Daria Zawiałow o nowej płycie „Dziewczyna pop”

Katarzyna Dąbrowska: Bardzo przewrotnie nazwałaś swój nowy album. Daria Zawiałow jest dziewczyną pop?

Daria Zawiałow: Oczywiście, jest tu jakaś przewrotność, puszczenie oka, bo ta płyta nie jest do końca popowa. Jest oparta na gitarach, ma mocniejsze brzmienia. Ale na wielu płaszczyznach mojego życia jestem dziewczyną pop. Nie cisnę na siłę, żeby być przesadnie offowa. Często słucham popu, jeśli mam ochotę, oglądam głupie komedie romantyczne, śmieję się z memów. Nie wstydzę się tego. A jeśli nawet chcę zaśpiewać coś popowego, to to robię. Na przestrzeni lat wielokrotnie byłam szufladkowana. Alternatywa, indie rock, indie pop. Na koniec dnia jestem po prostu dziewczyną pop.

Jakie emocje towarzyszą Ci przed premierą?

Podekscytowanie, trochę stres, ale też zmęczenie, bo promocja albumu to zawsze bardzo intensywny czas. Chociaż bywało gorzej (śmiech). Pamiętam, że najtrudniej było przy „Wojnach i nocach”, bo miałam wtedy dwie Orkiestry Męskiego Grania (2020 – pandemiczna i 2021)  i promowałam płytę. To była jazda bez trzymanki. Gdy wylądowałam pod kroplówką, pomyślałam, że czas zrobić przerwę.

Zrobiłaś i wróciłaś z nową płytą. Jeszcze przed premierą stała się hitem. 

Jestem przedumna z tego albumu i bardzo szczęśliwa. Niewyobrażalne, że jeszcze przed premierą jest bliska statusu złotej, jest to miażdżące.

„W życiu chodzę na kompromisy, w pracy nie” – tak mi powiedziałaś rok temu. Przy „Dziewczynie pop” pracowałaś z nowym producentem Bartoszem Dziedzicem. Jak było z tymi kompromisami?

Zobacz także:

Tworzę bezkompromisowo, ale razem z producentem. Zawsze bardzo liczę się z tym, co mówi osoba, z którą pracuję, bez względu na to, czy to Bartek, czy wcześniej Michał [Kush, pracował z Darią przy jej trzech poprzednich albumach – red.] czy inni. A z Bartkiem… no były jakieś drobne starcia (śmiech), ale zawsze dochodziliśmy do kompromisu. Zazwyczaj załatwialiśmy wszystko przy obiedzie. Pewnie, że musieliśmy się dotrzeć. Teraz Bartek mówi wszystkim, że on nic nie zrobił przy tym albumie, że nic mi nie pomógł, co oczywiście jest nieprawdą. A ja z kolei mówię, że bez niego nigdy nie zmieniłabym podejścia do liryki! Wiele się nauczyłam od Bartka. Nadszedł czas na to, byśmy sobie słodzili i dziękowali nawzajem (śmiech). 

Dużo jest Darii, normalnej dziewczyny, a nie artystki, w „Dziewczynie pop”?

To moja najbardziej osobista, intymna płyta, w niektórych utworach do granic możliwości. Wcześniej tego nie robiłam.

I jak się z tym masz?

Dobrze, ale myślę, że zweryfikuję wszystko, jak zacznę śpiewać te piosenki na koncertach. To będzie ciekawe, kiedy będę musiała się zmierzyć na żywo z tymi utworami, niektórymi bardzo emocjonalnymi dla mnie. Wtedy może być różnie.

fot. Karol Gustavv Małecki / materiały prasowe

Przy którym kawałku najbardziej miękną Ci kolana?

Przy kilku! Przy „Balladzie o Niej”, „Balladzie znad rzeki”, „Intro on”.

Ja przy „Balladzie o Niej” mam ciarki…

Parę miesięcy temu pożegnałam Babcię, o której jest ten utwór. Codziennie mierzę się z trudnymi uczuciami, z tęsknotą, jeszcze nie doszło do mnie to, że jej nie ma. Byłyśmy bardzo blisko. Trochę się boję śpiewania tego utworu na koncertach, ale zobaczymy…

Daria Zawiałow o trudnych przeżyciach z przeszłości

Płyta podzielona jest na trzy części. Pierwsza, nazwana ’92, jest o młodzieńczych rozczarowaniach i pożegnaniach. Co było najtrudniej pożegnać?

W tym rozdziale jest dużo trudnych tematów, jak choćby najtrudniejsze ze wszystkich pożegnanie z Babcią. Rozliczyłam się też z czasami liceum. To był trudny okres, przede wszystkim jeśli chodzi o moje relacje z rówieśnikami. W piosence „Dziewczyna pop” śpiewam: „Wiesz może gdybyś schudła, on by cię chciał/ Mówił nad mi rzeką Twój kumpel sprzed lat/ W głowie utkwił mu ten potok jak nic/ W mojej nadal „gruba” tkwi”. To przede wszystkim piosenka o zmaganiach z poczuciem braku własnej wartości, o relacji z ciałem, braku samoakceptacji. 

Co byś dzisiaj powiedział tamtej Darii?

Wierz w siebie i ciężko pracuj.

Kim jesteś dzisiaj?

Mam tak naprawdę dwie tożsamości. Na co dzień jestem Darką, zwykłą dziewczyną - mam obowiązki, bujam w obłokach, jestem marzycielką, trochę roztrzepaną, wciąż trochę zakompleksioną. A druga tożsamość to Daria Zawiałow, zodiakalna lwica, perfekcjonistka. Jest bardziej pewna siebie, jak wychodzi na scenę, to wie po co. Te dwie Darie muszą ze sobą żyć. Jedna bez drugiej nie miałaby racji bytu, ale myślę, że Darka powinna się uczyć od Darii Zawiałow - wziąć od niej trochę siły i pewności siebie.

fot. Karol Gustavv Małecki / materiały prasowe

Daria Zawiałow o nowej trasie koncertowej

Ostatni rozdział płyty „Backdoor” to spojrzenie w przyszłość. O jakiej przyszłości marzysz?

Już się trochę wstydzę marzyć, nie mam śmiałości prosić o więcej. Zawodowo cały czas chciałabym wydawać płyty i nie schodzić ze sceny. A prywatnie marzę o szczęśliwym stabilnym domu, o miłości, życiu w zdrowiu. To są moje marzenia. Aha, i czasami chciałabym pojechać na wakacje (śmiech)!

Za chwilę ruszasz w trasę. Czego możemy się spodziewać?

2 grudnia premierowy koncert na warszawskim Torwarze, potem zagramy w 6 miastach, w wielkich obiektach! To moja pierwsza ‘”halowa’’ trasa – stresuję się! Na każdym z koncertów będą goście specjalni. Każdy koncert będzie nieco inny, ale na pewno wyjątkowy!