Iga Krefft zdecydowała się w końcu otworzyć przed swoimi obserwatorami. Znana telewidzom z serialu M jak miłość i programu Twoja Twarz Brzmi Znajomo artystka opublikowała w niedzielę na swoim oficjalnym profilu na Instagramie niezwykle poruszający post.

Sama nie wierzę, że to piszę, ale od dawna chciałam to zrobić, wisiało to nade mną. Piszę to po to, aby osoby, które mają podobne przeżycia, wiedziały, że to nie jest jakiś jedyny przypadek na tej planecie, że nie są same, bo mi kiedyś przeczytanie takich słów szalenie pomogło -  zaczęła swój wpis.

Iga Krefft o nerwicy lękowej i stanach depresyjnych

Występująca pod pseudonimem Ofelia aktorka i piosenkarka po raz pierwszy wyznała publicznie, że cierpi na poważne zaburzenia psychiczne.

Od 6 lat choruję na nerwicę z epizodami depresji. Dwa lata temu przeszłam załamanie nerwowe, a o samej depresji dowiedziałam się na tydzień przed rozpoczęciem programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” - czytamy.

Utalentowana 25-latka otwarcie przyznała, że w najgorszych momentach zmagała się nawet z myślami samobójczymi.

Było to cholernie trudne wyzwanie i jak wchodziłam na próby, to miałam naprawdę czarne myśli. Gdyby nie leczenie, nie wiem, jakby to się skończyło... - napisała.

Iga Krefft zdradziła, że gdy dwa lata temu brała udział w jedenastej edycji rozrywkowego show Polsatu, nikt z produkcji programu nie miał pojęcia o jej problemach.

Zobacz także:

Nikt wtedy nie wiedział o tym, bo było to dla mnie potwornie wstydliwe. Może lepiej byłoby, gdybym jednak wtedy o tym powiedziała komuś, bo może uniknęłabym komentarzy w stylu „widza masz zabawić, jego nie obchodzi, że jest Ci ciężko” - wyznała.

Z wpisu dowiadujemy się, że stany depresyjne artystki w znacznej mierze nasiliły się po jej przeprowadzce do stolicy.

Więc tak, było mi cholernie ciężko. Bycie zupełnie samemu w Warszawie (Wiktor wtedy mieszkał na Islandii, rodzina 500 km ode mnie) i przechodzenie depresji, nie mając nawet chwili, aby zadbać o siebie, to piekło. 3, 4h snu, z jednej roboty do drugiej i widmo tego, że jeśli zrezygnuję, to nie dość, że pójdzie na mnie plaga złych opinii, to jeszcze pewnie kary pieniężne, a pieniędzy wtedy nie miałam zbyt wiele... - zwierzyła się.

Artystka zdradziła, że pierwsze objawy zaburzeń psychicznych zauważyła u siebie już wcześniej, tuż po ukończenie szkoły średniej.

Patowa sytuacja. Ale! Skąd się to wzięło? Ta kulminacja w styczniu 2019? Stąd, że odkąd miałam 19 lat, kiedy zrozumiałam, że coś złego z moim zdrowiem psychicznym się dzieje, nie poszłam do lekarza. Zaczęło się to po egzaminach do szkoły teatralnej. Schudłam, byłam śliczna, a przynajmniej próbowałam (wydawało się, że jak będę chuda, to będę śliczna), bo najbardziej chciałam dostać się do warszawskiej AT, tam przecież przyjmują tylko śliczne dziewczyny, a słyszałam: „do Łodzi masz szansę, bo tam lubią takie dziwne...” - czytamy.

Iga Krefft nie ukrywa, że wywierała na siebie zbyt dużą presję i nie pozwalała sobie na słabość.

Ja zdawałam oczywiście do wszystkich szkół. Same egzaminy wspominam dobrze, poznałam wspaniałych ludzi, super się bawiłam. Tamten stres jakoś wyparłam. Chociaż ciężko się dziwić stresowi, banda ludzi ocenia mnie, kiedy ja w ciągu chwili otwieram się przed nimi z moimi najbardziej delikatnymi problemami, bo przecież na tym polega bycie AKTOREM. PRAWDA MUSI BYĆ - NIE WOLNO ZADAWAĆ PYTANIA „JAK” - teraz wiem, że to bzdura, nie warto ryzykować zdrowia psychicznego dla rozrywki innych - opisała swój tok myślenia w tamtym okresie.

Z perspektywy czasu żałuje, że o wiele wcześniej nie sięgnęła po pomoc.

Jednej nocy, jadąc pociągiem do Wrocławia, nastąpiła kulminacja, czułam, że jeśli to się nie skończy, to ja skończę ze sobą. Nie dam rady... To mnie zaalarmowało. Zaczęłam czytać następnego dnia o chorobach psychicznych i zadzwoniłam do rodziców z pytaniem, czy mój stan to może być to...? Po ponad miesiącu życia w jakimś koszmarze, objawy uspokoiły się. Samoczynnie. Nie poszłam do lekarza ani nic i to był błąd... - wyznała.

Iga Krefft o tym, jak dziś radzi sobie ze swoimi zaburzeniami psychicznymi

W końcu jednak takie symptomy, jak ataki paniki czy nagłe i niekontrolowane ataki płaczu sprawiły, że postanowiła udać się ze swoimi problemami do lekarza.

Stąd, że przez tyle lat wypierałam chorobę, która wcale nie zmniejszała się, tylko rosła w siłę. Autostrada do najgorszych stanów już nie zatrzymywała lęku, tylko przechodziła w zwykłą rezygnację z chęci na cokolwiek, łatwiej było płakać, odczuwać całym ciałem ból i poddać się. Kolejny raz poratowałam się wiedzą z Internetu i poszłam WRESZCIE do psychiatry - opisała.

Dzięki wizytom u psychiatry i odpowiednio dobranej farmakoterapii autorka hitów Zaraz i Tu dziś na szczęście czuje się już o wiele lepiej. Mimo tego, że czarne myśli i ciężkie stany powracają, to dziś wie już jednak, jak sobie z nimi radzić.

Dostałam leki, bo to była jedyna opcja wtedy i po kilku miesiącach życie odzyskało sens. Serio - jedna krótka decyzja o tym, aby pójść do specjalisty i zacząć terapię zmieniła moje życie. Wiem doskonale, skąd się wzięły te lęki, ale nie o tym dzisiaj. Może kiedyś napiszę o tym więcejDzisiaj o tej części mojej drogi, bo obecnie jestem po masakrze emocjonalnej, po przygotowaniu projektu, który wypłukał ze mnie chyba wszystkie leki. I nagle poczułam się znowu jak wtedy w sierpniu po egzaminach, ale teraz wiem, że to choroba i wiem, jak ją poskromić. Stąd też mój samotny wyjazd do Włoch i chęć zrobienia czegoś tylko dla siebie, bo tego uczę się też na terapii, która bywa meeeega ciężka - zakończyła swój wpis.

Jeśli masz myśli samobójcze, masz jakiś problem, zmagasz się z depresją i obniżonym nastrojem i nie masz z kim o tym porozmawiać, zadzwoń pod numer 116 111 - jest to bezpłatny, anonimowy i czynny całą dobę telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Możesz też napisać  - https://116111.pl/napisz/. W sytuacjach zagrożenia życia zawsze dzwoń pod ogólnopolski numer alarmowy 112.