„Ugruntowanie cnót niewieścich” w polskich szkołach

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i jego doradcy pragną, by w polskich szkołach uczono „cnót niewieścich”. Jak podała „Wyborcza Trójmiasto”, w niektórych podstawówkach na Pomorzu już się to robi. Dziewczynki muszą zasłaniać ręce i nogi, by nie „zachęcać chłopaków”.

Lokalni dziennikarze donoszą, że uczennice Szkoły Podstawowej nr 16 im. Władysława Broniewskiego w Gdańsku nawet na wuefie mają mieć długie spodnie. Podobna sytuacja jest w Szkole Podstawowej im. Bohaterów Ziemi Gdańskiej w Pszczółkach (powiat gdański), gdzie „w trosce o dziewczynki” wprowadzono zakaz noszenia przez nie krótkich spodenek i koszulek na ramiączkach. Ręce muszą być zasłonięte do dłoni, nogi do kostek, by chłopcy „nie czuli się nieswojo”.

Tę nadgorliwość w realizacji założeń ministerstwa edukacji rodzice określają jasno - to „efekt Czarnka”. I wytykają hipokryzję tej polityki: z jednej strony trzeba unikać seksualizacji dzieci, ograniczając ich edukację seksualną. Z drugiej strony należy komunikować dziewczynkom: jesteście obiektami seksualnymi dla swoich kolegów.

#ŻyjęNieKuszę - odpowiedź na nowe zasady ubioru dla dziewczynek

Problem ten porusza na swoim Instagramie Martyna Jałoszyńska, autorka bloga „Feminizm Daily”, którą oburzyły doniesienia z pomorskich podstawówek.

Trudno mi wyrazić w pełni obrzydliwość tego pomysłu – pisze aktywistka. - Przerzucanie na ofiarę odpowiedzialności za naruszanie jej granic, molestowanie czy też gwałt to oczywiście nic nowego. Ale robienie tego przez instytucję publiczną, przez SZKOŁĘ - to jakiś novy level.

„Nie potrzebujemy takich chorych zakazów w polskich szkołach” – kontynuuje Jałoszyszyńska. I zwraca uwagę, że w miejsce tego typu narracji dzieciom i młodzieży przydałaby się rzetelna edukacja seksualna i antyprzemocowa.

Krótka spódnica nie jest zachętą do seksu. Głęboki dekolt nie jest zgodą na molestowanie. Bluzka na ramiączkach nie jest wabikiem. „Potrzebujemy, by decydenci zdali sobie w końcu sprawę z tego, że kobiety mają prawo ubierać się, jak chcą - a jeśli jakiś mężczyzna nie jest w stanie utrzymać przy nich swoich popędów na wodzy, to raczej to on stanowi zagrożenie, a nie kobieta” – zwraca uwagę autorka wpisu. Jałoszyńska zachęca użytkowniczki Instagrama do udostępniania na platformie swoich zdjęć w „zakazanych”  strojach i opatrywania ich hasztagiem #ŻyjęNieKuszę.

„Bo noszenie bluzek na ramiączkach i spodenek to nie zaproszenie do molestowania ani 'kuszenie'” – podsumowuje autorka wpisu.

Zobacz także: