Powrót prostych nawyków  

Nie, nie musisz jeść pięciu posiłków dziennie. Ani owoców tylko do południa. Ani nie jeść po 18:00. Prosty pierwotny nawyk to: jeść, kiedy czujesz głód. Nie mylić z apetytem. Dla jednych będzie to sześć posiłków, dla innych tylko jeden lub dwa w ciągu doby. Opuszczenie śniadania też nie jest żywieniowym błędem, jak jeszcze do niedawna się wydawało. Chodzi o to, aby się nie przejadać. Oraz mniej więcej kontrolować, by ogólna liczba kalorii, które zjadamy w ciągu dnia, nie wahała się jak na rollercoasterze (dzisiaj tylko sałata, a jutro fastfoody od rana do nocy). To będzie rok tzw. jedzenia intuicyjnego – jemy wtedy, kiedy chcemy, nieco mniej, niż mielibyśmy ochotę, i obserwujemy, jak się po tym czujemy. Proste, prawda?

Spadek zainteresowania dietami 

Zwłaszcza dietą ketogeniczną – specjaliści od healthy ageingu twierdzą, że tracimy zainteresowanie trudnymi modelami jedzenia i „układankowymi” dietami, które wymagają od nas nie tylko wyrzeczeń, lecz także kombinowania. To, że diety wypadły z łask, jest zapewne skutkiem rosnącego w siłę ruchu ciałoakceptacji i podkreślania, że naprawdę kilogramy nie decydują o naszej wartości. Lukę po restrykcyjnych dietach zajmuje „powrót do korzeni”. Czyli? Jemy mniej i przede wszystkim lokalnie, zwracając uwagę na ślad węglowy naszych potraw (to się nazywa klimatarianizm). Gluten wraca z wygnania! Pieczemy własny chleb, robimy przetwory z receptur mam i babć. Dzielimy się wyprodukowanymi rzeczami, dostając w zmian coś bardzo cennego – pochwałę.  

Potrawy funkcjonalne – o co tu chodzi

Mają one w udowodniony sposób poprawiać przynajmniej jeden aspekt naszego zdrowia (np. odporność). Żywność funkcjonalna to techniczna nazwa czegoś, co znamy i używamy od zawsze, patrz: choćby czosnek, kurkuma, cynamon. Drugim rodzajem funkcjonalnych przysmaków są rzeczy, które wzbogacono w substancje poprawiające nasz stan zdrowia: probiotyki, kwasy omega, stenole. Taka „żywność plus” doczeka się w tym roku zasłużonego uznania. Są nią warzywne i owocowe smoothie wypijane na śniadanie (bez dodatkowego cukru), zdrowe oleje ułatwiające wchłanianie witamin (lniany, rzepakowy, z czarnuszki, rydzowy), ostre przyprawy stymulujące układ odpornościowy, zielone warzywa i czerwone owoce zabijające wolne rodniki. Warto sięgać po nie raz dziennie.

Rok owoców i warzyw  

Fleksitarianizm (elastyczny wegetarianizm) przechodzi z kategorii „nieszkodliwe dziwactwo” do kategorii „nasz obowiązek wobec planety”. W praktyce oznacza to, że większość barów i restauracji poszerzyła i wysublimowała ofertę swoich bezmięsnych dań. Obowiązującą normą na przyjęciach staje się dieta wegetariańska. Możemy znaleźć coraz więcej naprawdę wyrafinowanych przepisów na dania z warzyw i owoców i nareszcie nie muszą się one podszywać pod swoje mięsne odpowiedniki (wszyscy pamiętamy smutek parówek sojowych). Zwiększa się też repertuar roślinnych gatunków w sklepach, na półkach pojawiają się również odmiany retro, np. wężymord, pasternak, fasola „z orzełkiem” i przeróżne grzyby (to będzie zdecydowanie ich rok). Hitem są także balkonowe mikro ogródki. 

Jedzenie poprawiające nastrój  

Comfort food to nic nowego. Wśród gwiazdorów tego nurtu nadal na topie są łakocie (naleśniki, gofry) oraz fotogeniczne kakao z pianką w duchu przebrzmiałego hygge. Ale teraz wychodzimy poza schemat i próbujemy spojrzeć na jedzenie poprawiające humor jako na coś więcej niż miks tłuszczu i cukru. Na kontrastowe faktury i niecodzienne połączenia. Ugotuj ananasa w śmietance kokosowej i wrzuć do deseru orzechy macadamia. Posyp zupę krem uprażoną kaszą gryczaną. Udekoruj jeszcze ciepły drożdżowiec bitą śmietaną z adwokatem. À propos – alkohol wypada z łask comfort foodu. Przewiduje się, że w tym roku będziemy sięgać po niego coraz rzadziej.

Wywiad ukazał się pierwotnie w marcowym wydaniu magazynu Glamour (nr 3/2021) dostępnym na stronie kultowy.pl.