Kama Wojtkiewicz: Gratuluję Twojej nowej współpracy z Rimmel London jako globalna ambasadorka-aktywistka marki. Jak się czujesz i co wspólnie szykujecie?

Adwoa Aboah: – Dziękuję. Jestem bardzo szczęśliwa i dumna ze współpracy z Rimmel. Przed nami naprawdę świetne projekty. Nie mogę sobie wyobrazić lepszej i bardziej ikonicznej marki. Rimmel funkcjonuje na rynku od lat, dzięki czemu ma niezwykle lojalną społeczność. Wierzę, że mogę wnieść coś nowego od siebie. Jestem podekscytowana, że mogę być częścią marki, która stale się zmienia i rozwija.

Ważną częścią tożsamości Rimmel jest oryginalność i wyrazisty indywidualizm. Zauważyłam, że te wartości przejawiają się także w Twoich działaniach. Jesteś w pełni sobą i nie podążasz ślepo za rozkazami czy oczekiwaniami innych. 

– Dla mnie najważniejsza jest możliwość swobodnego wyrażania siebie i bycia w zgodzie ze sobą, a także podejmowania decyzji po swojemu. Jeśli ktoś ma potrzebę dopasowania się, to też jest jak najbardziej w porządku. Przecież nie istnieją sztywne zasady mówiące nam, jak powinnyśmy się wyrażać, zarówno kreatywnie, jak i prywatnie. Dlatego postanowiłam dołączyć do Rimmel, bo chcę być częścią marki, która odpowiada na współczesne problemy, słucha innych z uważnością, okazuje współczucie i myśli innowacyjnie. Zależy mi na tym, aby być sobą również w kontekście podejścia do urody i pielęgnacji.

W rozmowach na Twojej platformie Gurls Talk kierujesz się współczuciem i otwartością na drugiego człowieka. Dlaczego oddajesz głos osobom, które zazwyczaj nie zostały odpowiednio wysłuchane?

– Opowiadanie swoich unikatowych historii odgrywa niezwykle istotną rolę w tym, jak postrzegamy siebie, naszą życiową drogę i napotkane lekcje. Potrzebujemy empatii, aby stać się w pełni ludźmi. Świat stawia nam wiele wyzwań, szczególnie młodym kobietom. I nie mamy na to często wpływu. Możemy jednak sprawić, że ta podróż przez życie będzie bardziej czuła i życzliwa, jeśli zrobimy przestrzeń na rozmowę o tym, co się u nas dzieje, co nas trapi. Żałuję, że jako nastolatka nie miałam bezpiecznego miejsca, w którym mogłam swobodnie rozmawiać o swoim pierwszym razie, miesiączce, stanach lękowych, poczuciu bycia niewystarczającą, zakompleksioną, czy niepewną siebie. Mogę tak wymieniać bez końca. W Gurls Talk staramy się tworzyć właśnie taką przestrzeń. Jesteśmy kierowaną przez społeczność organizacją non-profit. To oznacza, że członkinie naszej wspólnoty decydują o tematach, które podejmujemy, a następnie rozmawiają ze sobą w zupełnie inny sposób, niż robiło się to kiedyś. I choć problemy pozostają te same, sposób wyrażania siebie diametralnie się zmienił. W dzisiejszych czasach posługujemy się językiem, który dodaje nam siły i odwagi.

Zobacz także:

Zmienił się też sposób komunikacji. W dobie mediów społecznościowych młode kobiety są stale pod presją porównywania się. Zazwyczaj do osób, których wizerunek jest nieosiągalny. Społeczność, która może Cię w tym wesprzeć, zamiast sprawiać, że czujesz się niewystarczająca, to coś niezwykle cennego.

– Przed nami jeszcze długa droga, jeśli chodzi o media społecznościowe. Czuję, że za mało się o tym rozmawia, ale wierzę, że to się jeszcze zmieni. Potrzebujemy więcej troski i uważności na siebie nawzajem.

W swoich działaniach na mediach społecznościowych promujesz także siłę kobiet. Dlaczego uważasz to za ważne?

– Kobiety przez wiele lat nie miały okazji, aby dzielić się swoją perspektywą na otaczającą rzeczywistość. Dlatego wzmacnianie naszej pozycji w świecie jest tak istotne. Całe szczęście to zaczyna się dziać, patrząc np. na to, jak kobiety zjednoczyły się wokół tragicznej śmierci Sary Everard. Zamiast posłusznie słuchać się nakazów mówiących nam, jak mamy się ubierać, zaczęłyśmy stawiać granice.  Bo nikt oprócz nas nie wie, jakie to uczucie, kiedy nocą wracamy do domu. Dzięki temu, że jednoczymy się w tym doświadczeniu, możemy przedefiniować zastane normy. Jestem częścią tego ruchu, choć nie wiem, czy swoją postawą wzmacniam innych. Po prostu kocham łączyć się z kobietami i razem walczyć o dobrą zmianę na świecie.

Dla młodych osób wyrażanie swojej indywidualności jest również niezwykle istotne. Jako kobiety jesteśmy społecznie tresowane do tego, aby wiecznie nakładać na siebie ograniczenia. Trudno jest więc pozwolić sobie na wolną ekspresję. Czy pomimo to udaje Ci się wyrażać siebie i swoją kreatywność? 

– Staram się mieć otwartą głowę. Moja historia nauczyła mnie być bardziej uważną na swoje ego i autokrytykę. Mam w sobie mnóstwo empatii, dzięki niesamowitym ludziom, którzy pojawili się na mojej drodze. Wyrażam siebie poprzez podejmowanie trudnych i często tabuizowanych tematów. To ogromna część mojej tożsamości. Zawsze staram się mówić z miejsca szczerości i prawdy. To podejście przejawia się także w moim sposobie ubierania się, makijażu, czy pielęgnacji. Otaczam się ludźmi, którzy tworzą bezpieczną przestrzeń do tego, aby być sobą. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na pełną autentyczność.

A to niełatwe, kiedy bierzesz udział w wielu komercyjnych projektach, gdzie jesteś ciągle oceniana. Musisz twardo stąpać po ziemi, pamiętając, kim jesteś i w jakim kierunku zmierzasz.

– Wiele osób dziwi się, że mam odwagę, aby dzielić się swoją historią publicznie. W moim odczuciu wystarczy zadać odpowiednie pytanie. Nie jesteśmy wystarczająco ciekawi drugiego człowieka. Pytamy się kogoś o samopoczucie, a potem nie słuchamy nawet odpowiedzi, bo często nas to nie obchodzi. W rozmowie jestem niczym otwarta księga, ale tylko jeśli czuję się bezpiecznie i wiem, że druga osoba mnie słucha. Bez dialogu, w którym oboje się odsłaniamy, to nie zadziała. W ramach rozmów w Gurls Talk staramy się pytać o wzajemne samopoczucie, problemy, emocje, sytuację w domu. I przede wszystkim słuchamy się nawzajem.

Słuchanie bez oceniania, bo przecież człowiek nie otworzy się razem ze swoimi lękami, jeśli czuje się oceniany. Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć naszym czytelniczkom, aby zainspirować je do podążania własną ścieżką i decydowania w zgodzie ze sobą?

– Nie chciałabym wypowiadać się w imieniu wszystkich kobiet, bo każda z nas niesie swoją historię i pochodzi z innego środowiska. Na pewno chcę zachęcić Was do bycia czułymi wobec samych siebie. Nic nie wydarza się z dnia na dzień. Często potrzeba czasu, aby poczuć się dobrze w swojej skórze. Zdobywanie pewności siebie to nieustanny proces. To normalne, że nie czujemy się dobrze każdego dnia – ja z pewnością tak mam. Dlatego staram się być szczera ze sobą i z innymi, co od razu sprawia, że spotykam się z ludźmi z zupełnie innego miejsca. Jestem tylko człowiekiem i nie chcę sprzedawać wizji perfekcyjnego wizerunku, który, tak jak powiedziałaś, jest zupełnie nieosiągalny. Chciałabym za to zaprosić czytelniczki do tego, aby zastanowiły się, na co zasługują i gdzie leży ich poczucie własnej wartości. To nadaje zupełnie inny kierunek wszystkiemu, co później się wydarza. Kiedy uczymy się stawiać wyraźne granice, nasze życie zmienia się na zawsze, bo lepiej poznajemy własne możliwości. Jeśli chodzi o rozmawianie na trudne tematy, apeluję o cierpliwość. Otworzenie się często wymaga czasu, dlatego najpierw warto zastanowić się, czy mamy gotowość do opowiadania o trudnych momentach z naszego życia. Nie ma pośpiechu, aby mieć już wszystko poukładane. Jeśli wydaje Wam się, że inni doskonale wiedzą, czego chcą, to jesteście w błędzie. Wszyscy płyniemy tą samą łodzią.

Czy zrozumienie tych wszystkich rzeczy zajęło Ci dużo czasu?

– Nadal próbuję to wszystko zrozumieć, bo ciągle pojawiają się nowe przeszkody na drodze (śmiech). Sposób, w jaki patrzę na swoją historię, bardzo się zmienił. Zrozumiałam, że nadal są pewne aspekty mojego życia, które wymagają opieki. Niektórych muszę nauczyć się na nowo, a niektóre potrzebują iść w zapomnienie. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że nigdy nie znałam siebie tak dobrze jak teraz. Jest więc nadzieja!

Materiał powstał we współpracy z marką Rimmel London. 

Zdjęcia – Rimmel London