Reklama

Każdy, kto ma dziecko, stara się je dobrze wychować, chronić i zapewnić mu maksymalne poczucie bezpieczeństwa. To zadanie nigdy nie jest łatwe, ale dopóki maluchy spędzają z rodzicami niemal cały swój czas, mają oni pełną kontrolę nad tym, co się z nim dzieje. Prawdziwe problemy pojawiają się, gdy dzieci zaczynają uczęszczać do placówek wychowawczych – żłobków, przedszkoli czy szkół – bo wtedy na sporą cześć dnia opiekę nad ukochanymi maleństwami przejmują wychowawcy i nauczyciele, którzy dla rodziców są zazwyczaj zupełnie obcymi ludźmi. Jaką można mieć pewność, że dzieci są z nimi bezpieczne, że nic im się nie stanie i nikt ich nie skrzywdzi? Właśnie do tego pierwotnego strachu o dziecko odwołuje się japoński film „Monster” w reżyserii Hirokazu Koreeda, twórcy znakomitych i wielokrotnie nagradzanych „Złodziejaszków”. Jest to jednak zaledwie punkt wyjścia dla znacznie głębszej opowieści, w której nic nie jest tym, czym się początkowo wydaje.

„Monster” – fabuła

Saori (grana przez Sakurę Ando) to wdowa, która samodzielnie wychowuje nastoletniego syna – Minato (w tej roli Soya Kurokawa). W pewnym momencie matka zauważa, że jej dziecko dziwnie się zachowuje, wraca do domu w jednym bucie lub ze śladami przemocy fizycznej na ciele. Idzie więc do szkoły, żeby wyjaśnić tę sprawę i odkrywa, że wszystko wskazuje na to, że Minato jest gnębiony przez nauczyciela, pana Hori (w którego wcielił się Eita Nagayama). Saori żąda jego usunięcia, ale dyrektorka placówki, a także pozostali nauczyciele zgadzają się jedynie na przeprosiny i wydają się nie do końca rozumieć powagę sytuacji. Samotna matka nie może się z tym pogodzić i nalega, a konflikt narasta. Na tym etapie wydaje nam się, że wszystko jest jasne i już do końca będziemy oglądać przepychanki dorosłych, przerzucających się odpowiedzialnością. Nic bardziej mylnego.

Monster film
fot. materiały prasowe

Okazuje się, że przez cały czas byliśmy zwodzeni. Nagle zmienia się narracyjny punkt widzenia i zaczynamy oglądać wydarzenia z perspektywy pana Hori, a potem również samego Minato. Dzięki temu odkrywamy, że to, co wydawało nam się proste i oczywiste, wcale takie nie jest. Wszyscy bohaterowie są zanurzeni w sieci kłamstw i nieporozumień, które nie pozwalają dostrzec źródła prawdziwych problemów ani dzieciom, ani dorosłym. Czy w tej sytuacji istnieje chociaż cień szansy na znalezienie porozumienia?

„Monster” – opinia

Ten film wodzi widza za nos, zaskakuje i zmusza do myślenia. Koronkowy scenariusz Yuji Sakamoto (nagrodzony Złotą Palmą na Festiwalu Filmowym w Cannes) i zręczna reżyseria Hirokazu Koreedy sprawiają, że „Monster” unika powielania znanych schematów i przekonująco dotyka trudnej prawdy o związkach międzyludzkich. Zwłaszcza jeśli chodzi o relacje między dorosłymi a dziećmi, które nigdy nie są łatwe. W takim wypadku komunikacja budowana jest bowiem niesymetrycznie. Z jednej strony są osoby silne i wpływowe, a z drugiej takie, które muszą się podporządkować, bo są słabsze i nie daje im się prawa do własnego zdania i niezależnych decyzji. Dorośli często postrzegają dzieci tak, jakby jeszcze nie do końca były ludźmi, jakby to człowieczeństwo musiało się dopiero w nich ukształtować, więc na razie nie można ich brać na poważnie i trzeba nimi zarządzać. Na przykład poprzez siłowe wymuszanie. Najgorsze jest jednak to, że tak mało o nich wiemy, bo nie chcemy wiedzieć, nie chcemy słuchać wystarczająco uważnie. Tak jest wygodniej.

Monster open 2 (1)
fot. materiały prasowe

Zmiany perspektyw narracyjnych w „Monsterze” ukazują dzieci jako w pełni ludzkie, kompletne istoty. Owszem, dopiero uczą się swoich emocji i reakcji, ale dorośli nie zawsze mogą im w tym pomóc, bo niewygodna prawda o świecie jest taka, że oni też często nie wiedzą, jak sobie poradzić z tym, co czują. Również błądzą, szukają i nie znajdują, mylą się, oszukują i wierzą we własne kłamstwa. A więc nie różnią się od dzieci aż tak bardzo. Czy w tej sytuacji można w ogóle jakoś poprawić porozumienie między dziećmi a dorosłymi? Twórcy „Monstera” nie oferują gotowych rozwiązań. Nie taki jest ich cel. Po prostu pokazują coś ważnego i zostawiają nas z tym samych, sugerując jedynie, że pomocne może być podążanie ścieżką empatii. I to musi nam wystarczyć. Zakończenie filmu jest nieprzyjemnie dwuznaczne i łamie serce, zręcznie unikając przy tym jakiegokolwiek dydaktyzmu. Pozostawia nas z gorącym dylematem, a także przekonaniem, że nigdy nie będzie łatwych odpowiedzi.

„Monster” – gdzie obejrzeć?

Film dostępny jest w serwisie Amazon Prime w ramach subskrypcji.

Reklama
Reklama
Reklama