Hasło, że wiek to tylko liczba przestaje być pustym sloganem, kiedy patrzymy na wyjątkową biografię Iris Apfel. Ikona stylu od dziecka czuła, że otaczające ją przedmioty mają ogromne znaczenie. Dawała temu wyraz, kiedy mama próbowała ubrać ją nie po jej myśli. Ostatecznie to jednak nie moda stała się jej życiową drogą. Utalentowana projektantka wnętrz, której kariera doprowadziła ją do stanowiska nadwornej designerki Białego Domu (razem z mężem urządzili go aż dla dziewięciu prezydentów), spełniała się przede wszystkim w tym temacie, choć jej oryginalny styl sprawiał, że dla osób, które spotykała na swojej drodze, była niezapomniana. Sposób, w jaki wyglądała, był tak charakterystyczny, że już w młodości usłyszała radę, która być może miała wpływ na całe jej życie.

Młoda damo, obserwowałam cię. Nie jesteś i nigdy nie będziesz ładna, ale to nieważne, bo masz coś ważniejszego niż uroda – masz styl – oznajmiła jej właścicielka domu handlowego Loehmann’s.

Jak przyznała po latach, te słowa nie były dla niej obraźliwe. Sama zauważyła, że poznała w życiu wiele kobiet, które całe swoje życie opierały na urodzie, a gdy ta przeminęła, zostały z niczym. Iris Apfel miała za to niezwykłe życie, zawód, który uwielbiała i pasję. Z czasem jej niedoceniana uroda stała się też kartą przetargową do świata mody, który obecnie ciężko sobie wyobrazić bez kolorowego ptaka w wielkich okularach z okrągłymi oprawkami w czarnym kolorze.

Iris Apfel: „Lepiej być szczęśliwym niż dobrze ubranym”

Iris Apfel to osoba, która w swoim życiu nie uznawała kompromisów. Kiedy już sobie coś zaplanowała, to tak musiało być. Nie chodzi tu wyłącznie o własne zdanie, kiedy mama próbowała narzucić jej wybór spinki, która jej zdaniem nie pasowała do sukienki. Z czasem upór w kwestii modowych wyborów Iris Apfel tylko rósł i obejmował zupełnie przypadkowe osoby. Kiedy fashionistka postanowiła, że będzie nosić niebieskie jeansy, które ówcześnie były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn, musiała najpierw stoczyć o nie batalię ze sprzedawcą. Ekspedient w 1940 roku w ogóle nie brał pod uwagę, że kobieta może je założyć. Upór fashionistki był jednak tak ogromny, że w końcu skapitulował i sprzedał jej parę denimowych spodni. Po latach Iris Apfel wspominała, że tym sposobem mogła być pierwszą kobietą, która nosiła jeansy. Pomimo że jej wybór nie przyniósł jej od razu uznania, a wszyscy musieli dorosnąć do tego, żeby widok kobiety w jeansach traktować jako coś zupełnie normalnego, to w ogóle jej to nie zniechęcało.

Lepiej być szczęśliwym niż dobrze ubranym – powiedziała w jednym z wywiadów po latach. I trudno się z nią nie zgodzić. Przez całe życie szukała inspiracji w zupełnie innych miejscach niż pozostali. Ogromnym natchnieniem byli dla niej mieszkańcy Harlemu. Przyjeżdżałam tu w dzieciństwie, by patrzeć na kobiety idące do kościoła. To był prawdziwy popis inwencji, fantazji i odwagi. Do dziś uważam, że ludzie z Harlemu mają więcej stylu niż nudni mieszkańcy Manhattanu, którzy noszą czerń niczym bezpieczny uniform – zdradziła.

I właśnie to sprawiło, że stała się ulubienicą branży.

Iris Apfel: „Nie mam zasad, bo ich łamanie byłoby stratą czasu”

Przyjęło się, że wiek emerytalny to moment, w którym możemy przejść na zasłużony odpoczynek i zakończyć karierę zawodową. W przypadku Iris Apfel wiek to jednak przecież tylko liczba.

Jestem najstarszą nastolatką na świecie – powiedziała o sobie w jednym z wywiadów.

Do świata mody wkroczyła mając 84 lata. Pomimo że nie planowała go podbić, to sam się o nią upomniał i choć podobno nic w życiu nie dzieje się przez przypadek, to początek jej kariery trudno nazwać inaczej. Wszystko zaczęło się bowiem od ładunku, który utknął w porcie. Pech chciał, że znajdowały się w nim eksponaty przeznaczone na wystawę w Metropolitan Museum of Art. Harold Koda, kurator Costume Institute w Met, który musiał jakoś uratować sytuację, postanowił poprosić o pomoc właśnie Iris Apfel. Tak narodził się pomysł stworzenia wystawy, której główną bohaterką miała stać się ona sama. „Rara Avis: Zuchwała Iris Apfel” była wystawą równie wyjątkową, co rzadki ptak, któremu została poświęcona. Po raz pierwszy w historia Met dedykowano ją bowiem żyjącej kobiecie, która nie była projektantką mody. Elementy garderoby wypożyczone przez Iris Apfel zachwyciły, a ona sama błyskawicznie zyskała tytuł ikony stylu. Od tamtej pory, a był to rok 2005, ekscentryczna starsza pani w wielkich okularach była nierozerwalnie związana z branżą mody, w której pracowała jako modelka, projektantka i inspiracja. Nie mam zasad, bo ich łamanie byłoby stratą czasu – powtarzała Iris Apfel i robiła swoje.

Zobacz także: