Reklama

Jubileuszowe odcinki zazwyczaj stawiają na emocje, ale to, co wydarzyło się w trzecim odcinku „Tańca z Gwiazdami” nie spodziewał się nikt. Powrót Katarzyny Skrzyneckiej, z jej autoironiczną opowieścią, wywołał niemałe poruszenie. Aktorka opowiedziała o presji transmisji na żywo i o tym, jak z wdziękiem wyjść z opałów, gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem.

Historyczny powrót. Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski w „Tańcu z Gwiazdami”

Trzeci odcinek show otworzył znany już wszystkim duet Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski. To właśnie oni przez wiele lat prowadzili program. Zostali powitani długimi brawami i nostalgicznymi ujęciami z poprzednich edycji. Twórcy postawili na formułę „best of” z domieszką nowych, przygotowanych na tę okazję choreografii — a dawni prowadzący dorzucili lekki, autoironiczny komentarz. Katarzyna Skrzynecka przypomniała, że w pierwszej edycji programu występowała jako uczestniczka, gdzie zaprezentowała swój pierwszy taniec – cha-chę. Jednak największą wpadkę zaliczyła w drugiej edycji.

PHOTO: VIPHOTO/EAST NEWS WARSZAWA 28.09.2025 TANIEC Z GWIAZDAMI XVII EDYCJA POLSAT - ODC. 3 N/Z: KATARZYNA SKRZYNECKA PIOTR GASOWSKI
VIPHOTO/East News

„To był horror” - Katarzyna Skrzynecka o swoim pierwszym odcinku na żywo w „Taniec z Gwiazdami”

Najmocniejszy moment nastąpił, gdy aktorka wróciła pamięcią do dnia, w którym po raz pierwszy prowadziła taneczne show. — „Do dzisiaj nikt nie wie, jakim horrorem był mój pierwszy odcinek w roli prowadzącej” — przyznała ze sceny, podkreślając, że stres i tempo transmisji potrafią zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych. Wspomnienie od razu rozgrzało studio. W końcu taka historia nie zdarza się codziennie. Skrzynecka dodała, że kłopot zdarzył się tuż po tanecznym intro z Hubertem Urbańskim. Opisała, jak w trakcie numeru „zsunęły się stringi”, które ledwo zatrzymała kolanami. Musiała natychmiast ratować sytuację, jednocześnie zachowując telewizyjny uśmiech. Publiczność zareagowała śmiechem i brawami, a sama aktorka zamieniła tę wpadkę w lekcję dystansu do siebie.

Reklama
Reklama
Reklama