale rosnące wymagania. Pracodawcy będą od teraz musieli zmierzyć się z tym problemem. Dzięki temu, wypalenie zostało uznane oficjalnie za syndrom zawodowy, jest szansa, że lepiej poznamy skalę tego zjawiska, a przedsiębiorstwa będą musiały więcej uwagi poświęcić temu, jak pracownicy czują się w danej firmie, i podjąć realne działania tworzące mniej wypalające środowisko pracy.

Jakie symptomy powinny nas zaniepokoić i zmusić do pójścia do lekarza?

Przez wiele lat dylematem było, jak odróżnić wypalenie od depresji. Sama przeszłam wypalenie zawodowe i wiem, że niełatwo je zidentyfikować i podobnie jak w przypadku zdiagnozowanej depresji ciężko zmusić się do działania. Wypalenie jest ściśle związane z pracą. Jeśli przestaniemy pracować, np. przez dwa-cztery tygodnie, to poczujemy się lepiej, w przeciwieństwie do depresji. Osoby wypalone nie czują satysfakcji z pracy, są jakby za szybą. Często zaczynają mieć problem z relacjami, także poza pracą. Jest też cały kłopoty ze snem, problemy z układem trawiennym. Żeby potwierdzić diagnozę, warto udać się do specjalisty: psychologa, coacha. W bardziej zaawansowanych przypadkach może pojawić się potrzeba wizyty u psychiatry. Samo na pewno nie minie.

Zapytam cynicznie: nie wystarczy zmienić pracę?

Czasami wystarczy, ale nie zawsze. Nie każdy może sobie na to pozwolić, nie każdy jest też w stanie to zrobić gdy już jest dotknięty wypaleniem. Zmieniając pracę, warto wiedzieć, co mi w niej służyło, a co nie, i uwzględniać te informacje przy szukaniu kolejnej.

W jaki sposób leczy się wypalenie zawodowe?

To na pewno nie jest standardowe leczenie. Warto jest odpocząć, czasami może być potrzebne dłuższe zwolnie- nie. Niekiedy niezbędna jest terapia, a w niektórych przypadkach farmakoterapia. Człowiek wypalony zawodowo jest jak uschnięte drzewo. Trzeba o nie zadbać i przywrócić do funkcjonowania. Chcę też podkreślić, że wypalenie zawodowe to proces, nikt nie wypala się z dnia na dzień. I tak samo jego leczenie wymaga czasu.

Co możemy zrobić, by uchronić się przed wypaleniem?

Po pierwsze, być osobą samoświadomą – uwzględniać w swoim życiu to, jaką mamy naturę, gdzie pasujemy, co nam przynosi satysfakcję, a co jest dla nas zbyt dużym obciążeniem. Bardzo ważne jest też, by realizować w życiu własne cele, a nie tylko te, które stawiają nam inni, np. rodzice, firma. Jeśli realizujemy w życiu swoje dążenia, wynikające z marzeń i pasji, jest większe prawdopodobieństwo, że nie dopadnie nas wypalenie. Wtedy robimy coś, bo chcemy, czujemy sens, a nie dlatego, że musimy czy powinniśmy. Kolejną rzeczą, którą możemy zrobić, to pamiętać o tym, że gdy realizujemy te cele, np. w firmie, to żeby raczej koncentrować się na mistrzostwie, a nie na wyniku. To znaczy: chcę być mistrzem w danej dziedzinie, dla siebie, biorąc pod uwagę moje własne możliwości. Nie skupiam się na innych, tylko na sobie. I to jest źródło mojej satysfakcji. Kolejny ważny aspekt to komunikacja. Nawet jeśli już wiem, że znalazłam się w patologicznym środowisku, to nie zaciskam zębów i wytrzymuję, tylko ważne jest, żeby z kimś o tym porozmawiać. Z szefem, z kimś z HR-u, z innymi pracownikami. To niełatwe, ale może uchronić przed konsekwencjami pracy w toksycznym środowisku.

Patrycja Sawicka-Sikora - psycholożka biznesu, coach, facylitatorka. Specjalizuje się w pracy w obszarze wypalenia zawodowego i job craftingu. Wykładowczyni Uniwersytetu SWPS. Więcej informacji: patrycjasikora.pl

Wywiad ukazał się pierwotnie w magazynie GLAMOUR numer 2/2022.