Szalony kryminał Netfliksa przyciąga widzów jak magnes. Ta (prawdziwa!) historia nie daje spokoju
Wystarczy kilka minut seansu, by zrozumieć, dlaczego widzowie nie potrafią się oderwać. Nowy dokument true crime Netfliksa wraca do jednej z najbardziej zagadkowych śmierci końca lat 90. i pokazuje, że pieniądze oraz władza nie chronią przed tajemnicą.

Netflix od lat udowadnia, że potrafi zamieniać prawdziwe historie kryminalne w globalne obsesje. Kolejne produkcje true crime regularnie trafiają do rankingów oglądalności, a widzowie na całym świecie z zapartym tchem śledzą sprawy, które kiedyś elektryzowały media. Teraz podobny los spotkał „Morderstwo w Monako”. Dokument w kilka dni po premierze wspiął się wysoko w zestawieniach popularności i wywołał falę emocjonalnych reakcji.
Śmierć miliardera i pytania, które wracają po latach
„Morderstwo w Monako” wraca do głośnej sprawy z 1999 roku, tj. śmierci Edmonda Safry, jednego z najbogatszych ludzi świata. Miliarder zginął w pożarze swojej willi w Monako, a okoliczności tragedii od początku budziły kontrowersje. Dokument prowadzi widza przez kolejne wersje wydarzeń, rekonstruując fakty, zeznania i medialne narracje, które przez lata narastały wokół tej sprawy. Twórcy nie serwują prostych odpowiedzi ani jednoznacznych osądów. Zamiast tego stawiają na stopniowe odsłanianie szczegółów, pozwalając widzowi samodzielnie konfrontować się z pytaniami o winę, motyw i prawdę ukrytą pod warstwą luksusu oraz politycznych wpływów.
Widzowie reagują natychmiast. Opinie z platformy X
Choć dokument nie zdążył jeszcze zebrać obszernego pakietu profesjonalnych recenzji, jego odbiór w mediach społecznościowych mówi wiele. Na platformie X (dawniej Twitter) pojawiają się komentarze osób, które przyznają, że historia wciąga szybciej, niż się spodziewali. Jedna z opinii krąży w sieci w wyjątkowo krótkiej, ale wymownej formie: „Dokument Morderstwo w Monako jest szalony”. Inny użytkownik podkreśla, jak błyskawicznie seans potrafi wciągnąć: „Poranek z Morderstwem w Monako na Netfliksie. Obejrzałem dopiero 4 minuty, a już mam obsesję na punkcie Colin Campbell, choć myślę, że w tej sadze to nie ona jest główną bohaterką”.
True crime, które nie daje łatwej ulgi
„Morderstwo w Monako” wpisuje się w trend dokumentów true crime, które zamiast prostego sensacyjnego efektu stawiają na niepokój i niedopowiedzenia. Historia sprzed lat wraca w nowym świetle i przypomina, że nawet najbardziej spektakularne śledztwa mogą pozostawić po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Jeśli końcówkę roku rezerwujesz na nadrabianie najmocniejszych premier dokumentalnych, ten tytuł trudno pominąć. Netflix znów sięga po sprawę, która, mimo upływu czasu, wciąż potrafi przyciągnąć uwagę i rozpalić wyobraźnię widzów na całym świecie.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.