Reklama

W tym artykule:

  1. Dezodoranty do każdej części ciała
  2. Po co nam pot?
  3. Antyperspirant czy dezodorant – zalety i wady każdego z nich
  4. Dezodoranty naturalne
  5. Blokery potu – czy to kosmetyk dla każdego?
Reklama

Na naszym ciele znajduje się od 2 do 4 mln gruczołów potowych. Marki kosmetyczne to wiedzą i zaczynają nam proponować dezodorant do każdej części ciała.

Chusteczki, sztyfty, spraye proszki do każdego centymetra naszej skóry, nawet do… twarzy.

Kiedy wygooglowałam antyperspirant do twarzy, który pomaga utrzymać makijaż przez cały dzień – podziałało to na moją wyobraźnię. Fakt, mimo że ponad 90% rynku dezodorantów to produkty do stosowania w okolicach pach, drogeryjne półki wypełniają się dezodorantami do innych części ciała. Z reguły do stóp, ale też np. do ud, fałdów na brzuchu czy pod linią biustu. Nie wspomnę już o kontrowersyjnych produktach, jak dezodoranty intymne. Czy realnie potrzebujemy specjalnego dezodorantu do każdego fragmentu skóry?

Dezodoranty do każdej części ciała

Liczba wyszukiwani dezodorantów do ciała wzrosła w ostatnim roku o ponad 4000%! Marka Procter&Gamble w USA przeprowadziła lokalne badanie, z którego wynika, że 50–60% osób niepokoi zapach z pachwin, 20–30% z klatki piersiowej, a 30–50% woń stóp. Wszędzie na ciele, gdzie znajdują się fałdy, może pojawić się pot, tarcie, podrażnienie. Pytanie, jak bardzo potrzebujemy maskować zapach pachwin, ud i fałdów brzusznych?

Czy ta nowa kategoria nie zrodziła się przypadkiem z nierealistycznych standardów społecznych?

Bo dla zdrowia, to chyba nie najszczęśliwszy pomysł. Z jednej strony świeżość – tak! Z drugiej, ingerujemy jednak w nasz mikrobiom.

Po co nam pot?

Pot pozwala organizmowi zachować chłód. Kiedy jest niebezpiecznie gorąco, układ nerwowy sygnalizuje gruczołom potowym, aby wydzielały płyn na powierzchnię skóry. Są one na całym ciele, ale istnieją tylko cztery obszary, które mogą wydzielać zapach: pod pachami, narządami płciowymi, pośladkami i stopami.

Typowe dezodoranty do całego ciała służą zapewnieniu uczucia świeżości, komfortu i zwiększenia pewności siebie. Aby nie hamować potrzebnego wychładzania przez skórę, nie zawierają soli glinu, które „zatrzymują pot”. Ich celem jest jedynie „pacyfikacja” bakterii odpowiedzialnych za niemiły zapach. Zawierają np.alfa-hydroksykwasy (np. mlekowy, migdałowy lub jabłkowy), które mogą obniżać pH naszej skóry. To ważne, bo wyższe pH skóry wiąże się z wyższym stężeniem bakterii powodujących nieprzyjemny zapach. Z kolei te dezodoranty, których zadaniem jest zmniejszanie ryzyka otarć, zawierają składniki takie jak skrobia kukurydziana, które pochłaniają nadmiar wyemitowanego potu. Stosowane np. na uda, pozwalają uniknąć obtarcia skóry. Deo do ciała mają delikatne świeżo ziołowe lub lekko cytrusowe wonie. Dzięki czemu gwarantują aurę otaczającej nas świeżości, bo o to w ich stosowaniu chodzi. Są alternatywą np. dla pachnących mgiełek, sprayów i toników do całego ciała. W drogeriach znajdziecie też kontrowersyjne dezodoranty do miejsc intymnych. Teoretycznie mają neutralizować zapach, nie zaburzając flory bakteryjnej.

W praktyce – zapach intymny jest szalenie dyskretny i to on właśnie działa na partnera.

Więc ingerowanie w niego za pomocą chemii wydaje się bez sensu. Ale to już oceńcie same.

Antyperspirant czy dezodorant – zalety i wady każdego z nich

Wybór między dezodorantem a antyperspirantem zależny od indywidualnej konfiguracji, stylu życia oraz potrzeb skóry. Dezodoranty są uznane za superbezpieczne, ale nie tak skuteczne. Ich zadaniem jest neutralizować nie zawsze przyjemny zapach (utleniający się na skórze wynik przemiany materii bakterii). Antyperspiranty są bardziej skuteczne w kontrolowaniu potu, co zapewnia doskonałe działanie w sytuacjach nienagannej świeżości i suchości. Jednak blokowanie gruczołów potowych budzi pewne kontrowersje, szczególnie w kontekście zdrowia skóry. W wyjątkowych sytuacjach może powodować nieprzyjemne skutki, jak np. zatkanie i zapalenie gruczołów potowych. Długotrwałe stosowanie środków antyperspiracyjnych może też prowadzić do podrażnień.

Dezodoranty naturalne

Naturalne dezodoranty różnią się od tych drogeryjnych swoim składem. Funkcje zapachowe pełnią w nich olejki eteryczne, pielęgnacyjną — masła roślinne. Za „antypotowość” odpowiadają absorbujące wilgoć proszki mineralne (węgiel, glinka, puder ryżowy), a za zmniejszenie gruczołów potowych czasami dodatek… zwyczajnej sody. Ten ostatni może powodować u niektórych osób lekkie ciemnienie skóry w miejscu stosowanie. Niemniej – zwolennicy stuprocentowo organicznych kosmetyków mają wybór.

Blokery potu – czy to kosmetyk dla każdego?

Blokery potu są ekstremalnie skoncentrowaną wersją antyperspirantów. Zazwyczaj zawierają chlorek glinu (aluminium), który „obkurcza” ujścia gruczołów potowych i ogranicza wydostawanie się wilgoci na zewnątrz. Ich głównym zadaniem jest:

  • Długotrwałe działanie (nawet do 72 godzin)
  • Stosowanie na noc
  • Ograniczenie wilgoci
Reklama

Są bezpieczne pod warunkiem, że stosujemy je na oczyszczoną skórę. Warto wiedzieć, że nadmierna potliwość (i nie, to nie jest ta „po siłowni”) jest spowodowana czynnikami hormonalnymi lub chorobowymi. Bywa uciążliwa i warto przegadać ją z dermatologiem. Może on wtedy zalecić leczenie np. ostrzyknięcie toksyną botulinową.

Reklama
Reklama
Reklama