Reklama

Luc Besson znów daje o sobie znać. Reżyser, który zapisał się w historii kina takimi tytułami jak „Leon zawodowiec” czy „Piąty element”, tym razem sięga po jedną z najbardziej znanych historii literatury. „Drakula: Historia wiecznej miłości” właśnie trafił do serwisów VOD i... trudno przejść obok tej premiery obojętnie. To nie jest jednak kolejna klasyczna adaptacja powieści Brama Stokera. Besson proponuje coś zupełnie innego: film bardziej romantyczny niż mroczny, bardziej emocjonalny niż straszny, skupiony na uczuciach, a nie na grozie.

Drakula jako bohater tragiczny, nie potwór

W nowej wersji historii punkt ciężkości przesunięty został z horroru na dramat miłosny. Główny bohater nie jest tu bezwzględnym wampirem, lecz postacią naznaczoną stratą i samotnością. Utrata ukochanej staje się początkiem długiej, bolesnej drogi przez wieki, kontynenty i kolejne wcielenia miłości. Akcja rozpoczyna się w XV wieku, by później przenieść się do Europy końca XIX stulecia. To właśnie tam Drakula odnajduje kobietę, która do złudzenia przypomina jego dawną ukochaną. Od tego momentu historia nabiera tempa, a wątki romantyczne zaczynają dominować nad grozą.

Kino bardziej zmysłowe niż straszne

Besson wyraźnie bawi się konwencją. Zamiast mrocznej, gotyckiej opowieści otrzymujemy film pełen wizualnego przepychu, barwnych kostiumów i wyraźnie stylizowanej scenografii. Widać fascynację estetyką Belle Époque, ale też świadome sięganie po elementy kiczu i teatralności. To kino, które jest przerysowane, momentami niemal operowe, a jednocześnie bardzo emocjonalne. Reżyser nie próbuje straszyć widza, raczej zaprasza go do świata, w którym miłość i obsesja idą ze sobą w parze.

Besson w nierównej, ale ciekawej formie

Nie da się ukryć, że ostatnie filmy Bessona spotykały się z mieszanymi opiniami. „Drakula: Historia wiecznej miłości” również nie jest dziełem idealnym. Miejscami bywa zbyt dosłowny, chwilami przesadnie patetyczny. Ale jednocześnie ma w sobie coś, czego brakowało wielu współczesnym produkcjom: wyraźną wizję. To film, który bardziej się przeżywa niż analizuje. Jednych zachwyci rozmachem i romantycznym tonem, innych zmęczy swoją stylistyczną nadmiarowością. Jedno jest pewne – trudno przejść obok niego obojętnie.

Idealny seans na wieczór bez oczekiwań

Nowy „Drakula” najlepiej sprawdzi się jako seans na spokojny wieczór, bez nastawiania się na klasyczny horror czy wierną adaptację literatury. To raczej film o emocjach, tęsknocie i niemożności ucieczki od przeszłości. Jeśli ktoś szuka widowiska, które bardziej uwodzi obrazem niż straszy fabułą, nowa propozycja Bessona może okazać się zaskakująco trafionym wyborem. Film „Drakula: Historia wiecznej miłości” (oryg. Dracula: A Love Tale) jest już dostępny w streamingu. Można go obejrzeć w serwisach takich jak Player.pl i Polsat Box Go. W wielu VOD tytuł można także wypożyczyć lub kupić online (np. na Amazon Video, Rakuten TV czy Apple TV).

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama