Martyna Kaczmarek podzieliła się na Instagramie zdjęciem swojej twarzy, na której wystąpiła poważna reakcja alergiczna. Wszystko przez viralowy zabieg, któremu poddała się w salonie kosmetycznym. Teraz ciałopozytywna influencerka przestrzega innych przed błędem, który sama popełniła.

Martyna Kaczmarek pokazuje reakcję alergiczną i ostrzega przed viralowym trendem

Martyna Kaczmarek poddała się popularnemu zabiegowi wykonania sztucznych piegów. W salonie kosmetycznym wykonano je henną, która jest nieco trwalsza, niż inne produkty stosowane do tego celu. Niestety, nie była to henna roślinna, a niebezpieczny, sztuczny zamiennik, który wywołał na twarzy influencerki potężną reakcję alergiczną

Dobra, słuchajcie… to post uświadamiający. Bo ja też po prostu nie wiedziałam. Uczuliło mnie PPD. Parafenylenodiamina. Jeśli robisz brwi/rzęsy u kosmetyczki z „henny” (nie tej prawdziwej, z roślin) lub farbujesz włosy na ciemno (i nie robisz tego farbami ziołowymi) to spotykasz się z tą substancją. „Parafenylenodiamina to podstawowy półprodukt farb do włosów i barwników do futer. Występuje również w olejach silnikowych, smarach i benzynie, tonerach do fotokopiarek, wywoływaczach fotograficznych, farbach litograficznych”. (alergolog.eu) UWAGA‼️ Parafenylenodiamina w Unii Europejskiej dopuszczona jest do stosowania wyłącznie w farbach do włosów, przy czym jej stężenie w farbie nakładanej na włosy nie może przekraczać 2%. ZAKAZANE jest nakładanie PPD bezpośrednio na skórę - poinformowała w poście Martyna.

Uważajcie na siebie. Ale też nie czujcie, że musicie wiedzieć wszystko. Nie da się [...] Zapisz na później, podaj dalej. Szczególnie, że mamy sezon wakacyjny i tatuaże „z henny” nad morzem. Mnie po tegorocznym zostaną w najlepszym przypadku przebarwienia, w najgorszym… blizny - dodała.

Martyna Kaczmarek jest oburzona jakością usług w branży kosmetycznej: „Nagina się w branży beauty prawo i zasady”

Martyna wypowiedziała się także krytycznie na temat poziomu usług w branży beauty. Zrobiła to za pośrednictwem InstaStorie:

Jestem mega wku*wiona. Nie samym wyglądem mojej twarzy (choć nie mogę iść dzisiaj na mecz, bo muszę unikać słońca, aby nie zrobić sobie jeszcze większej krzywdy). Jestem wku*wiona tym, że nagina się w branży beauty prawo i zasady. A my to kupujemy - najczęściej totalnie nieświadomie - podkreśliła.

W komentarzach pod postem influencerka otrzymała wiele słów wsparcia. Jej obserwatorzy i obserwatorki chętnie dzielili/dzieliły się również swoimi przykrymi doświadczeniami ze sztuczną henną:

O fu*k! Jak mocno. Trzeba wszytko sprawdzać! Nasz młody kiedyś dostał super uczulenia od tatuażu z henny. Skore miał jak poparzona w tym miejscu - napisała Natalia Siwiec.

Zobacz także:

Dzięki Martyna! Właśnie takie posty powodują, że chcę zostać na Instagramie,

Dzięki Tobie sprawdziłam skład henny, której używam do brwi i rzęs. Po komentarzach widzę ze nawet po latach stosowania może wystąpić reakcja alergiczna,

Dzięki za ten post! Dzięki niemu dowiedziałam się, dlaczego za każdym razem jak farbowałam włosy u fryzjera to miałam podrażnioną skórę głowy - czytamy pod postem.

I my przyłączamy się do apelu Martyny: jeśli decydujecie się na mniej lub bardziej inwazyjny zabieg, zawsze wszystko sprawdzajcie.