Ma 23 lata, a na koncie uznane role w „Pokusie" i „#BringBackAlice”. Pasję do aktorstwa odziedziczyła po rodzicach: Janie Englercie i Beacie Ścibakównie. Uczyła się w prestiżowej Tisch School of the Arts w Nowym Jorku, teraz studiuje na Akademii Teatralnej w Warszawie.

Helena Englert dla GLAMOUR

Arek Zagata: Czy masz autorytety, wzory?

Helena Englert: Dla mnie wzorem jest każdy kto odnosi sukces i robi coś na swój własny, niesamowity sposób, łączy na pozór niepasujące rzeczy i nie boi się podejmować kontrowersyjnych czy ryzykownych wyborów. Arnold Schwarzenegger dla przykładu połączył kulturystykę z polityką i z aktorstwem, przekraczając znane ludziom granice. Helena Bonham Carter gra szalone role, gdzie każda z nich jest inna, ale zawsze pozostaje w tym sobą. Jak dorastałam, Jennifer Lawrence była dla mnie obrazem tego jak ogromny sukces można osiągnąć i jak daleko można zajść. 

O czym marzysz?

Nie potrzebuję marzyć. Nie chodzi o to, że nie mam ambicji, ale staram się rozpatrywać je w kategorii planów, aniżeli marzeń czy pokus. Mam wrażenie, że marzenia zakładają, że coś jest nierealne, większe niż można osiągnąć. 

Opowiedz o swoim pobycie w USA. Jak zmienił twój odbiór Polski? 

Jak miałam 19 lat i wyjeżdżałam z Polski, wydawało mi się, że mój kraj jest „zły” a w Ameryce jest wspaniale. Jeśli pobędziemy gdzieś odpowiednio długo, wszędzie zaczynamy zauważać mankamenty. Tak jak w związku – najpierw się zakochujesz i jest wspaniale a po pewnym czasie widzisz wady. Albo zostajesz z tą osobą z przywiązania albo się rozstajecie. Dla mnie tak samo było z Ameryką. Pobyt za granicą nauczył mnie, że Amerykański Sen to tylko sen. Gdzie widzę moją przyszłość? Na pewno chciałabym jeszcze kiedyś mieszkać za granicą. Może to będzie kolejny przystanek, po którym wrócę tutaj. Brakuje mi jeszcze trochę obycia ze światem, więc jeśli nadarzy się taka okazja, bardzo chętnie ją przyjmę. 

Zobacz także:

Co ci nie pasuje w dzisiejszym świecie?

Strasznie mi się nie podoba, że ludzie nie są dla siebie życzliwi. Ilość hejtu i jadu, która jest obecna w mediach społecznościowych, ale i na co dzień, jest przerażająca. I to zaczyna się od takich małych rzeczy jak obsługa w sklepie czy polityka, a prowadzi do poniżania czy łamania praw grupom mniejszościowym. Wszyscy powinni funkcjonować na równi, bez względu na wyznawaną religię, płeć czy pochodzenie. Nie rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej i tego boję się w kontekście przyszłości. Że nic się nie zmieni, że ludzie będą trwać w stereotypach, które nigdzie nas nie doprowadzą. 

--
Całą rozmowę znajdziecie we wrześniowym numerze GLAMOUR (w sprzedaży od 17 sierpnia 2023).