Enzymatyczny rytuał oczyszczania. Testuję hity do skóry mieszanej, tłustej i trądzikowej [TEST REDAKCJI]
Moja skóra już od kilku tygodni sygnalizowała, że potrzebuje solidnego odświeżenia – pojawiło się więcej zaskórników, pory stały się bardziej widoczne, a makijaż tracił świeżość szybciej niż zwykle. Dlatego z dużą nadzieją sięgnęłam po linię tołpa.® dermo face enzyme., stworzoną z myślą o cerze mieszanej, tłustej i trądzikowej. Brzmi jak coś skrojonego dokładnie pode mnie. Przetestowałam cztery produkty, w tym jesienną nowość – puder do mycia twarzy 3 enzymy – i już wiem, czy działają tak skutecznie, jak obiecuje marka. Spojler alert: już się z nimi nie rozstanę!

Dlaczego postawiłam na enzymy?
Moja cera jest mieszana, ze skłonnością do zaskórników i szybkiego świecenia się w strefie T, więc od produktów oczyszczających wymagam naprawdę dużo. Enzymatyczna pielęgnacja od kilku sezonów wraca na listę trendów, i to nie bez powodu. To delikatniejsza alternatywa dla klasycznych peelingów, a jednocześnie sposób na dogłębne oczyszczenie skóry, wygładzenie i zmniejszenie widoczności porów. Idealna opcja dla cer, które chcą efektu „wow”, ale bez podrażnień.
Lubię, gdy pielęgnacja jest nie tylko skuteczna, ale i przyjemna w stosowaniu. Właśnie dlatego tak bardzo zainteresowała mnie seria tołpa.® dermo face enzyme. Jej formuły bazują na połączeniu trzech enzymów (m.in. papainy i bromelainy), które pomagają usunąć martwy naskórek i sebum. W składzie znajduje się także trzeci enzym – keratolina, która wspiera efektywne, a jednocześnie delikatne złuszczanie. Do tego minimalistyczne, lekkie składy i obietnice potwierdzone badaniami. Brzmi dobrze. Ale jak jest naprawdę?

Nowość jesieni: puder do mycia twarzy 3 enzymy
Mam słabość do kosmetyków, które wyróżniają się formułą i sprawiają, że codzienna pielęgnacja staje się przyjemniejsza. A ten puder właśnie taki jest. Wsypujesz odrobinę do dłoni, dodajesz wody i… magia. Powstaje delikatna, kremowa pianka, która momentalnie otula skórę. To zasługa innowacyjnej, pudrowej formuły aktywującej się dopiero po dodaniu wody.
Za skuteczność pudru odpowiada kompleks trzech enzymów: papainy, bromelainy i keratoliny, które redukują zaskórniki, wygładzają i delikatnie złuszczają skórę. W formule znalazła się również mączka owsiana i skrobia ryżowa – składniki nadające pudrową konsystencję, pochłaniające sebum, łagodzące i wygładzające skórę. Całość dopełnia naturalny olejek eteryczny ze skórki pomarańczy, który zapewnia intensywne, świeże odczucie podczas oczyszczania. Nie zabrakło również torfu tołpa®, multiroślinnego antyoksydantu, który wzmacnia skórę wrażliwą i chroni ją przed stresem oksydacyjnym.
Od pierwszego użycia skóra staje się wyraźnie gładsza, jak po lekkim mikropeelingu, ale bez uczucia ściągnięcia. Po kilku dniach zauważyłam mniejszą ilość świecących się miejsc w strefie T, a pory stały się „czystsze”, jakby odblokowane. Producent obiecuje efekt dogłębnego oczyszczenia potwierdzony badaniami i faktycznie skóra wygląda po nim wyraźnie świeżej i bardziej wygładzonej.

Peeling 3 enzymy – mój faworyt na noc
Jeśli miałabym wskazać produkt z tej linii, który zrobił na mnie największe wrażenie od pierwszego użycia, byłby to peeling. Jego konsystencja jest żelowa, ale lekka, bez drobinek – co już na starcie daje sygnał, że działa enzymatycznie, a nie mechanicznie.
Po zmyciu skóra jest mega miękka, jakby „odświeżona od środka”. Po dwóch tygodniach widziałam różnicę. Mniej zaskórników, zwłaszcza tych uporczywych wokół skrzydełek nosa, które zwykle wracają szybciej, niż cokolwiek zdążę z nimi zrobić. W dodatku zero podrażnień – nawet przy mojej skłonności do przesuszeń na policzkach.

Serum – killer zaskórników, czyli najmocniejszy zawodnik
Samo słowo „killer” w nazwie sprawiło, że oczekiwania automatycznie poszybowały w górę. I na szczęście nie było rozczarowania. Formuła serum jest wodnista, ekspresowo się wchłania i świetnie współpracuje z makijażem.
Po pierwszym tygodniu stosowania zauważyłam mniejszą ilość nowych zmian i – co najważniejsze – zaskórniki zamknięte na brodzie stały się mniej twarde i łatwiejsze do usunięcia. Po dwóch tygodniach wiele z nich po prostu… zniknęło. Badania potwierdzają zmniejszenie widoczności porów i redukcję zaskórników. I faktycznie – skóra wygląda jak po regularnych wizytach u kosmetyczki, tylko bez zaczerwienień.

Enzymatyczny krem przeciw zaskórnikom – domknięcie rytuału
Swoją pielęgnację zamknęłam kremem. To typ „niewidzialnego strażnika” – lekki, nieobciążający i bardzo komfortowy w noszeniu. Nie roluje się, nie waży oraz daje mat, ale taki zdrowy, a nie płaski.
Co ważne, krem nie tylko nawilża, ale także wspiera walkę z niedoskonałościami. To świetny balans między pielęgnacją a kontrolą sebum. W ciągu dnia cera wygląda świeżej, a po miesiącu testów widzę, że działa długofalowo. Utrzymuje efekty wypracowane pudrem, peelingiem i serum, a dzięki obecności składników aktywnych wspiera skórę w zachowaniu równowagi i świeżości przez cały dzień.
Wewnętrzny reset dla mieszanej skóry
Po kilku tygodniach testów widzę wyraźnie, że ta seria działa i to bez obciążania skóry czy najmniejszego podrażnienia. Cera stała się gładsza, bardziej jednolita, a zaskórniki – zwłaszcza te najbardziej uporczywe – pojawiają się rzadziej i są mniej widoczne. Pory wyglądają na zwężone, a strefa T zdecydowanie lepiej kontroluje poziom sebum. Co ważne, każdy produkt tołpa.® z linii enzyme działa skutecznie samodzielnie, a w duecie (a właściwie kwartecie) działają jeszcze skuteczniej. To pielęgnacja, do której chce się wracać, bo jest lekka, komfortowa i przede wszystkim skuteczna. Idealna na sezonowy „reset” cery.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Instagram i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Materiał promocyjny marki tołpa.®