Myślicie, że to wszystko? Do snu najczęściej usypia mnie dźwięk deszczu, ale nie tego za oknem, a tego, który puszczam sobie z telefonu. W pracy skupienie zawdzięczam dźwiękom kawiarni – rozmowy wielu ludzi, zlewające się w jedną masę, pozwalają mi osiąść w rzeczywistości, dzięki czemu moje myśli nie odpływają w różne strony. Najczęściej jednak pracuje z domu, a kawiarnia towarzyszy mi w słuchawkach, co umożliwia mi większą bliskość z przyjemnymi odgłosami.

Na czym polega fenomen ASMR (ang. autonomous sensory meridian response)? Jest to zjawisko, które ma wywoływać przyjemne mrowienie w okolicach głowy, szyi i w innych obszarach naszego ciała, a prowokować je mają bodźce zewnętrzne: wizualne, słuchowe, dotykowe lub zapachowe. Najprawdopodobniej zamykają one obszary mózgu odpowiedzialne za stres, a z publikacji Emmy L. Barratt i Nicka J. Davisa wynika, że mają również dobroczynny wpływ na zdrowie.

Od momentu, w którym wybuchła „moda” na tworzenie treści ASMR w internecie pojawiły się (dosłownie) miliony filmów, mających wywoływać w nas przyjemne odczucia. Wszelkie szepty, przyjemne dźwięki, nie tylko deszczu czy szumu lasu, ale również skrobania, szurania, dźwięk fryzjerskich nożyczek czy nawet otwierania przeróżnych opakowań, opanowały sporą część sieci. Przyznajemy, że to jeden z najlepszych trendów jakie znamy, dzięki któremu znaczna część populacji mogła znaleźć ukojenie w dźwiękach, które do tej pory były przyjemne dla niewielkiej części z nas.

Nie ma jednak co ukrywać, że to z czego słuchamy materiałów ASMR jest niezwykle istotne – płaski, mało przestrzenny dźwięk czy kiepskiej jakości obraz, mogą wybić ze stanu, w którym chcemy się znaleźć. Tak się składa, że ostatnio miałam przyjemność testować Galaxy A53. Nie ukrywam, że miałam wobec niego dość spore oczekiwania, bo o modelach Galaxy słyszałam właściwie same dobre opinie. Pierwsze co mogę o nim powiedzieć to, że sam jego kolor i wygląd jest w pewnym sensie ASMR. Galaxy A53 występuje w kilku kolorach do wyboru, m.in. białym, pastelowej brzoskwini i błękitnym. Ja do moich ASMR testów wybrałam błękit, który już na wstępie wywołuje miłe skojarzenia z niebem. Co było dla mnie najważniejsze? Oczywiście dźwięk. Wieczorami uwielbiam relaksować się w wannie pełnej piany, gdzie dodatkowo na ścianę rzucam obraz rozgwieżdżonego nieba. Jednocześnie ogromną przyjemność sprawia mi odgłos deszczu, który w rzeczywistości przyciągnąłby chmury i o niebie pełnym gwiazd mogłabym zapomnieć. Dzięki ASMR mogę stworzyć własny świat, w którym leżąc w wannie, mogę liczyć gwiazdy, słuchając jednocześnie burzy. Technologia Dolby Atmos, którą posiadają modele Samsung Galaxy A53 wzbogaciła dźwięk i nadała mu niezwykłej wyrazistości. Mogłam zanurzyć się nie tylko w wodzie, ale i w dźwiękach deszczu, które bez żadnych przeszkód płynęły z telefonu. A w razie gdyby urządzenie wpadło przypadkiem do wanny, nie musiałabym się o nic martwić, ponieważ jest odporny na zalania i wytrzyma zanurzenie do głębokości 1 metra nawet przez 30 minut!

Zobacz także:

Uwielbiam też spokojnie rozpoczynać poranki, dlatego zanim wstanę w łóżka włączam spokojne dźwięki lasu czy łąki o brzasku. Tutaj często nie tylko dźwięk ma znaczenie, ale i obraz, bo gdy za oknem pada prawdziwy deszcz i nie ma co liczyć na słońce, ratują mnie nagrania na YouTube. W tym przypadku również się nie zawiodłam, bo wyświetlacz Super AMOLED 120 Hz wydobył z nagrania znaczną liczbę detali i intensywność kolorów.

Nie sposób też nie wspomnieć o baterii – dźwięków ASMR bardzo często słucham po kilka długich godzin, więc wytrzymałość telefonu, jest dla mnie ważna. Tutaj bateria trzyma bardzo długo, a superszybkie ładowanie sprawiło, że nie musiałam trzymać urządzenia długo przy ładowarce.

Gdybym chciała podsumować mój ASMR test jednym słowem mogłabym powiedzieć – błogo. Tak jak w moim życiu ważne są dźwięki, tak ważny jest również płynnie działający sprzęt, który w niczym nie będzie mi przeszkadzał. Samsung Galaxy A53 wręcz pomógł mi w mojej „medytacji”, dzięki czemu mogłam spokojnie kończyć i zaczynać dzień.