„JUSTYNA GRODECKA: CHCESZ BYĆ MNĄ, ALE GDYBYŚ BYŁ JAK JA, NIE CHCIAŁBYŚ BYĆ NIKIM INNYM.” – już sam tytuł zapowiada emocjonalny nokaut. To jedno z trzech oblicz projektu Grodeckiej, który można oglądać od 29 do 31 października 2025 roku w Warszawie, w przestrzeni Mysia 3, nieopodal Skweru Wolności Słowa – dawnej siedziby cenzury. Symbolicznie?

Wystawa, której alternatywne tytuły brzmią „KAŻDY PRAGNIE MOJEJ WŁASNOŚCI INTELEKTUALNEJ” i „MOJE EGO WIĘKSZE OD TWOJEGO MAŁEGO”, to nie tylko prezentacja obrazów, fotografii i tekstów. To performatywny dialog artystki z własnym wizerunkiem – zuchwały, inteligentny i bezczelnie autorski.

Sztuka, która nie prosi o pozwolenie

Grodecka od lat funkcjonuje w polskim świecie sztuki jak emocjonalny piorunochron – przyciąga uwagę, elektryzuje, czasem parzy. Jej prace to mieszanka błyskotliwego humoru, prowokacyjnych gier słownych wymierzonych w obłudę. Na wystawie znajdziemy malarstwo olejne o imponującym warsztacie, fotografie i teksty, które autorka sama nazywa „radykalnie autorskimi”.

Projekt to autobiograficzna opowieść o oryginalności i kradzieży tożsamości. Grodecka przez lata doświadczała naruszania praw autorskich, kopiowania jej pomysłów i estetyki. Z tej frustracji zrodził się koncept QUEENJUSTYNAGRODECKATHECOPYRIGHTED.PL – cyfrowego pomnika własnej indywidualności.

Jak sama podkreśla: „Bycie oryginalnym twórcą zaczyna się od bycia oryginalnym człowiekiem, czyli postępowania w zgodzie ze sobą, życia zgodnie z własną wizją, niezależnie od tego co narzucają nam oczekiwania społeczne, obyczaje i przyjęte „normy”. To co „normalne” nie jest synonimem tego co „najlepsze”. To co „normalne” częściej można utożsamiać ze średnią, czyli prędzej z tym co „przeciętne”, a nie tym co „wybitne”. Bo „wybitność” z definicji, wybija się ponad normę, dlatego nie można powiedzieć, że jest czymś normalnym, a jednak nie da się zaprzeczyć, że jest czymś najlepszym”.

JUSTYNA GRODECKA (C)
Mat. prasowe

Prawda w wersji MAX

W świecie, który gloryfikuje „skromność”, Grodecka śmieje się głośno i bez cenzury. Z przekąsem przyjmuje wszystkie epitety, które przez lata miały ją „ustawić do pionu”: butna, pyszna, arogancka. Uważa to za komplementy. Jej filozofia? Autentyczność ponad wszystko. Bo – jak tłumaczy – fałszywa skromność to po prostu dobrze sprzedana forma strachu.

Nie zamierzam na siłę udawać mniejszej i skromniejszej niż jestem, żeby zadowolić ludzi, którzy oczekują tego tylko i wyłącznie dlatego, że są po prostu zazdrośni
- dodaje.
JUSTYNA GRODECKA (C)
Mat. prasowe Mat. prasowe

Manifest pokolenia, które się nie przeprasza

Wystawa Justyny Grodeckiej nie zabiega o sympatię. Nie próbuje się przypodobać ani sprostać oczekiwaniom. Zamiast tego konfrontuje – z odbiorcą, ze światem i z nami samymi. W jej arogancji jest coś oczyszczającego: rodzaj artystycznej szczerości, która nie potrzebuje oklasków, by wybrzmieć.

Grodecka pokazuje, że pewność siebie w sztuce – i w życiu – może być formą odwagi. A może nawet cnotą. Bo tylko ci, którzy nie boją się własnej wielkości, potrafią tworzyć bez lęku.

JUSTYNA GRODECKA (C)
JUSTYNA GRODECKA (C) Mat. prasowe

Materiał promocyjny Justyna Grodecka