Reklama

W tym artykule:
1. „Miłość, śmierć i roboty” – o co tu chodzi?
2. Twórcy i obsada – obsada i twórcy
3. Recenzja – czy warto obejrzeć?
4. Gdzie obejrzeć „Miłość, śmierć i roboty”? Zwiastun i szczegóły

Reklama

Niektóre odcinki zachwycają, inne zostają w głowie na długo po seansie. Ale jedno jest pewne – to serial, którego nie da się zaszufladkować. I właśnie dlatego warto go zobaczyć.

„Miłość, śmierć i roboty” – o co tu chodzi?

Ten serial to zbiór krótkich historii – każda z nich opowiada o czymś innym, w innym stylu i tonie. Czasem to dramat, czasem horror, innym razem czarna komedia albo sci-fi z nutką filozofii. W świecie filmowym nazywamy to antologią – czyli zbiorem osobnych opowieści, połączonych wspólnym motywem. W przypadku tego serialu tym motywem są: miłość, śmierć i roboty (choć nie wszystkie naraz w każdym odcinku). Nie ma tu głównych bohaterów, nie trzeba oglądać sezonów po kolei. Można zacząć od dowolnego epizodu – i to jest jego ogromna siła. To jak pudełko czekoladek z „Forresta Gumpa” – nigdy nie wiesz, na co trafisz. I właśnie to przyciąga widzów z całego świata.

Twórcy i obsada – obsada i twórcy

Pomysłodawcą projektu jest Tim Miller – reżyser „Deadpoola”, a jednym z producentów David Fincher – znany z takich hitów jak „Siedem” czy „Zaginiona dziewczyna”. To mówi samo za siebie – mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie boją się eksperymentów i dobrze wiedzą, jak opowiadać historie. Każdy odcinek tworzy inne studio animacji z różnych stron świata. To dlatego tak bardzo różnią się one między sobą – zarówno stylem graficznym, jak i klimatem. Jednego dnia oglądasz realistyczną opowieść o samotności, drugiego – groteskową historię o buncie robotów.

Recenzja – czy warto obejrzeć?

Nowy sezon to kolejna porcja krótkich filmów, które zaskakują swoją pomysłowością. Nie każdy odcinek trafi w twój gust, ale każdy coś sobą wnosi. To właśnie ich różnorodność sprawia, że ten serial ciągle żyje i się rozwija. Warto zwrócić uwagę choćby na „Spider Rose” – wzruszającą historię o kobiecie pogrążonej w żałobie i jej niezwykłym pupilu, czy „Inteligentne urządzenia i ich głupi właściciele” – odcinek, który celnie punktuje nasze uzależnienie od technologii. Nawet jeśli jeden czy dwa epizody nie poruszą cię zbyt mocno – pozostałe mogą zaskoczyć, rozbawić, a nawet wzruszyć. To nie jest serial, który ogląda się dla relaksu. To serial, który się przeżywa. Czasem się śmiejesz, czasem marszczysz brwi, a czasem po prostu siedzisz w ciszy po napisach końcowych.

Reklama

Gdzie obejrzeć „Miłość, śmierć i roboty”? Zwiastun i szczegóły

Wszystkie sezony, w tym najnowszy – czwarty – znajdziesz na platformie Netflix. Warto obejrzeć choć jeden odcinek – może akurat trafisz na ten, który zostanie z tobą na długo. Jeśli szukasz serialu, który wykracza poza schematy i potrafi zaskoczyć, „Miłość, śmierć i roboty” to pozycja obowiązkowa. Nawet jeśli nie jesteś fanem animacji – daj mu szansę. Możliwe, że zmieni twoje zdanie.

Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Fot. Netflix Media Center
Reklama
Reklama
Reklama