W organizację takich wydarzeń jak pokazy mody, prezentacje kolekcji znanych marek czy uroczyste gale zaangażowanych jest wiele osób. Zazwyczaj pracują za kulisami, a uczestniczki oraz uczestnicy tego typu imprez nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważna jest ich rola. Oskar Kacprzak, czyli założyciel firmy WHITE NOISE, która specjalizuje się w produkcji oraz usługach typu guest concierge, zdradził kulisy swojej pracy. Opowiedział o swojej pracy na co dzień. Co więcej, przygotował kilka cennych rad dla osób, które chciałyby obrać podobną ścieżkę kariery. 

Założyciel firmy WHITE NOISE, Oskar Kacprzak, opowiedział o organizacji pokazów mody i guest concierge

Asia Twaróg: „Czy pan wie, kim ja jestem?” – jak często słyszysz to pytanie?

Oskar Kacprzak: Na szczęście coraz rzadziej. Ostatnio usłyszałem to na pokazie znanego projektanta. To była dość intensywna wymiana zdań. 

Co odpowiadasz w takich sytuacjach?

„Wiem i właśnie w tym jest problem” (śmiech – przyp. red.).

Jak wyglądały twoje początki i droga do miejsca, w którym jesteś teraz?

Zaczynałem jako wolontariusz na FashionPhilosophy Fashion Week Poland w Łodzi. Miałem szczęście, ponieważ pięć dni przed startem pierwszej edycji obchodziłem osiemnaste urodziny. Zaufano mi i zaproponowano pracę. Zajmowałem się produkcją, a konkretnie koordynowaniem całego wolontariatu. Odpowiadałem za Designers Avenue, gdzie odbywały się najważniejsze pokazy projektantów z Polski i nie tylko. Trwało to około pięć lat. Potem zadzwonił do mnie producent pokazu Bizuu, który odbył się w ogrodach restauracji Belvedere w Łazienkach Królewskich. Pamiętał mnie z Łodzi i zapytał, czy chciałbym zająć się usadzeniem gości. To był pierwszy pokaz, który obsługiwaliśmy w Warszawie jako WHITE NOISE, ale jeszcze bez oficjalnej nazwy. Kilka miesięcy później duet MMC zaprosił nas do współpracy przy pokazie, który zorganizowano w Muzeum Etnograficznym. Niedługo po tym wydarzeniu pojawiły się kolejne zlecenia. Na początku WHITE NOISE obsługiwał małe wydarzenia. Z czasem udało nam się jednak udowodnić, że jesteśmy profesjonalistami przez duże P, którzy znają tę branżę od podszewki, dlatego dziś nasz logotyp obecny jest przy wszystkich największych wydarzeniach w polskiej branży mody. Jesteśmy jedyną agencją guest concierge na rynku. 

Zobacz także:

Twoja firma obsługuje m.in. pokazy mody i prestiżowe gale. Jak to wygląda w praktyce i na ile przed wydarzeniem musicie zacząć się do niego przygotowywać? 

To zależy od specyfiki wydarzenia. Zdarza nam się produkować sesje zdjęciowe i eventy. Natomiast najczęściej jesteśmy zatrudniani w charakterze guest concierge. Możemy zapraszać gości, ale zazwyczaj robi to PR-owiec danej marki. W takim wypadku spotykamy się odpowiednio wcześniej i ustalamy, kto i gdzie będzie siedzieć. To bardzo ważne, wręcz taktyczne. Podczas wydarzenia sprawdzamy listę gości, koordynujemy ruch przy ściance prasowej i pilnujemy, aby każdej gwieździe zrobiono zdjęcie. No i tak dochodzimy do jednej z najważniejszych części wieczoru, czyli odprowadzania zaproszonych osób na ich miejsca. 

Chyba nie można nudzić się w tej pracy...

Na pokazy mody zapraszanych jest zazwyczaj od 300 do nawet 1000 osób, co rzeczywiście może przyprawić o zawrót głowy. Natomiast obsługujemy również mniejsze, wręcz malutkie wydarzenia. Nie powiedziałbym, że nudzimy się tam, ale na pewno nie jest aż tak intensywnie. 

A bywa stresująco?

Na początku bardzo się stresowałem. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Właściwie już w ogóle nie czuję stresu. To bardzo ciekawe, ponieważ w momencie, w którym zaczynaliśmy jako WHITE NOISE, charakter pokazów i innych eventów też dopiero się kształtował. W związku z tym goście uczyli się razem z nami. Teraz każdy nas zna. Dziennikarze, styliści czy gwiazdy wiedzą, że mają nas szukać podczas wydarzenia, wiedzą, jak to działa. Dzięki temu nie dochodzi do walk o pierwszy rząd, nie ma podkradania toreb z giftami czy innych – kuriozalnych sytuacji. 

Dzięki czemu przestałeś się stresować? To kwestia doświadczenia, a może pracy nad sobą?

Na pewno jest to kwestia doświadczenia i pracy nad sobą, ale również doboru zespołu, któremu mogę zaufać. Współpracujące ze mną osoby doskonale znają swoje obowiązki, są doświadczone, wyczulone na najmniejsze szczegóły i potrafią przewidywać tok zdarzeń. Kiedy wiesz, że pracujesz z kimś, kto myśli tak jak ty, i potrafisz tej osobie w pełni zaufać, nie odczuwasz aż takiego stresu. Masz świadomość tego, że każde najmniejsze potknięcie czy błąd zostaną automatycznie naprawione, a wszystko zakończy się sukcesem. 

Czy jest jakiś pokaz mody albo inne wydarzenie, którego nigdy nie zapomnisz?

Nigdy nie zapomnę tych pierwszych pokazów mody. Pamiętam również te, które wyjątkowo mi się podobały i zainspirowały pod względem artystycznym. No i najbardziej stresujące wydarzenie, czyli kolekcja MMC prezentowana na 42. piętrze budynku Cosmopolitan w Warszawie. Ujmę to w ten sposób: bardzo mała przestrzeń i bardzo dużo gości. 

Co poradziłbyś osobom, które chciałyby zajmować się podobnymi rzeczami, ale nie wiedzą, jak albo gdzie zacząć?

Polecam swoją ścieżkę. Czyli zacząć od samego początku, od wolontariatów, zobaczyć jak praca przy pokazach wygląda od kuchni. Warto być w trakcie przygotowań i móc podglądać jak wszystko funkcjonuje, jak bardziej doświadczone osoby pracują i czego wymagają, zwracają uwagę. Kiedy zaczynałem nie było Instagrama, teraz dotarcie do osób związanych z branżą mody jest o wiele prostsze. Można obserwować ich profile, po prostu odezwać się do nich. Początki bywają trudne. To, co jest pokazywane w filmach czy serialach, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Domyślam się, że dotyczy to także pracy dziennikarza. 

Zgadzam się. To nie jest „Diabeł ubiera się u Prady”. 

Zdecydowanie nie. Chociaż muszę przyznać, że jak zaczynałem, miałem książkę ze zdjęciami najważniejszych osób z branży jak w tym filmie (śmiech – przyp. red.). 

Korzystałeś z niej?

Używałem jej podczas przygotowań wolontariuszy w Łodzi. Poza tym każda osoba, która ze mną wtedy pracowała, dostawała jej skróconą wersję w formie prezentacji. 

A jakie cechy są potrzebne pracy związanej z produkcją i organizacją eventów?

Multizadaniowość, stanowczość, upór, konsekwencja i odporność na stres. Poza tym trzeba znać historię mody i sztuki, aby móc się do niej odwoływać. To, co widzimy teraz na pokazach, nie bierze się znikąd. Wszystko dzieje się w oparciu o politykę, sytuację gospodarczą na świecie czy właśnie sztukę. 

Czy jesteś w stanie powiedzieć, ile wydarzeń obsługujesz w ciągu roku? 

Kiedyś próbowałem policzyć wszystkie pokazy mody i eventy, które organizowałem, ale... nie doliczyłem się (śmiech – przyp. red.). Do tej pory na pewno było ich ponad 500. Trudno mi powiedzieć, ile takich wydarzeń jest w ciągu roku. W tej branży w Polsce są dwa najgorętsze sezony – od lutego do kwietnia i od września do końca roku. Wtedy jest najbardziej intensywnie. 

Czy ten rok zapowiada się intensywnie?

Koniec tamtego roku był bardzo, bardzo intensywny, a prognozy na ten wskazywały, że będzie trochę mniej pracy. Natomiast przed naszą rozmową dostałem wiadomość od klienta z prośbą o rezerwację terminu w kwietniu, czyli na trzy miesiące do przodu. 

Czy pracując w takim trybie, masz czas dla siebie? Odpoczywasz?

Dobrze, że o tym mówisz, bo właśnie nad tym pracuję. Zaczynam delegować zadania. Staram się znaleźć równowagę między pracą a życiem prywatnym, co często nie jest łatwe, kiedy praca jest również twoją pasją i czerpiesz z niej ogromną przyjemność. Po godzinach opiekuję się psem, ćwiczę i stawiam na rozwój osobisty.