Frank Leen zalicza się do grona tych artystów, których warto poznać na wczesnym etapie ich kariery, bo po prostu wiadomo, że już wkrótce zrobi się o nich bardzo głośno. Lawina ruszyła tego lata, gdy wypuścił kawałek „Bombonierki”. A nawet wcześniej, bo jeszcze przed oficjalną premierą utworu artysta wykonał go na żywo podczas gościnnego występu na koncercie swojego przyjaciela, Szczyla, na Orange Warsaw Festival 2022. Jego pierwsze sukcesy trudno jednak nazwać dziełem przypadku.

Frank Leen o początkach kariery i ambitnych planach

Tobiasz Fryzowicz, bo tak naprawdę nazywa się ten intrygujący artysta, wyniósł pasję do muzyki z domu rodzinnego. Jego rodzice sami w młodości grali na instrumentach, a pierwszą gitarę kupił mu jego tata, który także nauczył go podstawowych chwytów. To dzięki nim pokochał też mocniejsze brzmienia w wykonaniu takich legend rocka jak Led Zeppelin czy The Police.

Jestem im za to wdzięczny. Do dziś słucham tej muzyki. Jest dla mnie bardzo inspirująca – wyznał w podcaście Glamour Sound On.

Nie jest tajemnicą, że swoje pierwsze muzyczne kroki stawiał w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał przez parę lat. To właśnie tam poznał pochodzącego z Hiszpanii producenta Tuero, u boku którego zaczął zgłębiać tajniki produkcji muzycznej, wtedy jeszcze jako The Traf.

Choć nie ukrywa, że nadal marzy mu się kariera za granicą, to obecnie tworzy w ojczystym języku. I póki co świetnie na tym wychodzi. Liczba jego miesięcznych słuchaczy w serwisie Spotify rośnie praktycznie z dnia na dzień i obecnie wynosi już blisko 130 tysięcy. Działo solo i w teamie. Na swoim koncie ma współprace z takimi osobistościami jak Young Igi, Michał Anioł, czy Alicja Szemplińska, która zresztą była gościnią poprzedniego, szeroko komentowanego w mediach odcinka naszego podcastu.

Frank Leen o trudnych doświadczeniach

W swojej twórczości nie unika mroku. Jeden z jego najbardziej znanych kawałków pt. „Bull” porusza tematykę znęcania fizycznego i psychicznego.

Sam niestety tego doświadczyłem. Tych zdarzeń nie było jakoś bardzo dużo, ale zapamiętam je do końca życia - wyznał w rozmowie z Asią Twaróg i Robertem Choińskim.

Zobacz także:

Z biegiem lat nauczył się czerpać siłę z trudnych doświadczeń i do tego samego namawia innych.

Staram się z każdej, nawet najgorszej sytuacji wyciągnąć jakieś plusy. Fajnie, że ten temat jest coraz głośniejszy i dużo się o tym mówi – tłumaczy.

Szczególnie bliski jest mu także temat akceptacji samego siebie. Szczerze przyznaje, że wciąż się tego uczy. Na przykre sytuacje stara się dziś jednak reagować w myśl zasady „zabij ich uprzejmością”.

Przez całe życie obwiniałem się o to, że inni mi dokuczają. (...) Dziś już mi to nie robi – słuchamy.

Skąd się wziął jego pseudonim? Jak się poznał ze Szczylem? Co szalonego działo się za kulisami jego wakacyjnych koncertów i co z tym ma wspólnego Artur Rojek? Czego możemy spodziewać się po jego debiutanckim albumie? Odpowiedzi na te i inne pytania poznacie, odsłuchując najnowszy odcinek podcastu Glamour Souond On, który dostępny jest już także na Spotify.