Jeśli planujecie ślub albo właśnie powiedzieliście sobie sakramentalne tak, poza gratulacjami i życzeniami spływającymi przez najbliższe tygodnie możecie spodziewać się także pisma z… urzędu skarbowego. O co chodzi? Spokojnie, ten jeden raz możecie je otworzyć z lekkim sercem - tak naprawdę wcale nie będzie ono dotyczyć was bezpośrednio. I co ważne – nie musicie na nie odpowiadać. O co więc chodzi?

Okazuje się, że skarbówka tropiąc nadużycia i krótką pamięć potencjalnych dłużników znalazła nowy sposób na kompletowanie informacji co do ich rzeczywistych dochodów. Pod lupę wzięła działalność gospodarczą firm z segmentu usług ślubnych i bezbłędnie trafia do podejrzanych okrężną drogą. W województwie świętokrzyskim sporo świeżo poślubionych par dostało pismo od urzędu z pytaniem dotyczącym szczegółów weselnej imprezy: kosztów pracy fotografa, orkiestry, itd. Jak się okazało, 100% prześwietlanych firm minęło się z prawdą w zeznaniach podatkowych (a dochody, które nie zostały zgłoszone do opodatkowania opiewały na kwotę ponad 70 tys. zł) , a szczegóły świadczonych przez nie usług wyszły na jaw właśnie w taki sposób.

ZOBACZ TAKŻE: 5 sposobów na to, jak poznać miłość swojego życia

Ten proceder wywołał ogromne oburzenie nie tylko wśród samych zainteresowanych (którzy czują się zaszczuci i zmuszeni do nieuzasadnionego rozliczania się z prywatnych jak by nie patrzeć inwestycji związanych z własnym weselem), ale też spotkał się z powszechną krytyką, a internauci nie zostawili na urzędnikach suchej nitki. Co o sprawie mówi rzecznik skarbówki? Zasłania się tym, że przepytywane małżeństwa nie są przez urząd wzywane do składania wyjaśnień w cztery oczy, a odesłanie pisma z odpowiedzią  opcjonalne i co ważne - nie obarczone żadnymi konsekwencjami finansowymi.

Jakie jest wasze stanowisko? To już inwigilacja i zbyt daleko posunięta kontrola, czy walka z naciągactwem, które ostatecznie bije w tych uczciwych?

ZOBACZ TAKŻE: Myślicie o ślubie? Te znaki wskazują, że wasz związek naprawdę dobrze rokuje