Ostatnie dni w show-biznesie sponsorowały literki E i G. E jak Edyta. G jak Górniak. Tak jest, nasza diwa, która od jakiegoś czasu głosi prawy objawione na temat szkodliwości szczepionek, w ostatnich dniach prześcignęła samą siebie w konkursie na dramę roku.

Zaczęło się od kuriozalnego koncertu „Murem za polskim mundurem”, zorganizowanego w związku z kryzysem humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej. Wydarzenie miało być formą podziękowania dla żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy od kilku miesięcy blokują próby przekroczenia polskiej granicy przez migrantów ściągniętych tam przez reżim Łukaszenki.

Kontrowersje w tym wypadku wzbudził nie tylko fakt, że event był jednym z najdroższych w historii Telewizji Polskiej, a niemal wszyscy wykonawcy „śpiewali” z playbacku. Obok Edyty miał wziąć w nim udział zapomniany zespół Las Ketchup (ostatecznie to się nie wydarzyło), a finalnie wystąpiła m.in. Loona, która „broniła” honoru polskich mundurowych w rytm hitu sprzed lat „Bailando”. Konsternacja, wstyd, żenada – tym przymiotnikami widzowie najczęściej określali to, co zobaczyli i usłyszeli.

Gwoździem programu był jednak występ Edyty Górniak, która zaśpiewała „Czerwone maki na Monte Cassino” i „Dziwny jest ten świat”. Na diwę – jak łatwo się domyślić - spadła lawina krytyki.

Występ Edyty Górniak to hipokryzja?

Występ Górniak na imprezie „Murem za polskim mundurem” uznano za hipokryzję. Gwieździe zarzucono, że wybór piosenek - zwłaszcza utworu „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena - jest co najmniej nie na miejscu w kontekście walczących o przetrwanie i umierających na granicy kobiet i dzieci. I całkowicie przeczy przesłaniu, które stało za tekstem tego utworu.

Od czasu  tego niewydarzonego koncertu 49-latka a to zalewa się łzami na Instagramie (dramatycznie oznajmiając „Człowiek przeciwko człowiekowi. Znowu to samo”), a to toczy medialne wojenki z celebrytami, którzy krytycznie odnieśli się do jej występu.

„Kiedy kłaniam się żywym pomnikom Historii Naszego Kraju, ty w tym czasie promujesz modę...” – w ten sposób skwitowała komentarz Maffashion, która również zarzuciła Edycie dwulicowość.

Jak się okazało, to była dopiero przystawka do głównego dania, jakim była krytyka ze strony Jakuba Żulczyka.

Zobacz także:

Jakub Żulczyk o Edycie Górniak: „Skompromitowana i artystycznie, i wizerunkowo”

Pisarz znamy m.in. ze „Ślepnąc od świateł” i zamiłowania do prowokujących wypowiedzi, nie zostawił na Górniak suchej nitki. W obszernym wpisie na Facebooku Żulczyk nie szczędził sobie złośliwości. Zaznaczając, że ceni sobie rozmaite profanacje i bluźnierstwa w kulturze, występ gwiazdy podczas koncertu „Murem za polskim mundurem”, to było dla niego za dużo. 

Jednak jeśli Edyta Górniak, wokalistka skompromitowana i artystycznie, i wizerunkowo, kobieta, której ostatnim przebojem była polska lokalizacja songu z bajki Disneya 25 lat temu i która obecnie zajmuje się szerzeniem marsjańskich majaczeń, jeśli tego autoramentu diwa wychodzi na obrzydliwych, propagandowych dożynkach i śpiewa, obok komuszej mumii Pietrzaka i powyciąganych ze schowka na mopy dance'owych mumii lat 90-tych i śpiewa przed ministrem Błaszczakiem ‘Dziwny jest ten świat’, najbardziej humanistyczny, piękny i wzniosły z polskich utworów pop/rock, śpiewa o ludziach dobrej woli dla Kurskiego, Morawieckiego i Dudy, gdy ci prawdziwi ludzie dobrej woli zmieniają, k*rwa, skarpety i noszą termosy umierającym z zimna Kurdom i Syryjczykom, i spi*rdalają przed nakręconą młodzieżą z Wojsk Obrony Terytorialnej, do której to Górniak kieruje swój pean - jest to przekroczenie, na które nie byłem gotowy i chyba nigdy nie będę” – napisał.

Zacytowaliśmy ten długi fragment, by przybliżyć wam styl wypowiedzi Żulczyka. Oczywiście Edyta Górniak nie pozostała głucha na jego krytykę. Odniosła się do niej w story na swoim instagramowym profilu.

Edyta Górniak odpowiada Jakubowi Żulczykowi: „Przesyłam światłość i modlitwę”

Komunikat piosenkarki zaczyna się poważnie, nieco pompatycznie nawet.

„Szanowny panie Żulczyk, wybaczam panu szczere intencje obrażenia mnie, lecz także szczerze muszę panu tej przyjemności odmówić. Urazić mnie miałby móc jedynie mój wyłączny autorytet”.

Potem wokalistka wyjaśnia literatowi, że jest smutnym, samotnym człowiekiem, i wypomina mu, że język polski, z którym jako pisarz pracuje na co dzień, nie jest jego najmocniejszą stroną.

„Odbieram pana gorycz pisowni jako 'nad' wyraz niski stopień świadomości, wysoki za to stopień samotności i przeciętny stopień kultury słowa i umiejętności posługiwania się językiem polskim, co pisarzowi nieco jednak nieco nie przystaje...”.

Na tym nie koniec. Dalej gwiazda wyjaśnia Żulczykowi, że muzyka pomyliła mu się z polityką, gdyż ta pierwsza „nawet w czasie wojny” ma łagodzić obyczaje.

„Pan nawołuje do podziałów i agresji - ja do łagodności i pojednania. Wychodzę na scenę w obronie normalności, której ludzie ogromnie potrzebują i z misją pokojową. Nawet jeśli czyjaś percepcja tego nie pojmuje, taka jest prawda. A moja prawda jest większa od czyjegoś niezrozumienia”.

Diwa nie martwi się jednak o autora „Ślepnąc od świateł”, gdyż  „życie doświadczy go jeszcze tak, że jego priorytety ulegną zmianie”. 

„Przesyłam Panu światłość i modlitwę i wolę myśleć o Panu, że był Pan nieświadomy, niż że wykonał pan pracę ‘publicznego pałowania’ na czyjeś zlecenie” - kończy artystka.

Sami przyznacie: Edyta Górniak umie w mocne słowa.