Nawet największy modowy laik byłby w stanie wskazać, co stało się najbardziej niezbędnym elementem garderoby przez ostatni rok: dres. Jedni kupowali wygodne bawełniane spodnie i bluzę w sieciówkach, inni szukali alternatywy w postaci niszowych marek. Mają szczęście ci, którzy trafili na HIBOU, rodzimy brand, za który odpowiedzialni są Katarzyna Kander-Wojnicka oraz jej mąż Maks. To bowiem homewear przez duże H – dresy z wysokiej jakości materiałów, które stanowią inwestycję na lata i świetnie prezentują się nie tylko w domowych pieleszach. - Pomysł na markę pojawił się, kiedy jeszcze byłam w ciąży. Na samą myśl o powrocie do korporacji po urlopie dostawałam ciarek. Zdecydowanie nie jestem dziewczyną, która odnajduje się w pracy od 9 do 17 – wspomina Kasia. Wszystko zaczęło się od szortów do spania. Nie mogąc znaleźć idealnego modelu w Polsce, Kasia od lat przywoziła je z podróży, bo od tego elementu w swojej szafie zawsze wymagała jakości i porządnego wykonania. W końcu wpadła na pomysł, żeby sama stworzyć model, który będzie jej w 100% odpowiadał. A jego pierwszymi nabywcami stały się koleżanki naszej bohaterki. 


Nazwa nie jest przypadkowa, bo hibou w języku francuskim oznacza sowę. – Bardzo chciałam, żeby nazwa nawiązywała do snu, nocy i żeby na piżamach było logo zwierzątka. Mąż Kasi zaproponował więc ptaka, który nieodłącznie kojarzy się ze snem, zaś jej mama podpowiedziała francuską nazwę. Dzisiaj żadne z nich nie ma wątpliwości, że był to strzał w dziesiątkę. Kiedy szorty z kokardkami z linii Sleepwear stały się już znakiem rozpoznawczym HIBOU i zdobyły grono wielkich klientek, pojawiła się potrzeba rozszerzenia asortymentu HIBOU i stworzenia modeli Essentials. - Ta linia to było moje marzenie, z którym dość długo zwlekałam, bo chciałam, żeby to była dojrzała, przemyślana i przede wszystkim dopracowana kolekcja. Bardzo cenię sobie wysokiej jakości homewear, moja garderoba to głównie basiki – oprócz jeansów i skórzanych ramonesek to w 90% HIBOU – przyznaje Kasia.

I to był świetny krok, bo okazało się, że nie tylko w pandemicznej rzeczywistości dresy czy proste topy to coś, co zawsze warto mieć pod ręką. - Nasze ubrania są uzupełnieniem stylizacji zarówno fashionistek jak i dziewczyn, które na co dzień nie śledzą trendów – mówi założycielka HIBOU, gdy pytamy ją, dla kogo tworzy swoje projekty. Wśród nich są również influencerki, m.in. Laura Matuszczyk (@horkruks) i Andy Csinger (@andicsinger) oraz modelki – Marion Pascale czy Elle Trowbridge


A czym wyróżnić markę, która jak wiele innych ma w swojej ofercie (albo zdecydowała się mieć, bo pojawiło się zapotrzebowanie) bawełniany komplet w kilku rożnych kolorach? Kasia jest w pełni świadoma konkurencji, ale uważa, że w przypadku jej brandu wśród odbiorców doceniana jest konsekwencja i doświadczenie. - Od lat pozostajemy wierni naszej estetyce i wartościom, z którymi marka powstawała, a także pracujemy nad lepszymi rozwiązaniami, doborem odpowiednich materiałów czy krojów. I wiemy, co działa, a co nie. Dlatego nie jest naszym zaskoczeniem, kiedy twórczyni HIBOU mówi, że najwięcej satysfakcji w prowadzeniu własnej marki dają jej powracające klientki, które widuje nie tylko w swoim flagowym butiku w Warszawie (ul. Mokotowska 45), ale również na ulicy. 


A co jest największym wyzwaniem? Według założycielki HIBOU, mając własny brand wyzwaniem jest każdy kolejny dzień. - Cała logistyka, produkcja i koordynacja pochłaniają masę energii, szczególnie teraz, kiedy utrudnienia czekają na każdym kroku. Ma jednak to szczęście, że firmę tworzy ze swoim mężem i nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. - Mamy jasny podział obowiązków, które w naturalny sposób przejęliśmy. Jesteśmy naprawdę niesamowicie zgranym teamem! Ale są nim również inne osoby, które dbają o to, by modele z metką HIBOU finalnie wyglądały tak, a nie inaczej. Zdaniem naszej rozmówczyni, kluczem do sukcesu w prowadzeniu własnego biznesu jest przede wszystkim to, by kochać, co się robi. Wtedy zaangażowanie, motywacja i pasja przychodzą same. Plany na przyszłość? - Jest ich pełno, ale na razie nic nie zdradzam! – mówi tajemniczo Kasia.