Dlaczego w dzisiejszych czasach tak bardzo lubimy czytać romanse? I co wspólnego ma z tym... TikTok?
W Stanach Zjednoczonych książkowe romanse biją rekordy popularności. Tylko tam biznes ten generuje ponad miliard dolarów i choć czytelnictwo spada, 46% fanek romansów czyta przynajmniej jedną książkę tygodniowo. Dlaczego akurat dziś chcemy romantycznych historii?

Książki Colleen Hoover są na liście bestsellerów „The New York Times” od ponad 126 tygodni, Taylor Jenkins Reid – od 134. Powieści Emily Henry spędziły na niej łącznie ponad 145 tygodni i sprzedały się w 2,4 mln egzemplarzy. Zdarzały się zestawienia, w których na 15 najpopularniejszych książek w Stanach Zjednoczonych aż 8 to były romanse. Dziś historie miłosne są na topie. W dużej mierze różnią się jednak od tych, które czytały nasze babcie i mamy.
Już nie „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czyli współczesne romanse
Nie są to już harlekiny czy opowieści w stylu „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, które rozpromowały tzw. spicy romances. Współczesny romans jest bardziej zróżnicowany, częściej feministyczny, ma rozbudowaną warstwę emocjonalną. Do tego jest naprawdę nieźle napisany. – Powieści romantyczne nie są z założenia feministyczne. Dziś jednak widzę zmianę i starania, by romanse jak najlepiej odzwierciedlały współczesne społeczeństwo – tłumaczy mi Leah Koch, współwłaścicielka nowojorskiej księgarni The Ripped Bodice, sprzedającej wyłącznie romanse. Kobiety z nowych romansów są inteligentne i niezależne, a znalezienie partnera nie jest ich jedynym celem. Mężczyźni chodzą na terapię i otwarcie mówią o swoich uczuciach, są feministami, a seks z nimi jest – nie zawsze, ale jednak najczęściej – konsensualny. Naturalnie pojawia się temat zabezpieczenia i granic. Książki są pełne zabawnych, a czasem żenujących sytuacji, które w łóżku zdarzyły się każdemu. Choć chemia między bohaterami jest wręcz namacalna, nie wszystko kręci się wokół seksu. Generalnie bohaterowie są tacy jak my, mają podobne rozterki, wygląd, pracę. Rozmawiają o depresji, problemach rodzinnych, zmagają się z trudami życia codziennego, żalem, żałobą, samotnością. Wiedzą, że muszą uporać się z własną zagmatwaną osobowością, zanim stworzą zdrową relację i będą dobrymi partnerami. Sprawy dzieją się więc tutaj wolniej – uczucia rozwijają się, napotykają przeszkody, by finalnie (najczęściej) przekształcić się we wspierającą i szanującą miłość.
Współczesny romans jest jednak bardzo pojemną kategorią. Znajdziemy w niej lekkie historie, ale też historyczne, paranormalne, o wilkołakach i wampirach, fantasy, romanse queerowe i young adult. – Dopiero gdy przestaniemy myśleć o romansie jako lekturze, w której po prostu dwoje ludzi się w sobie zakochuje, możemy odkryć potencjał tego gatunku – mówi Natalia Krogul, współtwórczyni książkowej aplikacji Uncover. – Dziś romans spełnia najróżniejsze fantazje czytelniczek, zarówno seksualne, jak i emocjonalne. Dziewczyny wiedzą, czego chcą, dlatego poszukują konkretnych historii, postaci, wątków i u nas znajdują je po hashtagach typu #AlphaHero czy #EnemiesToLovers. W tym roku czytelniczki naszej aplikacji biorą udział w wyzwaniu przeczytania 12 podgatunków romansu, ale widzimy już, że w kolejnym będziemy musieli zwiększyć poziom trudności do 16 – podsumowuje Krogul. Zmieniło się bowiem samo podejście do romansów. Dla generacji Z i młodych milenialsów czytanie ich to nie obciach. Według portalu Publishers Weekly w ubiegłym roku sprzedaż romansów tylko w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 52,4 proc., podczas gdy innych tytułów z gatunku fiction zaledwie nieznacznie. Literatura faktu zaliczyła tam spadek o 10,03 proc.
Kto dziś czyta romanse i jakie?
Jak mówi Koch, która pierwszą romansową księgarnię otworzyła w 2016 roku w Kalifornii, drugą w sierpniu tego roku w Nowym Jorku, zainteresowanie tym gatunkiem nigdy nie spadło. Romanse w The Ripped Bodice kupują głównie kobiety w wieku 18–40 lat. Ale ta grupa jest zróżnicowana pod względem rasy, religii, pochodzenia społeczno-ekonomicznego czy orientacji. Wśród najlepiej sprzedających się autorów, podobnie jak w Polsce, są Rebecca Yarros, Ali Hazelwood, Sarah J. Maas, która napisała wielką serię fantasy „Dwór cierni i róż”, oraz wspomniane wcześniej Emily Henry i Colleen Hoover. – Romansom poświęca się coraz więcej miejsca w prasie mainstreamowej, co na pewno pomaga. Plus młodzi ludzie, którzy chętnie czytają romanse, nie do końca dbają o to, co inni o nich pomyślą – wyjaśnia Leah Koch. Także sami wydawcy inaczej postrzegają dziś romanse. Odeszli od promowania ich jako chick-lit (literatura tworzona przez kobiety dla kobiet, nazwana od ang. chick, czyli „laseczka”) oraz przestali wydawać je w tandetnej, mocno żenującej estetyce z gołymi torsami na okładkach. – Ludzie chcą książek, z którymi czują się bardziej komfortowo, czytając je publicznie. I ja to rozumiem, choć zachęcam, żeby czytali, co tylko im się podoba. Wydawnictwa to widzą i podążają za trendem, za tym, co się sprzedaje. Niestety przez to też doszliśmy do momentu, w którym wszystko wygląda tak samo. Chciałabym zobaczyć więcej różnorodności i kreatywności w szacie graficznej romansów – dodaje Koch.
BookTok?
W czasach, gdy mówi się o kryzysie czytelnictwa w prawie każdym kraju, nic tak nie połączyło fanów romansów jak TikTok, a w zasadzie BookTok.
Więcej na ten temat przeczytacie w najnowszym numerze Glamour, gdzie ukazała się pełna wersja artykułu.Dostępny także z... książką do wyboru! Gdzie go kupić? Wystarczy kliknąć w zdjęcie, by przenieść się do sklepu: