Zasada niedostępności: na czym polega?

W dzisiejszym świecie, gdzie relacje międzyludzkie stają się bardziej złożone i wymagające, wiele osób poszukuje skutecznych strategii na udane randkowanie i tworzenie satysfakcjonujących związków. Jedną z tych strategii jest reguła niedostępności, czyli przekonanie, że im mniej dostępna jest jakaś rzecz lub jednostka, tym bardziej jest ona pożądana i cenna. Na zasadzie: zakazany owoc smakuje najlepiej. 

Reguła niedostępności ma swoje podłoże w psychologii społecznej i jest często wykorzystywana w różnych kontekstach, takich jak marketing, negocjacje czy relacje międzyludzkie. W przypadku związków zasada ta odnosi się do strategii tworzenia pewnego stopnia niedostępności emocjonalnej i/lub fizycznej w relacji w celu wzmocnienia atrakcyjności i zainteresowania drugiej strony.

Ale czy to naprawdę działa? Czy może prowadzić do wybuchu namiętności i większej bliskości w związku? A może raczej przyniesie skutek wręcz odwrotny? Cóż… Jak zawsze: to zależy.

Zasada niedostępności a randkowanie

Według niektórych zasada niedostępności jest niezastąpiona zwłaszcza na etapie flirtu czy randkowania i stanowi najlepszy sposób na podryw. Zakładając, że utrzymywanie pewnej formy tajemnicy i granie osoby trudnej do zdobycia prowadzi do napięcia emocjonalnego, wdrożenie tej reguły ma wywoływać dreszczyk emocji i rozniecać iskry. Im ktoś bardziej niedostępny, tym większa ma być fascynacja nim i tym większa potrzeba zwrócenia jego uwagi. 

Jest tu jednak pewne zagrożenie. Oczywiście poza tym, że zbyt duża niedostępność przy braku innych sygnałów może zostać zinterpretowana jako brak zainteresowania lub odrzucenie (co raczej zniechęca drugą osobę), pozostaje jeszcze jedna kwestia. Mianowicie: jak długoterminowa ma być ta strategia? W końcu przecież – jeśli chcemy być w związku a na początkowym etapie sztucznie kreujemy dystans – kiedyś trzeba będzie odpuścić. Co w tej sytuacji?

Znany youtuber i ekspert randkowy z Wielkiej Brytanii, Matthew Hussey, mówi wprost:

 Granie osoby trudno dostępnej nie działa. To jak bawienie się z kotem kłębkiem wełny. W trakcie, gdy to robisz, kot szaleje. Gdy przestajesz się z nim bawić, kot natychmiast traci zainteresowanie.

Zasada niedostępności: co z nią nie tak?

Oczywiście warto zaznaczyć, że każda osoba i każda relacja jest unikalna i co działa dla jednej pary, niekoniecznie zadziała dla innej. To, co komuś może przynieść większą atrakcyjność, dla drugiego może być powodem frustracji i niepewności. Zatem najlepiej i najzdrowiej jest, kiedy obie strony prowadzą otwartą komunikację i jasno wyrażają, jakie zachowania i granice są dla nich akceptowalne.

Zobacz także:

Trzeba również podkreślić, że zasada niedostępności nie powinna być używana jako manipulacja czy gra emocjonalna. Relacja oparta na sztuczkach czy wyrachowanych schematach nie ma zbyt wielkich szans na powodzenie. Dlatego, zamiast skupiać się na kreowaniu (zwłaszcza sztucznej)  niedostępności lepiej kłaść nacisk na budowanie zdrowej więzi emocjonalnej i fizycznej. Naturalność, szczerość, jasne stawianie granic, wspólna dobra zabawa zdziałają więcej niż tysiące „niezawodnych” strategii i „sprawdzonych” sposobów.