Nasz świat składa się z etykietek, szufladek. Niektórych, zwłaszcza przedstawicielki i przedstawicieli generacji Z, one denerwują. Innym z kolei pomagają uporządkować coraz bardziej chaotyczną rzeczywistość. Im bardzie przyglądamy się naszej seksualności, badamy ją, zgłębiamy, tym bardziej okazuje się ona fascynująca i zaskakująca. I przy okazji pojawiają się nowe określenia. Jak właśnie demiseksualność. Pojęcie to funkcjonuje od kilku lat, ale sama ta cecha raczej jest stara niemal jak nasz świat. Tego typu kwestie zyskują popularność i wywołują dyskusję oczywiście wtedy, kiedy zaczynają o nich mówić osoby z dużymi zasięgami, gwiazdy, celebryci... I dobrze, bo to okazja, by je wyjaśnić, oswoić, przypomnieć, że nasza seksualność to bardzo szerokie spektrum, że różnimy się od siebie w tym obszarze, że nie ma jednej słusznej normy tego jak na przykład ma funkcjonować nasze podniecenie, pożądanie.

Sandra Kubicka jest demiseksualna?

Dziś w sieci zawrzało, kiedy Sandra Kubicka podzieliła się na swoim Instagram Stories postem z konta @thinkingmindspace, w którym pojawiła się definicja demiseksualnej osoby:

to ktoś, kto nie odczuwa pociągu seksualnego, chyba że tworzy z kimś silną więź emocjonalną - jak możemy dowiedzieć się z infografiki  ze wspomnianego konta. 

Dzieląc się tą informacją, Sandra Kubicka dodała emotikonę blond dziewczyny z podniesioną ręką, co może sugerować, że utożsamia się ona z opisaną sytuacją. Przyjrzyjmy się zatem bliżej demiseksualności.

Czym jest demiseksualność?

O demiseksualności mówimy zazwyczaj wtedy, kiedy ktoś nie jest w stanie uprawiać seksu z osobą / osobami, do których nie żywi jakichś cieplejszych uczuć, z kimś, z kim nie ma więzi emocjonalnej. Może tu chodzić oczywiście o miłość, lecz nie tylko.

Demiseksualnymi można określić tych, którzy nie czują pociągu seksualnego, dopóki nie wytworzy się między nimi a innymi silna więź emocjonalna, niekoniecznie o charakterze miłosnym, chodzi raczej o bliskość, bezpieczeństwo, dobre poznanie się nawzajem. Nieco zbliżony jest tu demiromantyzm, czyli możliwość zakochania się wyłącznie w osobie, z którą łączą nas silne więzi - pisałam swego czasu w tekście „Kto nas kręci, co nas podnieca” na łamach girlsroom.pl.

Można pomyśleć, że chodzi tu po prostu o wybory życiowe. Ale to nie taka prosta sprawa. To kwestia tego, że osobom demiseksualnym trudno jest poczuć pociąg fizyczny, podniecić się, jeśli nie ma wspomnianego wyżej związku emocjonalnego. I dla różnych osób ten związek może oznaczać różne rzeczy, bo jedna osoba demiseksualna jak najbardziej może różnić się od drugiej. Tak, nasza seksualność to masa odcieni.

Demiseksualność - preferencja czy orientacja?

Pytanie zatem, czy możemy w tym przypadku mówić o preferencji seksualnej czy raczej orientacji seksualnej. Coraz częściej ekspertki i eksperci od seksualności opowiadają się za tym, aby demiseksualność uznać za orientację seksualną. Według części z nich wpisuje się ona w wachlarz odcieni aseksualności, a ta zalicza się do akronimu LGBTQIA+, gdzie A najczęściej oznacza osoby aseksualne właśnie. Jednak z aseksualnością sprawa nie jest taka wcale prosta jak się wielu z nas stereotypowo wydaje. Blogerka Proseksualna pisała też swego czasu w tekście „Seks (tylko) z miłości”, że jest też coś takiego jak „szara seksualność”, czyli przestrzeń pomiędzy byciem osobą aseksualną a seksualną, określająca osoby, u których podniecenie seksualne pojawia się tylko w pewnych sytuacjach lub okolicznościach.

Zobacz także:

Demiseksualność jako jeden z odcieni aseksualności?

„To nie tak, że osoby aseksualne wcale nie uprawiają seksu, chociaż może tak być” – pisała z kolei Marta Mitek w tekście „Wszystkie odcienie szarości” (znajdziecie go również na girlsroom.pl). Do tekstu udało jej się znaleźć osoby, które podzieliły się swoimi doświadczeniami. Tak o nich opowiadała osoba nazwana w tekście jako BB: „Myśl o tym, że jestem aseksualna, pojawiła się jakieś dwa, trzy lata temu. Wtedy jednak odrzuciłam tę możliwość. W stu procentach przekonałam się, że jestem ASem [osobą aseksualną – przyp. red.] w tym roku. A to dzięki edukacji – brałam udział w warsztatach poświęconych tematyce LGBTQIA+ i tam uzmysłowiłam sobie, że jestem demiseksualna. To znaczy, że odczuwam pociąg fizyczny tylko do osób, które już znam i z którymi zdążyłam zbudować bliską relację”. Wiedza pomaga w identyfikacji i – jak mówi BB – jest również wyzwalająca. „Poświęciłam wiele czasu, by poznać siebie. Świadomość, kim jestem, jest dla mnie bardzo ważna – wiem, że jestem typem romantycznym, chciałabym kiedyś założyć rodzinę. Ale też nie odczuwam żadnego braku, nie mam ciśnienia na seks czy podryw. Nie jestem oziębła – po prostu potrzebuję specjalnych warunków”.

Wypadałoby zatem pamiętać, że choć mamy sporo etykietek, to nie jest możliwe, by wszystko idealnie oddzielić od siebie, podzielić na czarne i białe, bo jednak są te szare strefy, w których zwykle najwięcej się dzieje. Najlepiej byłoby poza tym pozostawić decyzję samym zainteresowanym, czy w ogóle chcą się określać i jak. Być może też najważniejsze to rozpoznać swoją tożsamość, swoje potrzeby i tym się kierować w życiu.