Michael Kors przewidział ten trend 12 lat temu – nikt go nie słuchał. Sunburn blush, czyli róż, który udaje, że „chwyciło cię” słońce
Sunburn blush to technika makijażu, która sprawia, że wyglądasz, jakbyś właśnie wróciła z relaksujących wakacji. Bez szkodliwego opalania i z użyciem jedynie różu możesz uzyskać efekt opalonego rumieńca. Poznaj jeden z najmodniejszych trendów tego lata.

Stoisz przed lustrem. W jednej ręce trzymasz pędzel, w drugiej róż. W głowie masz obraz siebie – tej z wakacji, gdy skóra naturalnie zarumieniona od słońca wyglądała jak z reklamy kosmetyków. Tylko że teraz jesteś w biurze, a urlop dopiero za miesiąc. Czy da się odtworzyć ten efekt bez słońca? Da się. I właśnie o tym jest sunburn blush.
Dlaczego rumieniec uznajemy za piękny?
Od wieków zaróżowione policzki były symbolem zdrowia i młodości. To nie tylko kwestia estetyki. Nasz mózg, ten sam, który codziennie próbuje przetworzyć milion bodźców, automatycznie łączy czerwień na twarzy z energią, emocjami, życiem. To działa na nas głębiej, niż się wydaje. Nie bez powodu Hailey Bieber sięga po sunburn blush regularnie. Ten makijaż przywraca twarzy to, co często gubimy pod warstwami konturu i pudru – ekspresję.
Co to właściwie jest ten sunburn blush?
To technika makijażu, która symuluje efekt zarumienionej skóry po dniu spędzonym na słońcu. Ale spokojnie – tu nie chodzi o czerwone plamy po opalaniu bez filtra. Chodzi o ten subtelny, świeży spontaniczny rumieniec, który mówi: „Właśnie wróciłam z weekendu na Mazurach i ups, odrobinę spaliłam nos!” W modzie po raz pierwszy ten trend pojawił się ponad dekadę temu, na pokazie Michaela Korsa na sezon wiosna-lato 2011. Potem wracał w wersji zimowej („opalenizna z Aspen”), a tego lata (ponownie jak poprzedniego) znowu szturmuje TikToka i serca tysięcy beautyfanek na całym świecie.
Sunburn blush: Jak go wykonać krok po kroku. Instrukcja składania emocji
- Zadbaj o bazę. Wybierz delikatny krem BB lub lekki podkład. Skóra ma być jak płótno, nie mur;
- Wybierz róż z czerwonym pigmentem. Może być sypki lub prasowany. Chodzi o odcień makowy, a nie różową landrynkę.
- Teraz najważniejsze: aplikacja. Zacznij od poziomego pociągnięcia pod oczami i na szczycie kości policzkowych. Wyobraź sobie, że „rysujesz” rumieniec, który mógłby pojawić się po spacerze w letnim słońcu. Zacznij od „jabłuszek” policzków i pociągnij go delikatnie przez grzbiet nosa. Wyobraź sobie, że malujesz dużą, miękką literę „W” na twarzy.
- Dodaj odrobinę koloru na czoło i nos – ale nie na jego czubek. Lepiej na grzbiet, tak, by kolor subtelnie przechodził przez twarz.
- Rozetrzyj wszystko miękkim pędzlem. Bez linii, bez konturu – tylko miękkość i światło.
Psychologia koloru – dlaczego czujemy się lepiej, gdy jesteśmy zarumienione?
To nie magia, to nauka. Badania z dziedziny psychologii percepcji pokazują, że osoby z naturalnym rumieńcem postrzegane są jako bardziej zdrowe, energiczne i... godne zaufania. Nasze mózgi interpretują czerwony pigment jako sygnał życia i emocji. To dlatego technika sunburn blush działa – daje nie tylko efekt estetyczny, ale też emocjonalny. Czujesz się świeżo, wyglądasz na wypoczętą. A to zmienia wszystko – od kontaktu z innymi, po sposób, w jaki patrzysz na siebie.
Co warto mieć w kosmetyczce?
Wybrałyśmy dla Was kilka konkretnych produktów, z którymi ten makijażowy eksperyment na pewno się uda.
Ale prawda jest taka, że nie potrzebujesz luksusowych marek. Ważny jest odcień – coś, co przywodzi na myśl zachodzące słońce. I technika. Sekret nie leży w cenie produktu, tylko w sposobie, w jaki go użyjesz.
Dlaczego Sunburnt Blush to taki hit?
- Naturalność na wagę złota: W czasach, gdy szukamy prawdziwego piękna, ten trend idealnie wpisuje się w nurt „no make-up”;
- Młodzieńczy blask: Daje efekt świeżej, promiennej cery, jakbyś właśnie wróciła z zasłużonego urlopu. Koniec z „depresją cery” czy „syndromem wypalenia cery”, o których mówi Joanna Czech w kontekście telefonów!
- Łatwość aplikacji: Nie musisz być wizażystką, by go opanować. To jak gra w piaskownicy, tylko że z różem;
- Idealny na lato: No właśnie! Lato w pełni, a my chcemy wyglądać jak milion dolarów, nie narażając skóry na prawdziwe poparzenia (pamiętajmy o filtrach SPF!).