Pisarka opowiada o swoich rytuałach związanych z pisaniem, o procesie powstawania kolejnych powieści i sile, jaką czerpie od swoich Czytelniczek.

Kiedy zdecydowałaś, że będziesz pisać?

W szkole podstawowej. Od drugiej, może trzeciej klasy pisałam wiersze na starej maszynie do pisania mojej mamy. Używałam jej przez kilka lat. Pamiętam nawet fragment jednego z moich pierwszych „utworów poetyckich”, bo recytowałam go na zakończenie roku:

Kochany tato,
znów zbliża się lato.
Wakacje już blisko,
a potem razem na lotnisko.
Polecimy nad morze,
twarze będą w humorze.
Kąpać będziemy się co dzień
w orzeźwiającej zimnej wodzie…

Jakie są Twoje rytuały związane z pisaniem?

Dawniej uwielbiałam wstawać z samego rana, gdy wszyscy domownicy jeszcze spali. Herbata migdałowa, świece o zapachu patchouli i ja. Tuż po przebudzeniu najlepiej mi się myśli.
Dziś rytuały to luksus. Jeśli tylko mogę, pracuję przy świecach, najlepiej na kanapie z moim ukochanym psem na kolanach (da się!), ale łapię rozmaite chwile, pracuję tam, gdzie akurat mam możliwość: w kawiarni, w pociągu, w bibliotece, w domu. Gdybym czekała na idealny moment i uzależniła się od rytuałów, jedną książkę pisałabym przez dekadę, a tego i tak już bardzo wyrozumiałe Czytelniczki mogłyby mi nie wybaczyć. Ulubiona herbata (od ostatniej podróży na ukochane Lazurowe Wybrzeże mam nową faworytkę: zieloną migdałowo-pistacjową!), świece, zeszyty i wieczne pióro to atrybuty, w które nieustannie się wyposażam.

Czy wiesz, jak skończy się książka, kiedy stawiasz pierwsze zdanie?

Więcej: wiem o tym jeszcze na długo przed tym, nim je postawię! Zwykle, nim siądę do pisania, najpierw przez kilka miesięcy chodzę w pisarskiej ciąży. Kocham ten czas, bo tu się wszystko może wydarzyć! Wymyślam postaci, kreślę ich biografie, zgłębiam ich psychikę. Równocześnie wypisuję – na tym etapie robię wyłącznie ręczne notatki – pomysły na główne wątki fabularne, ale też i na te epizodyczne. Potem zaczyna się etap researchu: czytam książki i artykuły, rozmawiam z ludźmi, którzy przeżyli coś podobnego, co moi bohaterowie oraz ze specjalistami. Tu bardzo mi pomaga 14-letnie doświadczenie w pracy w redakcji. Dopiero, gdy mam gotowy konspekt i zapisuję pierwsze zdanie. Zostawiam sobie jednak dużo miejsca na kreatywność również podczas samego pisania oraz swobodę, by zmienić zdanie. Gdyby porównać moje konspekty z ostateczną wersją książki, łatwo można dojść do wniosku, że to tylko szkic, który ma mi pomóc uporządkować myśli.

Czy bohaterowie/bohaterki Twoich książek dostają Twoje wspomnienia/przeżycia?

Tam, gdzie uznaję, że moje osobiste doświadczenie czy przeżycie może się do czegoś przydać – jasne! Dzięki temu postaci stają się wyraziste, pełnokrwiste, ale bazowanie jedynie na tym, byłoby ogromnym ograniczeniem, a w pisaniu najbardziej kręci mnie fakt, że staję się wszechmogąca. To przyjemne doświadczenie. Dlatego częściej korzystam z opcji rozmowy z drugim człowiekiem oraz wrodzonej dociekliwości.

Czy zdarza się, że nie lubisz swoich bohaterów?

Lubię każdą z postaci, które stworzyłam. Im bardziej działają mi na nerwy, tym mocniej jestem z nich dumna, bo czuję, że udało mi się osiągnąć cel. Takie są na przykład matka Natalii – bohaterki Kilku upalnych nocy czy Krzysztof z tej samej powieści.

Czy krytyczna recenzja jest lepsza od braku jakiejkolwiek?

To zależy od tego, o jakiej krytyce mówimy.  Ta konstruktywna jest na wagę złota. Sama, nim wyślę tekst do wydawnictwa, proszę kilka zaufanych osób, by go przeczytały i podzieliły się ze mną uwagami. Najczęściej beta czytelnikami są osoby, z którymi nie jestem w bardzo bliskich relacjach, chodzi o to, by były szczere. Jeśli zaś chodzi o krytykę, która nic nie wnosi tylko obraża autora, cóż, to nie świadczy o mnie, tylko o osobie, która się wypowiada. Rozumiem, że Internet i social media dały nam możliwość wypowiadania się na każdy temat, ale czasem lepszym wyborem jest milczenie.

Sztuczna inteligencja to dla Ciebie jako pisarza/pisarki zagrożenie czy szansa?

Zobacz także:

Jestem dinozaurem, jeśli chodzi o technologię, najchętniej nadal pisałabym na maszynie do pisania mojej mamy, dlatego nie mam jeszcze zdania na ten temat.

Co w zawodzie pisarza lubisz najbardziej, a co sprawia Ci dyskomfort?
Najbardziej lubię wolność, a najmniej sprzedaż.

Fragment recenzji lub opinii czytelników, który pamiętasz do dziś?
Te, które mnie najbardziej wzruszają, zapisuję sobie w specjalnym katalogu, który otwieram, gdy mam gorsze dni. Jest tam tyle ciepłych słów, na temat mojego stylu opowiadania historii, sposobu, w jaki piszę o emocjach i efekcie, jaki te dwie rzeczy w połączeniu mają na Czytelniczki, że od razu wraca mi wiara w sens tego, co robię. Trudno byłoby wybrać jeden fragment, bo na szczęście dla mnie, jest ich o wiele więcej. 

Czy pamiętasz swoją pierwszą samodzielnie wybraną książkę?
Oczywiście! To była Alicja w Krainie Czarów. Pamiętam nawet tamtą księgarnię i mamę, która wolała mi kupić książkę niż sobie parę nowych butów czy szminkę. Kilka lat później, ja też zaczęłam przepuszczać otrzymane na urodziny czy z innej okazji pieniądze na książki oraz w sklepach papierniczych. I tak mi zostało do dziś.