Reklama

UE wprowadza nowe przepisy – co oznacza zakaz retinolu w kosmetykach?

Wyobraź sobie: wracasz wieczorem do domu, zrzucasz buty, wiążesz włosy w kucyk i z ulgą sięgasz po swoje ulubione serum. To ten moment – chwila dla ciebie, rytuał pielęgnacji, który koi i obiecuje promienną skórę.

A teraz wyobraź sobie, że ten kosmetyk... znika. Bez ostrzeżenia. Z dnia na dzień. Bo Unia Europejska powiedziała: „dość”.

Nie, to nie science fiction. To efekt Rozporządzenia Komisji (UE) 2024/996 z dnia 3 kwietnia 2024 roku. Jego sednem są surowe ograniczenia dotyczące użycia retinolu, octanu retinylu (retinyl acetate) i palmitynianu retinylu (retinyl palmitate) w kosmetykach. Choć te substancje nie zostały całkowicie zakazane, to narzucone limity zmienią rynek beauty nie do poznania.

Dlaczego? Bo dotychczas – jak to bywa z modą – nikt nie regulował tego, jak mocno może działać retinol. Skuteczny? Owszem, jest. Ale też niewłaściwie stosowany może być potencjalnie szkodliwy. Dlatego UE powiedziała „sprawdzam”.

Od 1 listopada 2025 roku nie będzie można wprowadzać do obrotu kosmetyków z przekroczonymi stężeniami retinolu:

  • w produktach do twarzy, szyi i dekoltu: max 0,3% RE (równoważnik retinolu),
  • w kosmetykach do ciała: max 0,05% RE.

Od 1 maja 2027 roku znikną z rynku wszelkie produkty niespełniające tych norm. I nie będzie znaczenia, czy to bestseller, prezent z zagranicy czy zakup online – przepisy obejmą cały rynek UE.

Jakie kosmetyki znikną z rynku? Lista popularnych produktów

A teraz pytanie, które aż ciśnie się na usta: które z moich kosmetycznych ulubieńców są zagrożone? Na liście „do wycofania” znalazły się produkty z wyższym stężeniem retinolu – ponad 0,3% RE. Wśród nich:

  • Nacomi Next Lvl Retinol 0,5% i 1% – cenione przez fanki mocnego działania i efektów niczym z gabinetu medycyny estetycznej;
  • The Ordinary Retinol 0,5% i 1% in Squalane – hity sprzedaży, uznawane za kompromis między skutecznością a łagodnością dzięki bazie skwalanowej;
  • Paula’s Choice Clinical 1% Retinol Treatment – legenda wśród kosmetyków anti-aging;
  • Emulsja Granactive Retinoid 2% The Ordinary – produkt łączący różne formy witaminy A;
  • Krem A-Passioni od Drunk Elephant – jeden z najbardziej luksusowych kremów z retinolem na rynku, zawierający 1% czystego retinolu;
  • Jeśli któryś z tych produktów masz właśnie w łazience – nie panikuj. Na razie są jeszcze legalne. Producenci mają czas do listopada 2025 na wycofanie ich z produkcji i sprzedaży. A ty — na dokupienie zapasów, jeśli stosujesz i sobie chwalisz. Bo nie chodzi o to, że są toksyczne czy coś w tym stylu. Chodzi o zmniejszenie stężeń, aby uniknąć potencjalnych podrażnień. Co zostanie? Produkty z dopuszczalnym stężeniem – do 0,3% RE w kosmetykach do twarzy i 0,05% RE w produktach do ciała. Ale nawet te będą musiały być oznaczone specjalną etykietą ostrzegawczą.

    Dlaczego retinol stał się zagrożeniem? Eksperci tłumaczą

    Zastanawiasz się zapewne teraz dlaczego substancja, która odmładza, wygładza i rozjaśnia skórę, nagle trafia pod lupę?

    Psychologicznie to jakby ulubione ciastko nagle zaczęto traktować jak potencjalne zagrożenie. A jednak naukowcy mówią jasno: retinol – choć cudowny – to skomplikowany gość. Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zwrócili uwagę, że całkowite dzienne narażenie konsumenta na witaminę A – pochodzącą z diety, suplementów i kosmetyków – może przekraczać bezpieczny poziom. Co to oznacza w praktyce?

    Nadmiar witaminy A może powodować uszkodzenia wątroby, problemy neurologiczne, a u kobiet w ciąży – ryzyko wad rozwojowych u płodu.

    Dermatolog dr n. med. Ewa Chlebus, która przez 10 lat pracowała nad własną formułą z retinolem, przypomina: „To nie jest składnik, który można lekceważyć. Retinol szybko się utlenia, a jego działanie zależy nie tyle od stężenia, ile od całej bazy i formy aplikacji”. Czasem więc – mimo deklarowanego 1% – to, co dociera do skóry, może być zupełnie czymś innym. Ale dla nas konsumentek, wiadomo, zawsze liczy się „więcej = lepiej”. Dlatego lubimy przesadzić.

    Od kiedy obowiązuje zakaz i jakie są limity stężeń?

    Oto kluczowe daty w owej „retinol gate”:

    • 23 kwietnia 2024 – rozporządzenie zostało opublikowane;
    • 1 listopada 2025 – zakaz wprowadzania do obrotu produktów niespełniających nowych limitów;
    • 1 maja 2027 – całkowity zakaz udostępniania ich na rynku.

    Wszystkie produkty zawierające retinol, retinyl acetate lub retinyl palmitate muszą mieć etykietę: „Zawiera witaminę A. Przed użyciem należy uwzględnić jej dzienne pobranie”. Brzmi poważnie? Jest poważne.

    Co zamiast retinolu? Bezpieczne alternatywy dla skóry

    A teraz najważniejsze pytanie: czy bez retinolu nasza pielęgnacja stanie się mniej skuteczna? Absolutnie nie. W świecie beauty nie ma pustki – są tylko nowe ścieżki, pomysły i składniki, nad którymi od dawna pracują laboratoriach wielkich koncernów i małych marek. Poznaj alternatywy, które już dziś szturmem zdobywają rynek. To:

    • Bakuchiol – roślinny składnik nazywany „naturalnym retinolem”. Działa łagodniej, ale daje efekty: ujędrnia, wygładza i poprawia koloryt skóry. Idealny dla wrażliwców;
    • Niacynamid – witamina B3, którą pokochasz za wszechstronność. Wzmacnia barierę hydrolipidową, rozjaśnia przebarwienia, zmniejsza widoczność porów;
    • Peptydy – mikroskopijni „architekci” skóry, którzy pobudzają ją do produkcji kolagenu i elastyny. Czyli robią to, co retinol – ale inaczej;
    • Retinal (retinaldehyd) – kuzyn retinolu, ale silniejszy i często lepiej tolerowany. Na razie nieobjęty ograniczeniami.

    Coraz więcej marek sięga też po tzw. pielęgnację kanapkową (layering) – czyli budowanie skuteczności etapami, bez ryzyka podrażnień. To jak robienie dobrego dania: nie liczy się jeden składnik, ale to, jak połączysz je wszystkie.

    A co z kobietami w ciąży?

    To pytanie pojawia się nie bez powodu. Retinoidy – szczególnie te doustne – są przeciwwskazane w ciąży. Ale co z kosmetykami? Tu sprawa jest delikatna. Nie ma jednoznacznych badań potwierdzających szkodliwość retinolu stosowanego zewnętrznie. Ale – jak podkreśla dr Chlebus – nie ma też badań, które tę szkodliwość wykluczają. A ponieważ nikt nie będzie przeprowadzał eksperymentów na ciężarnych – lepiej nie ryzykować. Dlatego UE podjęła decyzję: działamy prewencyjnie. Bo bezpieczeństwo kobiet – szczególnie tych, które są w ciąży lub planują ciążę – musi być priorytetem.

    Czy to koniec ery retinolu?

    Nie. To nie koniec. To nowy początek świadomej pielęgnacji. Moment, w którym zamiast ślepo ufać stężeniom na opakowaniu, zaczynamy zadawać pytania:

    • Co właściwie aplikuję na skórę?
    • Czy to działa? Czy to bezpieczne?
    • Czego potrzebuje moja skóra – naprawdę?

    I choć rozstanie z ulubionym serum może być bolesne – pamiętaj, w świecie beauty nie ma pustki. Możesz dać szansę innym kosmetykom. I może być to początek wspaniałej przyjaźni.

    Reklama
    Reklama
    Reklama