Musical Damiena Chazelle'a jest bez wątpienia najgorętszą premierą 2017 roku. Amerykański reżyser i scenarzysta nominowany w 2016 roku do Oscara za scenariusz do filmu "Whiplash" (Chazell był też reżyserem tego obrazu) po raz kolejny podjął się muzycznego tematu. Zmienił jednak epokę i styl muzyczny - "La La Land" to historia utrzymana w duchu złotej ery Hollywood. Mia, początkująca aktorka grana przez Emmę Stone, dorabia jako kelnerka w Los Angeles i marzy o wielkiej sławie. Poznaje Sebastiana - w tej roli Ryan Gosling, który mimo talentu również marnuje się grając w podrzędnej knajpie. Kiedy dostają wreszcie szansę, by rozwinąć skrzydła w muzyce, pod znakiem zapytania staje przyszłość ich związku. Muszą zdecydować, co będzie dla nich cenniejsze. 

Ryan Gosling i Emma Stone zostali już nagrodzeni za swoje role - aktorzy otrzymali nagrodę w kategoriach "Najlepszy aktor" i "Najlepsza aktorka" podczas rozdania Złotych Globów 2017. "La La Land" zgarnął poza tym pięć innych statuetek, m.in. za muzykę, reżyserię, scenariusz i w kategorii głównej - za najlepszy film komediowy lub musical. Ogromną część zasług za sukces filmu przypisuje się właśnie tej parze - nie tylko za świetne głosy, umiejętności taneczne i aktorskie, ale również za promocję filmu, w tym za niezwykłą chemię pomiędzy aktorami.

Niewiele brakowało, by miejsce Goslinga i Stone zajęła inna para. "Hollywood Reporter" donosi, że początkowo w "La La Land" zagrać mieli Emma Watson i Miles Teller. Dziennikarze dotarli do informacji, według których Damien Chazell niemal podpisał już kontrakty z aktorami we wrześniu 2016 roku. Ostatecznie okazało się jednak, że Miles Teller, który zagrał główną rolę w zeszłorocznym hicie reżysera - "Whiplash", zażądał ostatecznie zbyt wysokiej gaży. Proponowano mu 4 miliony dolarów, ale nie wiadomo jakie były żądania młodego aktora. 

Ciekawsza część dotyczy natomiast udziału Emmy Watson. Damien Chazell pracował nad "La La Land" przez niemal 6 lat i jak sam przyznaje, przez pewien czas rzeczywiście widział w głównej roli właśnie Emmę Watson. Jesteśmy zresztą przekonani, że jej udział zagwarantowałby filmowi sukces - przynajmniej tak duży, jak ten, do którego przyczyniła się Emma Stone. Emma Watson ostatecznie wybrała jednak udział w innej produkcji, która zresztą także ma szansę dać jej nie tylko nominację, ale być może nawet statuetkę Oscara w 2018 roku. Mowa oczywiście o filmie "Piękna i Bestia", produkcji Disney'a, w której Watson gra główną rolę. 

Oczywiście "La La Land" pozostanie już filmem Goslinga i Stone, ale wersja alternatywna wydaje się być naprawdę kusząca. Mamy nadzieję, że Damien Chazell ma jeszcze w głowie pomysł na inny film, w którym będzie mógł wykorzystać ten duet!