Cole Sprouse w ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił magazynowi „GQ” wyznał, że jest gotowy porzucić charakterystyczną beanie Jugheada Jonesa, spakować maszynę do pisania i... opuścić „Riverdale”. Dodał także, że na podobny krok gotowi są także pozostali główni członkowie kultowego już serialu. Tym bardziej, że niespecjalnie mają ochotę na walkę z niedźwiedziami, przestępczością czy supermocami, a właśnie w tę stronę zaczyna zmierzać produkcja. Czy to oznacza, że to koniec „Riverdale”, jakie znamy. Czy może koniec producji w ogóle?

Cole Sprouse o zakończeniu „Riverdale”

W ciągu 6 sezonów „Riverdale” Jughead, Archie, Betty, Veronica, Cheryl i pozostali członkowie serialu zdążyli już doświadczyć chyba wszystkiego. Fabuła zdecydowanie odeszła od narracji pierwszego sezonu, w której Riverdale było „sennym małym miasteczkiem z mroczną tajemnicą”, a skupiła się raczej na głównym bohaterze, który ma supermoce i wykorzystuje je do walki z niestworzonymi rzeczami.  Jak podkreślił Cole Sprouse, obsada serialu, choć wolała pierwotną konwencję produkcji, nie ma na to żadnego wpływu. „Stawiamy się na planie, dostajemy scenariusz i nagrywamy” – wyznał, dodając, że ani on, ani inni członkowie obsady nie uczestniczą w kreatywnej pracy nad serialem. (Warto wiedzieć jednak, że sam raz został poproszony o wyreżyserowanie jednego z odcinków, ale odmówił). W takiej sytuacji zarówno Cole, jak i jego koledzy i koleżanki z planu, nie mieliby nic przeciwko zakończeniu produkcji. 

O końcu „Riverdale” wypowiedziała się też zresztą była dziewczyna Cole'a Sprouse'a i odtwórczyni jednej z głównej ról, Lili Reinhart, która udzieliła na ten temat wywiadu pod koniec 2021 roku, tj. w trakcie 6. sezonu serialu. 

„To nie jest ostatni sezon Riverdale. No cóż, mógłby być, nie wiem...” – wyznała, nieśmiało dodając, że czekają na sezon 7. „I to właśnie on będzie pewnie ostatnim” – oceniła. 

Czy tak się stanie? Wiele na to wskazuje. Bo choć aktorzy mają podpisane kontrakty aż do 2023 roku, zarówno oni jak i sami widzowie, są coraz mniej zadowoleni z kierunku, w którym podąża produkcja. Najlepszy dowód? Średnia ocen spadła z 79% do 43%! Z drugiej strony serial wciąż cieszy się sporą oglądalnością. 

Cole Sprouse w „Wyprawie na Marsa”

Cole Sprouse w wywiadzie dla „GQ” wspomniał także, że zamierza angażować się także w inne projekty, czego najlepszym dowodem jest jego ostatni film „Wyprawa na Marsa” (po ang. „Moonshot”), który swoją premierę miał 31 marca 2022 na HBO. Podkreślił także, że praca na planie była dla niego spełnieniem marzeń – między innymi za sprawą jego koleżanki z planu Lany Condor, z którą jak wspomina świetnie się ze sobą bawili. Zapewnił również, że jeśli zdecydujemy się obejrzeć produkcję też będziemy świetnie się bawić. I że zapowiada się sporo śmiechu. O „Wyprawie na Marsa” wypowiadał się więc o wiele bardziej przychylnie niż o „Riverdale”. 

W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.