Niejedna z nas zna kogoś, kto nie do końca potrafi pogodzić się z upływającym czasem. Wyobraźcie sobie więc, co dopiero dzieje się w Hollywood. Obsesja młodości i stanowcza niezgoda na wszelkie oznaki starzenia wciąż jest tam na porządku dziennym, choć coraz częściej mówi się o akceptacji, a znane aktorki otwarcie deklarują, że lubią swoje zmarszczki i siwe włosy. Niemniej nadal wiele jest gwiazdy, w których mniemaniu czas nie działa na ich korzyść. Na ratunek idą więc botoks i różnego rodzaju wypełniacze. Jednak najczęściej efekty są wprost odwrotne od tych wymarzonych, a katastrofalne szczególnie w przypadku aktorek, których twarze powinny wyrażać emocje...

Jedną z ofiar takich zabiegów jest chociażby Renee Zellweger, której wygląd znaczenie różni się w pierwszej i ostatniej części Bridget Jones. I nie, nie chodzi tu tylko o kilkanaście dodatkowych lat. Od dawna mówi się o tym, że aktorka przez różne zabiegi przestała przypominać siebie. Podobne komentarze na swój temat usłyszała zapewne Courteney Cox. Gwiazda Przyjaciół nie mogła pogodzić się z upływającym czasem i zaczęła nadużywać botoksu. Ostatnio jednak wyznała, że dwa lata temu przestała wstrzykiwać sobie jakiekolwiek wypełniacze. 

Zobacz także: Jesteście fanami „Przyjaciół”? Sprawdźcie, jak teraz wyglądają i czym zajmują się aktorzy, grający Waszych ulubionych bohaterów >>>

Głównym powodem, dla którego 54-letnia aktorka całkowicie z nich zrezygnowała było to, że w pewnym momencie... przestała przypominać samą siebie. I niestety musimy przyznać jej rację, daleko jej dziś do Moniki z kultowego serialu Przyjaciele. Oczywiście, od emisji ostatniego odcinka minęło 15 lat, jednak na wygląd aktorki nie wpłynął czas i naturalny proces starzenia się, a nieudolne próby jego zatrzymania. Aktorka ostatnio otwarcie przyznała, że w Hollywood ciężko jest zaakceptować to, że się starzejesz. Kiedy więc pewnego dnia zauważyła z przerażeniem, że nie wygląda już jak ona, zdecydowała się zrezygnować z „upiększania twarzy” i wyjęła z niej wszystkie wypełniacze. Jednak dopiero teraz, po dwóch latach zdobyła się na odwagę, by o tym otwarcie powiedzieć. W rozmowie z magazynem People Courteney Cox wyznała również, że jest w takim momencie swojego życia, w którym stara się czuć dobrze z tym jaka jest, akceptować siebie i doceniać to, w jakim miejscu się teraz znajduje. Przyznanie się aktorki do korzystania z wypełniaczy (choć było to oczywiste), a następnie zrezygnowanie z nich, może być więc dobrą lekcją dla nas wszystkich. Szczególnie w czasach pogoni za niedoścignionymi ideałami, gdy takie zabiegi nie są bardzo kosztowne, a wiele dziewczyn (również bardzo młodych) się na nie decyduje, historię Courteney warto potraktować jako przestrogę.

Co to jest Yarrow? Krwawnik to składnik kosmetyków, który może rozwiązać Wasze problemy z cerą >>>