Redaktorka Glamour.pl Aleksandra Jóźwiak przetestowała linię Samay z bio-retinolem dla skóry wrażliwej

Kosmetyki z retinolem nigdy nie były w obszarze moich zainteresowań, ponieważ jako posiadaczka cery wrażliwej uważałam, że ten składnik jest dla mnie zbyt agresywny i podrażni moją skórę. Dlatego ucieszyłam się, gdy w moje ręce wpadła linia Samay marki Sesderma (którą znam i stosuję jej kosmetyki od jakiegoś czasu). Mam 25 lat i bardzo dbam o swoją skórę, stosując produkty przeciwstarzeniowe, ponieważ wolę zapobiegać i wzmacniać barierę ochronną, która w przypadku cer wrażliwych jest bardzo cienka (i podatna na występowanie przedwczesnych oznak starzenia) niż potem martwić się zmarszczkami. Linia Samay zawiera bakuchiol, określany jako roślinny i łagodniejszy odpowiednik retinolu. Stymuluje produkcję kolagenu, przyśpiesza regenerację naskórka i koi podrażnienia.

Na pierwszy ogień wypróbowałam serum przeciwstarzeniowe Sesderma Samay, które ma bardzo lekką, wodnistą konsystencję. Produkt bardzo szybko się wchłania, a skóra po nim jest napięta, gładka i ujędrniona. Po stosowaniu serum zniknęły mi zaczerwienienia na policzkach, z którymi walczę od dawna. Poza tym moja cera ma równomierny koloryt i jest gładka w dotyku. Serum ma bardzo wygodną pepitkę, dzięki której aplikacja jest bardzo prosta i przyjemna. Ten kosmetyk trafił na podium moich ulubionych produktów do pielęgnacji i na pewno szybko się z nim nie rozstanę!

Przetestowałam również krem Sesderma Samay, który także zawiera bakuchiol, czyli bio-retinol. Ten składnik aktywny jest równie skuteczny co retinol, ale jest lepiej tolerowany przez skórę i nie podrażnia jej, dzięki czemu mogą go stosować także osoby z cerą wrażliwą. Od zawsze mam problem z nawilżeniem swojej twarzy, przez co bardzo często borykam się z suchymi skórkami, które są niestety widoczne i nie wyglądają zbyt estetycznie. Ku mojemu zaskoczeniu właśnie znalazłam remedium na przesuszoną skórę! Efekt po użyciu kremu to napięta, promienna, nawilżona i miękka cera. 

Jako dopełnienie rytuału całego pielęgnacyjnego zastosowałam lekki krem pod oczy z linii Samay. Muszę przyznać, że do tej pory nie byłam sumienna, jeśli chodzi o dbanie o skórę wokół oczu, ponieważ każdy produkt był dla mnie za ciężki. Na szczęście krem Sesderma bardzo szybko się wchłania (jak wszystkie kosmetyki z tej linii) i w ogóle nie czuję go po nałożeniu. Widzę za to efekty! Cienie pod oczami są mniejsze, a skóra jest napięta i mniej opuchnięta. Krem pod oczy Samay wzmacnia barierę ochronną, wnika w głębsze warstwy skóry i wzmacnia ją od wewnątrz. To świetna kuracja przeciwstarzeniowa!

Po kilku tygodniach stosowania kosmetyków z linii Samay z czystym sumieniem polecam je dziewczynom, które mają delikatną cerę i podatną na podrażnienia!

Redaktorka Glamour.pl Kinga Nowicka przetestowała kosmetyki z linii Retises dla skóry przyzwyczajonej do retinolu

 

Zobacz także:

Chociaż kosmetyki Sesderma miałam okazję przetestować dopiero po raz pierwszy, sam retinol włączyłam do swojej pielęgnacji już jakiś czas temu, czyli tak jak radzą kosmetolodzy i dermatolodzy – jeszcze przed trzydziestką. Produkcja kolagenu i elastyny zaczyna bowiem zmniejszać się od 25. roku życia, więc już wtedy zaczynaja pojawiać się zmarszczki mimiczne. Dlatego też sięgnęłam po produkty z linii Sesderma Retises, która dedykowana jest osobom mającym już wcześniej do czynienia z kuracją retinolem i nie tylko. Linia Retises ma na celu trzy główne zadania: zredukować uszkodzenia włókien wywołanych przez upływ czasu, wesprzeć powstawanie nowych włókien oraz zablokować kolagenazę.

W przypadku testowania produktów Sesderma zaczęłam od kremu Sesderma Retises 0.25 Antiwrinkle regenerative cream w celu przyzwyczajenia skóry do działania retinolu. Miał on na celu wygładzić skórę i poprawić jej elastyczność. Nakładając niewielką, równomierną warstwę kremu na twarz stosowałam go na noc przez trzy miesiące. I już po pierwszym widziałam pierwsze efekty! Moja cera była wyraźnie nawilżona i rozpromieniona. Koleżanki zaczęły mnie pytać, czy zmieniłam dietę czy się zakochałam, bo promienieję! W odpowiedzi poleciłam im więc krem Sesdermy i zachęciłam do włączenia retinolu co codziennej pielęgnacji.

Po trzech miesiącach stosowania tego produktu sięgnęłam po kolejny z linii Sesderma Retises, a mianowicie 0.5 Antiwrinkle regenerative cream forte. Czyli postawiłam na mocniejszą dawkę retinolu w mojej kuracji. Stosowałam go oczywiście tylko na noc, pamiętając o tym, by zapewnić mojej skórze wysoką ochronę w ciągu dnia, stosując krem z filtrem SPF50. To bardzo ważne! Krem bez dwóch zdań spełnił moje oczekiwania, bo ujednolicił i wygładził moją cerę, zlikwidował drobne, ale jednak już widoczne zmarszczki, a przy okazji także blizny i zmiany trądzikowe.

Oprócz tych dwóch kremów użyłam także innego produktu z linii Sesderma Retises – przeciwzmarszczkowego kremu pod oczy. Jest on polecamy do każdego rodzaju skóry, ma lekką i niezwykle łatwo wchłaniająca się konsystencję i świetnie radzi sobie z nawilżeniem oraz regeneracją skóry wokół oczu. Jeżeli borykacie się z wyraźnie zauważalnymi cieniami pod oczami, ten krem genialnie sobie z nimi poradzi. Zauważyłam, że skóra pod oczami jest napięta, mniej przesuszona i gładsza. Co ważne, krem nie uczulił mnie (a często mi się to niestety przytrafia), nie powodował żadnego szczypania czy łzawienia. Na pewno jeszcze do niego wrócę!  

Redaktorka Glamour.pl Magda Zawadzka przetestowała kosmetyki z linii Reti Age 3- system dla skór nieprzyzwyczajonych do retinolu

Znacie to uczucie, kiedy w upalny dzień sięgacie po szklankę wody? Podobnie się czułam po nałożeniu na twarz kremu Reti Age hiszpańskiej marki Sesderma (producenta dermokosmetyków z ponad 30-letnią tradycją). To zasługa delikatnej i łatwo przyswajalnej formuły kremu, który w mgnieniu oka intensywnie nawilża cerę. Ale to dopiero początek jego możliwości, bo powstał przede wszystkim żeby… odmładzać. To właśnie dlatego w swoim składzie ma retinol (pochodną witaminy A), który delikatnie złuszcza naskórek, pobudzając skórę do regeneracji. W efekcie robi się ona gładsza i bardziej promienna. Przy okazji krem działa przeciwzapalnie (pożegnajcie niedoskonałości!) i delikatnie rozjaśnia skórę, wyrównując jej koloryt (pożegnajcie przebarwienia!). To właśnie na tych dwóch rzeczach szczególnie mi zależało, kiedy po niego sięgałam i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Dla wzmocnienia terapii warto sięgnąć także po inne produkty z przeciwstarzeniowej linii Sesdermy Reti Age. Mój wybór? Serum z retinolem, którego 4 krople należy wmasować w skórę przed nałożeniem kremu, a także krem pod oczy, który pomaga walczyć ze zmarszczkami mimicznymi i kurzymi łapkami. W sam raz dla dziewczyn po 30-stce, czyli takich jak ja. Dodatkowy plus? Zapach! Ożywczy, delikatnie różany – uzależniający.

Linia Sesderma Reti Age to idealne rozwiązanie dla osób, które nigdy nie miały styczności z retinolem. Nie musicie martwić się o kwestie logistyczne, to znaczy dobieranie wyższych stężeń lub odstawianie produktów. Linia Reti Age sprawdzi się w przypadku osób z cerą normalną i nieproblematyczną – delikatnie wyrówna zmarszczki, głęboko odżywi i uelastyczni skórę.