Reklama

W tygodniu poprzedzającym Boże Narodzenie Netflix zazwyczaj idzie w jednym kierunku: lekkie historie, przewidywalne romanse, filmy, które można oglądać jednym okiem, mieszając pierogi albo pakując prezenty. Tym razem platforma robi jednak coś zupełnie innego. W sam środek świątecznego zamieszania wrzuca film, który zamiast koić, dotyka miejsc znacznie głębszych. „Żegnaj, June” nie próbuje jednak konkurować z bożonarodzeniowymi hitami. Ten tytuł pojawia się obok nich jak cichy kontrapunkt, który jest bardziej refleksyjny, poważniejszy, emocjonalnie wymagający. I właśnie musisz go zobaczyć.

„Żegnaj, June”, czyli kino rodzinne, ale bez lukru

„Żegnaj, June” opowiada historię rodzeństwa, które spotyka się w momencie, gdy zdrowie ich matki zaczyna się gwałtownie pogarszać. To punkt wyjścia dobrze znany, ale film nie prowadzi widza w stronę łatwych wzruszeń ani prostych rozwiązań. Zamiast tego skupia się na napięciach, niedopowiedzeniach i emocjach, które w rodzinach często narastają latami. Akcja rozgrywa się tuż przed Bożym Narodzeniem, które kojarzy się z bliskością, a z drugiej potrafi bezlitośnie obnażać konflikty. W tym sensie świąteczna sceneria nie jest dekoracją, lecz tłem dla historii o relacjach, które nie zawsze da się naprawić jednym gestem.

Obsada, która nie potrzebuje fajerwerków

Już same nazwiska mówią, że to nie jest produkcja robiona „na szybko”. Kate Winslet, dla której „Żegnaj, June” jest reżyserskim debiutem, staje także przed kamerą jako jedna z sióstr. W roli matki, June, oglądamy Helen Mirren, daleką od stereotypowego wizerunku „słabej” bohaterki. Na ekranie pojawiają się również Toni Collette i Timothy Spall, a film opiera się głównie na dialogach i relacjach między postaciami. Tu nie ma spektakularnych zwrotów akcji ani podkręconej dramaturgii. Emocje wynikają z obserwacji i zderzenia różnych sposobów przeżywania tej samej sytuacji.

Dlaczego Netflix wrzuca ten film właśnie teraz?

Umieszczenie „Żegnaj, June” w świątecznym tygodniu nie wydaje się przypadkowe. To czas, w którym wiele osób i tak konfrontuje się z rodziną, wspomnieniami i poczuciem straty, nawet jeśli nie mówi się o tym głośno. Film nie próbuje poprawiać nastroju na siłę. Raczej przypomina, że święta nie zawsze są łatwe i że to też jest w porządku. To kino, które z jednej strony daje poczucie wspólnoty, z drugiej nie unika trudnych emocji. Właśnie dlatego tak mocno kontrastuje z typową świąteczną ofertą platformy.

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama