Poruszający dramat z 2022 roku w błyskawicznym tempie wdarł się na listę TOP 10 Netflixa. „Wyjątkowy film, genialny scenariusz”
Na Netflixie pojawił się film, który nie epatuje brutalnością, nie ma efektów specjalnych i głośnych strzelanin, a jednak w błyskawicznym tempie wdarł się na listę TOP 10. To produkcja z 2022 roku, która dopiero teraz znajduje swoją publiczność. Zamiast wojny – dostajemy ciszę, zamiast widowiska – emocjonalną podróż, która porusza widzów bardziej, niż niejedna superprodukcja.

Dlaczego właśnie ten dramat zyskał taką popularność? Odpowiedź kryje się w jego prostocie i w sile uniwersalnej historii, która – jak pokazują opinie internautów – potrafi wywołać wzruszenie, ale i podzielić odbiorców. „Powrót do siebie” opowiada o Johnie Colterze (Sinqua Walls), żołnierzu Marines, który wraca z Afganistanu z traumą i poczuciem winy po stracie przyjaciela. Trafia do Montany, gdzie lekarze starają się pomóc mu odzyskać równowagę. Tradycyjne terapie zawodzą – dopiero kontakt z naturą i spotkanie z weteranem wojny w Wietnamie, Ike’em Fletcherem, staje się punktem zwrotnym. Wspólne łowienie ryb, milczenie nad rzeką i proste rytuały okazują się skuteczniejsze, niż jakakolwiek terapia. Film pokazuje, że droga do spokoju prowadzi nie przez siłę i przemoc, lecz przez cierpliwość, ciszę i relację z drugim człowiekiem.
Czy warto obejrzeć „Powrót do siebie”?
Choć to historia osadzona w realiach wojny i jej konsekwencji, „Powrót do siebie” stawia na kameralne aktorstwo. W głównych rolach występują Sinqua Walls i Brian Cox, a towarzyszą im Patricia Heaton, Perry Mattfeld, Wes Studi i Chris Galust. Za reżyserię odpowiada Joshua Caldwell, który zamiast kina akcji postawił na subtelną, emocjonalną narrację. Zdjęcia powstały w Montanie – to właśnie majestatyczne krajobrazy tej krainy tworzą tło dla opowieści o traumie, nadziei i uzdrawiającej sile natury. Film wzbudza wśród widzów mieszane emocje. Jedni podkreślają, że to produkcja pełna prostoty i autentycznego ciepła, inni, że to kino, które urzeka spokojem i muzyką — „bez bijatyki i rozwalania samochodów”.
Bardzo ładny film o ludzkich tragediach i wzajemnej pomocy, polecam.
Nie brakuje też opinii, że potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany. Część osób wskazuje, że mimo dobrego pomysłu, czegoś jednak zabrakło. „Ma swoje momenty, ale generalnie bez większych emocji. Nawet Cox nie miał tu super pola do popisu” — zauważyła jedna z recenzentek. Produkcja balansuje na granicy propagandy wojskowej, przez co bywa „przelukrowana”. Są też widzowie, którzy doceniają samą ideę opowieści i zdjęcia kręcone w Montanie, choć przyznają, że sceny wojenne w Afganistanie wypadają znacznie słabiej. „Przyzwoity dramat, choć można było wycisnąć z historii więcej. Pokrzepiający. Dobre zdjęcia w Montanie, słabe sceny w Afganistanie” — podsumował jeden z internautów. Inny dodał refleksyjnie, że „powroty są zawsze trudne – zwłaszcza jeśli chodzi o powrót do swojego wewnętrznego spokoju i stabilizacji”.
Gdzie można obejrzeć film „Powrót do siebie”?
Jeśli ktoś oczekuje kina wojennego pełnego akcji i spektakularnych scen bitewnych, może poczuć rozczarowanie. To film kameralny, pełen ciszy, symboliki i refleksji. Pokazuje, że walka o siebie jest trudniejsza, niż walka na froncie, a natura bywa najlepszym lekarstwem. To propozycja dla osób szukających w kinie nie adrenaliny, ale opowieści o relacjach międzyludzkich. „Powrót do siebie” nie udaje wielkiego widowiska – i właśnie w tym tkwi jego siła. Film („Mending the Line”, 2022) można oglądać na Netflixie. W ciągu zaledwie jednej doby pd premiery trafił do TOP 10 najpopularniejszych tytułów w Polsce.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Jedna noc wystarczyła, by o tym serialu zrobiło się głośno. To nowy hit Prime Video!
„The Runarounds” to młodzieżowa opowieść o muzyce, przyjaźni i poszukiwaniu własnej drogi. Jeśli szukacie serialu na poprawę humoru, to dobrze trafiliście!


