Reklama

Anna Przybylska odeszła 11 lat temu. Tak wspominają ją bliscy i rodzina

Mama Ani Przybylskiej wielokrotnie opowiadała w wywiadach o ostatnich chwilach aktorki. To jednak nigdy nie była historia o śmierci, lecz o miłości, która nawet w obliczu najtrudniejszych chwil, potrafiła być pełna światła. W wywiadzie dla Vivy! Krystyna Przybylska podzieliła się trudnymi i bolesnymi wspomnieniami sprzed lat: „Pojechaliśmy na molo, po morzu pływały żaglówki, cudnie świeciło słońce. Ania powiedziała: Chociażby dla takiego widoku warto było przyjechać. Wieczorem przyszła pielęgniarka Ela, powiedziała, że mogę pójść do domu i odpocząć. A Ania na to: Mamusiu, proszę cię, nie idź, proszę, zostań. Zostałam i siedziałam z nią do rana”.

Powtarzałam jej, że Jasio idzie do przedszkola, Szymon do komunii, że życie biegnie swoim torem i żeby nie tracić nadziei. I poszłyśmy do przedszkola, do Jasia, zaniosłyśmy torty, Ania nakręciła z tego film. Wydawało się, że może wszystko będzie dobrze. Jedna przed drugą grała. Nigdy przy niej nie płakałam. I nie rozmawiałyśmy o śmierci
przyznała mama aktorki.

Ania Przybylska zmarła w swoim domu. Dwie łzy spłynęły jej po policzku”

Bliscy aktorki wspominali, że do końca zdawała sobie sprawę z tego, co się dzieje i próbowała pogodzić się z nieuniknionym. „Jeszcze w piątek Ania pomogła Oliwce w lekcjach i zawiozła dzieci do szkoły, jak zwykle. Ona wszystkim w domu rządziła. Ale w sobotę była już bardzo słaba, siedziała w fotelu, rozmawiałyśmy prawie godzinę, ja płakałam, ona — nie. Dopiero wtedy widziałam, że zrezygnowała, nie to, że się poddała, zrozumiała tylko, że jest bezsilna” — wyznała Małgorzata Rudowska w rozmowie z Vivą.

Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 roku, mając zaledwie 36 lat. W ostatnich miesiącach życia walczyła z nowotworem trzustki. Odeszła w swoim domu w Gdyni, otoczona miłością bliskich — partnera Jarosława Bieniuka, dzieci, mamy i siostry. Miała cichy oddech niewinnego, bezradnego dziecka. Dwie łzy spłynęły jej po policzku” - mówiła Krystyna Przybylska w wywiadzie dla Wysokich Obcasów Extra.

„Anusia, damy radę, jest wszystko dobrze, jest Jarek, jest Agnieszka, zaraz przyjadą dzieci”. I w końcu widzę, że wzięła ostatni oddech
wyznała mama Ani.
Reklama
Reklama
Reklama