Reklama

Od 27 listopada na HBO Max ponownie można oglądać „Bliżej”. To intensywny dramat psychologiczny Mike’a Nicholsa, który przed laty rozgrzał widzów i krytyków do czerwoności. To film, który nie opowiada o miłości w klasycznym ujęciu. Tu uczucia są jak otwarte rany, a każde wyznanie ciągnie za sobą kolejne ciosy. To jedna z najbardziej przejmujących historii o pożądaniu, nieszczerości i zdradzie, jakie trafiły na ekran.

Londyn jako scena walki o uczucia. O czym jest „Bliżej”?

Nichols przenosi widza do Londynu, gdzie krzyżują się losy czwórki bohaterów: Dana, Alice, Anny i Larry’ego. Dan, autor nekrologów, zauważa na ulicy Alice, młodą kobietę, która próbuje poradzić sobie z bolesną przeszłością. Ich relacja szybko się rozwija, ale równie szybko zaczyna się rozpadać. Zainteresowanie Dana niespodziewanie kieruje się ku Annie, fotografce. Ta, choć tworzy związek z Larrym, ulega fascynacji Danem, co rozpoczyna serię zdrad i emocjonalnych manipulacji. Larry, pewny siebie dermatolog, próbuje odzyskać kontrolę, a jego relacja z Anną zaczyna przypominać nie walkę o miłość, lecz o władzę. Nichols celowo pomija część kluczowych wydarzeń, tworząc opowieść, w której najwięcej dzieje się „pomiędzy” scenami.

Obsada, która gra na najwyższych emocjonalnych rejestrach

Największą siłą „Bliżej” pozostają role, o których mówi się do dziś. Natalie Portman jako Alice łączy dziewczęcą kruchość z bezbronnością kobiety, która desperacko pragnie miłości. Jude Law tworzy portret mężczyzny dryfującego między fascynacją a lękiem przed samotnością. Julia Roberts prezentuje Annę pękniętą, rozdwojoną między lojalnością a pożądaniem. Ale to Clive Owen przyciąga uwagę najmocniej. Jego Larry potrafi być jednocześnie zabawny, okrutny i absolutnie hipnotyczny. Nic dziwnego, że zarówno Portman, jak i Owen zdobyli za swoje role Złote Globy i nominacje do Oscara.

Jak widzowie opisują ten film? Emocjonalne reakcje, które mówią wszystko

Opinie o „Bliżej” pokazują, jak silnie ten film działa na emocje. Jedna z widzek napisała, że: „Może i banał, ale świetnie zagrany. Prawdziwe przesłanie w jakże nieszczerym świecie”. Wielu widzów zwraca uwagę na bezlitosne ukazanie toksycznych relacji: „Przeklęta czwórka. Więc tak to wygląda, gdy zbierze się czterech emocjonalnych kalek razem. Zwrot ‘kocham cię’ brzmi w ich ustach niemal jak drwina”. Padają też mocniejsze słowa: „Prawda rani. Chaos ludzkich uczuć. Tracę wiarę w miłość z prawdziwego zdarzenia”. Inny głos brzmi przewrotnie: „Doskonałe, aczkolwiek przytłaczające case study na temat relacji międzyludzkich”. Są również komentarze bardziej osobiste: „Obejrzany dawno temu, zrozumiany po latach”.

Dlaczego warto wrócić do „Bliżej”?

To film, który nie udaje romantycznej historii, lecz obnaża miłość w jej najbardziej niewygodnych odcieniach. Nichols pokazuje ludzi, którzy próbują być szczęśliwi, a jednocześnie nieustannie ranią siebie nawzajem. „Bliżej” jest jak lustro ustawione zbyt blisko. Pokazuje to, czego często nie chcemy widzieć: egoizm, strach przed samotnością, desperackie poszukiwanie potwierdzenia własnej wartości. To właśnie ta bezkompromisowa szczerość sprawia, że dramat Nicholsa nie starzeje się ani o dzień. Każda scena jest precyzyjna jak cięcie skalpelem, a dialogi niewygodne, błyskotliwe i boleśnie prawdziwe. Sprawdź „Bliżej”, który znajdziesz na HBO Max.

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama