Reklama

Związek na pokaz? Maciek Pela odsłania kulisy

W najnowszym wywiadzie z Żurnalistą Maciej Pela kontynuuje spowiedź na temat związku i rozstania z Agnieszką Kaczorowską. Tym razem skupił się na tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami, kiedy świat widział tylko uśmiechy i pozorną harmonię: „Wielokrotnie była sytuacja taka, że wynikało to tylko i wyłącznie z tego, że należy zrealizować zlecenie”.

Często robiliśmy zdjęcia, będąc bardzo pokłóceni, (...) bo mamy kontrakt i przepadnie nam 8000 zł. (...) Przenieśmy to na grunt pozainstagramowy.

„Są takie sytuacje, że jesteś pokłócony z żoną, narzeczoną, czy partnerką, ale uśmiechasz się, bierzesz za rękę i idziesz na obiad rodzinny, to jest taki case” - wyznał Maciej Pela. To wyznanie rzuca nowe światło na wizerunek, jaki para konsekwentnie budowała przez lata. Zdjęcia, które miały przedstawiać idealne małżeństwo, w rzeczywistości dokumentowały momenty ciszy po kłótni i emocjonalnego dystansu. „My dbaliśmy o ten wizerunek i to widać też w kontraście pomiędzy tym, co było wtedy mówione, jak tworzyliśmy rodzinę, a co wypływa teraz, i jak zmieniają się pewne narracje. To też nie było tak, że ona była jedynym wizerunkiem” - tłumaczył.

Ten wizerunek, który zarabiał i budował jej popularność, to był wizerunek rodziny. To była cała struktura, która się najlepiej odbiorcom jawiła
- podsumował Pela.

Za kulisami „idealnej rodziny”

Maciej Pela nie ukrywa, że relacja z Agnieszką Kaczorowską od dłuższego czasu nie wyglądała tak, jak widzieli ją fani. Choć oboje mówili o wartościach, rodzinie i harmonii, to za kulisami coraz trudniej było utrzymać tę fasadę. Byli w kryzysie, a jednocześnie musieli wyglądać na zakochanych. Według Peli najlepsze chwile przeżywali wtedy, gdy Agnieszka była w pierwszej ciąży. To dla wielu może być szokiem, ale też smutnym potwierdzeniem tego, jak działa współczesny świat mediów społecznościowych. Nawet najbardziej prywatne relacje potrafią zostać podporządkowane terminom kampanii reklamowych i obowiązkom wynikającym z umów. Wygląda na to, że częste publikowanie rodzinnych zdjęć i filmików było całkowicie przemyślanym działaniem, bo to właśnie takie materiały budowały ich zasięgi.

Czy te słowa zakończą lawinę domysłów, czy tylko ją przyspieszą? Jedno jest pewne: rozmowa Maćka Peli z Żurnalistą to nie tylko wywiad. To proces przepracowywania emocji na oczach całej Polski. I przy okazji – gorzkie przypomnienie, że idealne życie z Instagrama nie zawsze ma wiele wspólnego z rzeczywistością.

Reklama
Reklama
Reklama