Od kilku lat Netflix inwestuje w lokalne produkcje, w tym polskie. Dokładnie 27 marca 2024 na popularnej platformie streamingowej pojawiła się kolejna produkcja od twórców i twórczyń znad Wisły. Tym razem to komedia romantyczna. „Nic na siłę”, bo właśnie tak brzmi jej tytuł, zapowiadała się całkiem nieźle, przede wszystkim ze względu na obsadę. Nic więc dziwnego, że produkcja niemal od razu po premierze trafiła na szczyt zestawienia najchętniej oglądanych w naszym kraju. Czy rzeczywiście spełni oczekiwania widzów i widzek? 

„Nic na siłę”. O czym jest nowy film Netflixa? 

„Nic na siłę” to historia Oliwki – szefowej kuchni w jednej z wrocławskich restauracji. Zwabiona podstępem – wraca na rodzinne Podlasie, by uratować należące do jej babci gospodarstwo. Nie jest fanką wsi. Dlatego ma nadzieję, że jak najszybciej wróci do swojego życia. Jednak staruszka krzyżuje jej pracy. Co więcej, główna bohaterka poznaje przystojnego rolnika. Zakochują się w sobie, ale – niestety – dość szybko okazuje się, że mężczyzna od początku nie był szczery. 

Netflix: „Nic na siłę” – obsada i twórcy 

Obsada „Nic na siłę” naprawdę robi wrażenie. Wspomnianą Oliwkę gra Anna Szymańczyk, która kilka miesięcy temu zachwyciła rodzimą publiczność w nowej wersji „Znachora”. W głównej roli męskiej obsadzono Mateusza Janickiego, znanego m.in. z „Receptury” czy „Pana Samochodzika i templariuszy”. Natomiast w babcię wciela się (iconic) Anna Seniuk. W filmie występują również takie gwiazdy jak Artur Barciś, Cezary Żak czy Piotr Rogucki

Za reżyserię odpowiada Bartosz Prokopowicz („Mecenas Porada”, „Dziewczyna i kosmonauta”, „Ultraviolet”), który ma także duże doświadczenie operatorskie. Z kolei scenariusz jest dziełem Katarzyny Goleni oraz Karoliny Frankowskiej („Za marzenia”). 

„Nic na siłę” – recenzja. Warto obejrzeć polską komedię romantyczną Netflixa? 

Dobra komedia romantyczna powinna bawić i wzruszać. Sprawiać, że uwierzymy w miłość na nowo. Cóż, „Nic na siłę” nie należy do tego grona. Twórcy opierają się na stereotypowych różnicach między mieszkańcami miasta i wsi. Jedni nie rozumieją drugich. I na odwrót. Zachowanie każdej ze stron jest przerysowane, wręcz karykaturalne. Dopiero główni bohaterowie odkrywają, że łączy ich więcej niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Fabuła jest banalnie prosta, akcent i żarty boleśnie naciągane, a działania poszczególnych postaci (za) bardzo przewidywalne. Całość jest po prostu nudna.

Film jest przyjemny pod względem wizualnym, ładnie pokolorowany. Ale na tym plusy się kończą. Nawet świetna obsada nie uratowała słabego scenariusza. Szkoda, bo zapowiadało się, że dostaniemy interesującą nowość idealną na przerwę świąteczną.  

Jeśli szukacie lekkiego filmu na niedzielne popołudnie, luźny wieczór albo po prostu czegoś, przy czym będziecie mogli spokojnie zasnąć i nic nie stracić, istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziecie się nieźle bawić podczas seansu. W innym wypadku niestety nie mogę tego zagwarantować.

Zobacz także: