Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale styl z lat 2000. powraca! – pisałam w kwietniu tego roku, wskazując 9 rzeczy, które na fali popularności mody z epoki będziemy nosić tego lata. I nie myliłam się! Wystarczy spojrzeć, co dzieje się na Instagramie. Przykrótkie kardigany, crop topy, jeansowe spódniczki, a nawet japonki na obcasie – wszystko to znów jest modne. I – o dziwo – wygląda całkiem dobrze! Nie sposób jednak nie zauważyć, że powrócił także kolejny trend sprzed lat. I jest o nim naprawdę głośno. Nic dziwnego, od zawsze budził kontrowersje. Domyślacie się już o jaki chodzi? Tak, mamy na myśli wystające spod ubrania stringi!

No cóż, można się było spodziewać, że to tylko kwestia czasu, bo projektanci od kliku sezonów już przekonują, że bielizna powinna być pełnoprawnym elementem stroju. Pokazywanie jej nie jest już traktowane jak stylowe faux pas, wręcz przeciwnie – to bardzo, bardzo modne. Do tego stopnia, że na co dzień nie tylko nosimy bieliźniane topy i slip dresses, ale i pod półtransparentne bluzki zakładamy koronkowe staniki albo nawet – zamiast T-shirtu wkładamy je pod marynarkę. Czemu więc równie ochoczo nie demonstrować śmiałych fig ze sznureczkiem? Domy mody i popularne marki nie widzą przeciwskazań.

Pamiętacie jak przed laty Paris Hilton i jej przyjaciółka Nicole Richie do jeansów z ekstremalnie niskim stanem dobierały skąpe stringi w kontrastowym kolorze (jeśli nie, spójrzcie na zdjęcie główne)? W tym sezonie niezupełnie o to chodzi. Marki, takie jak Musier Paris, Aya Muse czy Subsurface podpowiadają, by tego lata bardziej niż po seksowne stringi sięgnąć po wygodniejsze modele uszyte z elastycznej dzianiny. I założyć je do spódnic, szerokich spodni czy legginsów w podobnym wydaniu. Tak, by całość wyglądała jak komplet. Co sprawia, że look – choć wciąż dyskusyjny – nabiera szlachetności. A nasze biodra wyglądem przypominają wielorybi ogon, stąd zresztą angielska nazwa trendu #WhaleTail. Hasło na TikToku ma już ponad 32 miliony wyświetleń, co dobitnie świadczy o wzroście zainteresowania modą. Które wzrosło po tym, jak pod koniec ubiegłego roku w mocno wyciętej sukni Givenchy, spod której wyłaniał się intensywnie czerwony sznureczek w kampanii domu mody wystąpiła sama Kim Kardashian.

Co ciekawe, ponieważ moda nie lubi nudy, trend ewoluował od lat 2000. Z jakim efektem? Projektanci skroili ubrania tak, by charakterystyczny sznureczek jak od stringów był ich integralną częścią. Dotyczy to oczywiście spodni i spódnic. Jeśli pamiętacie jeansy w formie stringów z pokazu Thibauta z pewnością nie jest to dla was zaskoczeniem. No cóż, ten trend niezmiennie intryguje i inspiruje!