Reklama

Beż o odcieniu tostowanego masła wraca na salony – w najpiękniejszej, ciepłej wersji. „Toasted nails” to manicure, który łączy klasykę z nowoczesnością, elegancję z miękkością. Idealny na jesień – subtelny, kobiecy i pełen blasku.

Tostowany beż to więcej niż kolor. To stan ducha – balans między minimalizmem a przytulnością. Wizażysta gwiazd Tom Bachik, który pracuje z Jennifer Lopez i Seleną Gomez, nazwał ten efekt „makijażem dla dłoni”. Jego sekret tkwi w wielowymiarowym świetle – nude’owa baza z odrobiną perły, satynowy top coat, subtelne złote refleksy. Z bliska widać ciepło, z daleka – elegancki minimalizm.

Ten trend jest odpowiedzią na przesyt bodźców. Po latach kolorowego nail-artu kobiety wracają do prostoty, która daje poczucie harmonii. Psychologicznie to ciekawy gest – pragnienie estetyki, która nie krzyczy, lecz koi. Tak jak rezygnujemy z nadmiaru makijażu na rzecz naturalnego glow, tak samo wybieramy paznokcie, które wyglądają jakby były „muśnięte słońcem”, a nie pokryte farbą.

Najpiękniejsze w „toasted nails” jest to, że można je dopasować do siebie.

Beż może być maślany, karmelowy lub z nutą różu. Może przypominać ciepły tost, złoty miód albo satynową kawę z mlekiem.

To manicure, który wygląda równie dobrze w biurze, na ślubie i na kanapie pod kocem. W czasach, gdy każda z nas potrzebuje trochę miękkości, tostowane paznokcie stają się symbolem – prostego luksusu i kobiecego spokoju.

Reklama
Reklama
Reklama