Florence Pugh w wywiadzie dla brytyjskiego „Elle” opowiedziała o swojej drodze do samoakceptacji i tym, dlaczego nie zamierza ukrywać, że jej ciało nie jest idealne. Aktorka sprzeciwia się body shamingowi, który nieustannie dotyka milionów, nie tylko publicznych, osób.

Florence Pugh o akceptowaniu swojego ciała: „Nie próbuję ukrywać cellulitu”

Florence Pugh w rozmowie z brytyjskim „Elle” rozprawiła się z body shamingiem. Aktorka, znana ze swoich ostrych wypowiedzi na temat nadmiernego oceniania, przyznała, że nie zamierza ukrywać, że jej ciało nie jest perfekcyjne:

Mówię o swoim ciele w ten sposób, ponieważ nie próbuję ukrywać cellulitu na udzie ani bruzdy między ramieniem a cyckiem. Wolałabym, żeby to wszystko było widoczne – podkreśliła aktorka w rozmowie z magazynem.

Odtwórczyni roli Jean Tatlock, kochanki tytułowego „Oppenheimera” w filmie pojawia się nago. Dla aktorki była to wyłącznie rola, którą miała do odegrania, jednak według niektórych widzów Florence „pokazała za dużo”:

Najstraszniejsze są dla mnie przypadki ludzi, którzy byli oburzeni, ponieważ pokazałam „za dużo” – przyznała aktorka i nawiązując do swojej przezroczystej różowej sukni z pokazu Valentino dodała: Rok temu zrobiono aferę z powodu mojej różowej sukni Valentino, w której przez materiał były widoczne moje sutki [...] Ludzie boją się wolności, a ja czuję się komfortowo i jestem szczęśliwa – podkreśliła.

Florence Pugh dodała, że ​​jej zdaniem reakcja pokazała, że ​​ludzie „boją się ludzkiego ciała” i sami siebie nie akceptują, dlatego tak zażarcie, choć bezpodstawnie je komentują.

Myślę, że jesteśmy teraz na etapie, w którym wiele osób mówi: »Nie obchodzi mnie to«. Niestety, tak bardzo przestraszyliśmy się ludzkiego ciała, że ​​nie możemy nawet patrzeć na moje sutki ukryte za materiałem w sposób nieseksualny. Musimy stale przypominać wszystkim, że istnieje więcej niż jeden powód, dla którego ciała kobiet istnieją zauważyła aktorka.

Gwiazda „Oppenheimera” podkreśliła, że choć nie było jej łatwo, z czasem nabrała pewności siebie i dziś nie zamierza opierać się body shamingowi:

Kiedy zaczynałam pojawiać się na czerwonych dywanach było naprawdę ciężko [...] Potrzeba czasu, aby poczuć się komfortowo, gdy 50 mężczyzn krzyczy: »Patrz tutaj!« [...] W ciągu ostatnich kilku lat stałam się bardziej pewna siebie. Myślę, że ma to ogromny związek z ubraniami, które noszę. Im bardziej ci się to podoba, tym bardziej [ludzie] widzą, że ci czujesz się dobrze – podsumowała.

Zobacz także: