Jeremy Renner znany jest z produkcji Marvela takich jak „Avengers”, „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” czy „Thor”, w których wciela się w rolę łucznika Hawkeye'a. Bohater 51-latka niedawno doczekał się nawet własnego serialu wyprodukowanego przez Disney+, w którym bliżej przedstawione zostały losy Clinta Bartona oraz jego przyjaciół (a w produkcji nie zabrakło polskiego akcentu bowiem jedna z głównych ról powędrowała do Piotra Adamczyka). Ci, którzy nie są zaznajomieni z fantastycznym światem Marvela mogą kojarzyć Renner z takich filmów jak „Miasto złodziei” czy „The Hurt Locker. W pułapce wojny”. Aktor 7 stycznia kończy 52 lata, jednak w tym roku prawdopodobnie nie będzie świętował ich hucznie na przyjęciu urodzinowym. W pierwszy dzień nowego roku gwiazdor trafił do szpitala w wyniku wypadku.

Jeremy Renner w stanie krytycznym. Do szpitala przetransportowany został samolotem

Jeremy Renner trafił do szpitala – poinformował w poniedziałek 2 stycznia „Hollywood Reporter”. Dwukrotnie nominowany do Oscara aktor został poważnie ranny w wypadku, który miał miejsce w niedzielę, 1 stycznia.

Możemy potwierdzić, że Jeremy jest w stanie krytycznym, ale stabilnym. Ma obrażenia powstałe w wyniku związanego z pogodą wypadku w trakcie odśnieżania. Jest z nim jego rodzina. Otrzymuje doskonałą opiekę – poinformował rzecznik aktora w rozmowie z „Hollywood Reporter”.

Gwiazdor jest właścicielem rancza nad jeziorem Tahoe w górach Sierra Nevada w Kalifornii. To właśnie tam miało dojść do niefortunnego zdarzenia, wszystko za sprawą warunków atmosferycznych, które w ostatnich dniach dawały mocno w kość. W wyniku sylwestrowej śnieżycy aż 35 tyś. domów straciło w regionie dostęp do prądu. Jak podaje Deadline.com, ze względu na niepogodę aktor został przetransportowany do szpitala samolotem. 

Aktor w ostatnim czasie opublikował na swoich profilach w mediach społecznościowych dużo zdjęć i nagrań, na których pokazywał zimę w w pobliżu ośrodka narciarskiego Mt. Rose-Ski Tahoe. Na jednym z nich 51-latek siedział za kierownicą pługa śnieżnego. Prawie skończyłem ze wzgórzem saneczkowym dla dzieci – żartował. 13 grudnia natomiast udostępnił na Twitterze zdjęcie swojej okolicy, pisząc: „Opady śniegu w Lake Tahoe to nie żart".