Jennifer Lopez i Ben Affleck w miniony weekend powiedzieli sobie sakramentalne „tak” po raz drugi. Trzydniowa uroczystość odbyła się w wartej dziewięć milionów dolarów posiadłości aktora w Georgii, gdzie Affleck oświadczył się wokalistce po raz pierwszy dwadzieścia lat temu. W wyjątkowym dniu towarzyszyło młodej parze całe grono bliskich przyjaciół i rodziny. Na ślubie nie pojawił się jednak młodszy brat aktora, Casey Affleck.

Casey Affleck wita Jennifer Lopez w rodzinie

Casey Affleck nie wziął udziału w hucznym świętowaniu miłości Jennifer Lopez i Bena Afflecka. I to wcale nie dlatego, że rodzeństwo nie jest ze sobą blisko. W końcu to właśnie Casey wspierał starszego brata, gdy ten zmagał się z chorobą alkoholową. Mężczyźni świetnie dogadywali się do czasu ponownego zejścia Bena z JLo. Lopez uosabia wszystko to, czego Casey organicznie nie trawi. To blichtr, powierzchowność i cyrk. To facet, który czyta, pisze, poszukuje i inaczej niż Jen odpowiada sobie na pytanie: mieć czy być – podsumowuje anonimowy przyjaciel w rozmowie z „OK!”.

Mimo wszystko aktor znany z „Manchester by the Sea” postanowił poświęcić post na swoim profilu na Instagramie, by publicznie powitać wokalistkę w rodzinie. Co ciekawe, młodszy z braci Affleck opublikował zdjęcie z parą, które najwidoczniej zostało zrobione ponad dwadzieścia lat temu, za czasów pierwszego narzeczeństwa młodej pary.

 Warto czekać na dobre rzeczy. Za nami wiele zwrotów akcji, nowych początków i szukania nowych źródeł starych miłości. Witaj w rodzinie! Bądź gotowa na prawdziwą dysfunkcję! Żartuję, serio żartuję! 

Jen, jesteś najlepsza. Wszyscy bardzo cię kochamy.

 

 Casey Affleck nie pojawił się na ślubie Jennifer Lopez i Bena Afflecka

Dlaczego Casey Affleck nie przyleciał na ślub starszego brata? Początkowo tłumaczył się „rodzicielskimi obowiązkami”. Później został sfotografowany pijąc kawę i jedząc pączki w Los Angeles, gdy w Georgii trwała już huczna impreza weselna. Aktor zapytany przez jednego z paparazzich, dlaczego nie poleciał na uroczystość, odpowiedział po prostu, że „ma lepsze rzeczy do roboty”.