Jestem redaktorką mody i nie będę ukrywać, że w mojej szafie niczego nie brakuje. Lata eksperymentów doprowadziły mnie do momentu, w którym przestałam narzekać, że nie mam się w co ubrać. Dokładnie wiem, co lubię i w czym najlepiej się czuję. Z tego powodu lato w mojej garderobie należy do sukienek. Jestem typowym zmarzluchem, więc od jesieni przerzucam się na spodnie, które towarzyszą mi aż do cieplejszych wiosennych dni. Kiedy już nie muszę oglądać się na pogodę, to wtedy wchodzą one – letnie sukienki. Najczęściej wybieram modele o długości midi lub maxi, bo w tych czuję się najlepiej, ale nie rezygnuję też całkowicie z mini (mam ich kilka). Sukienki cenię sobie z kilku powodów. Przede wszystkim po prostu bardzo mi się podobają i zwyczajnie lubię je nosić, ale w grę wchodzi coś jeszcze. Sukienka to za każdym razem numer jeden w stylizacji. Wystarczą mi zatem dowolne dodatki i jestem gotowa do wyjścia. Jeden model potrafię łączyć z klapkami Birkenstock, glanami Dr. Martens, sneakersami adidas, loafersami Vistula i innymi butami. Nie czuję się zatem niczym ograniczona. Podobnie jest zresztą z torebkami. Jedna sukienka może być tłem dla właściwie każdej z moich torebek. Tak samo koszyk Ani Kuczyńskiej, jak i torebka na sportowym pasku Bimba y Lola będą mogły stać się dodatkiem do niej. Pozostaje tylko wybór idealnej sukienki, a potem już wszystko idzie gładko.

Sukienka w kwiaty

Szczególne miejsce w mojej szafie zajmują sukienki w kwiaty. Mam ich sporo i nawet jeżeli Miranda Priestly z filmu „Diabeł ubiera się u Prady” uważa, że ten wzór nie jest niczym odkrywczym na ciepłe pory roku, to ja wcale nie potrzebuję, żeby taki był. Wiele z tych sukienek noszę od lat i wcale nie czuję, że mogłabym je zastąpić nowym fasonem lub wzorem. Mam zarówno kilka sukienek moich ulubionych marek – Free People i Faithfull The Brand, jak i takich o nieznanym pochodzeniu, które kupiłam w lumpeksach za kilka lub kilkanaście złotych (najtańsza z moich sukienek kosztowała złotówkę). To właśnie jest wspaniałe, że nową sukienkę w kwiaty można bez problemu znaleźć w każdym sezonie. Pojawiają się w kolekcjach najlepszych domów mody, polskich marek, w sieciówkach, a także w second handach. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie letniej garderoby właśnie bez nich. Pomimo że nie planuję kupować kolejnej, to daleka jestem od zarzekania się, że tego nie zrobię.

 

 

Sukienka boho

Uwielbiam sukienki w stylu boho i nie ma znaczenia, czy mowa o tych wzorzystych, białych z falbanami czy ażurowych. Każda odsłona, jeżeli tylko faktycznie będzie trafiała w mój gust, może mnie do siebie przekonać. W tym momencie mam w szafie dwie sukienki, które idealnie wpisują się w styl boho. Nie będzie tu dużego zaskoczenia, bo obie są z kolekcji Free People, ale choć ta marka specjalizuje się w tym stylu, to nie ma na niego monopolu. Piękne sukienki boho można znaleźć w każdym sezonie w wielu miejscach. Wystarczy sprawdzić, co na sezon letni proponują sieciówki. Z pewnością Zara, H&M, Reserved lub inna z popularnych marek będzie miała coś specjalnego dla miłośniczek stylu boho. Moją uwagę zwróciły też sukienki polskich marek. Projektantki lub projektanci stojący za nimi w 100% trafili w mój gust. Świetnym przykładem jest chociażby model Undress Code.

 

 

Zobacz także:

Slip dress

Slip dress to sukienka, która po raz pierwszy zwróciła moją uwagę, kiedy obejrzałam pokaz Louis Vuitton na jesień-zimę 2013/2014. Od tamtego czasu mija już dekada i muszę przyznać, że sporo się przez ten czas zmieniło. Początkowo bieliźniane sukienki uchodziły za dość kontrowersyjny trend. W końcu przypominały bardziej halki niż ubranie do noszenia na co dzień. Intrygujący trend był jednak na tyle pociągający, że lansowało go coraz więcej fashionistek. Sama wtedy skuisłam się z króką sukienkę w kratę wykończoną koronką. Model z Zary był wyraźnie inspirowany własnie tymi z wybiegowych propozycji, które tak utkwiły mi w pamięci. Po tych 10 latach wiele osób może nawet nie pamiętać, że nie od razu stały się wszechobecnym przebojem. Wszystko dlatego, że slip dress spowszedniała. Teraz jest sukienką do sneakersów na co dzień i do szpilek na wieczór, a przynamniej ja tak ją noszę, choć w tej drugiej wersji znacznie rzadziej. W swojej szafie mam srebrny model, który kupiłam dawno temu z kolekcji Zara Studio. Kusi mnie jednak długa slip dress w czarnym kolorze, którą wypatrzyłam w kolekcji Elementy. Taką sukienkę też mogłabym nosić na okrągło.

 

 

Welurowa sukienka

Welur kojarzy mi się z sukienkami na sylwestrowe imprezy i karnawał. Sama mam jednak w szafie sukienkę, która znacznie wykracza poza to wyobrażenie. Prosta i długa sukienka na ramiączkach z granatowego weluru to model, który kupiłam na wyjście do teatru. Potem okazało się jednak, że to kreacja, która nie musi czekać w szafie na specjalną okazją. Świetnie wygląda do białych sneakersów, czarnych workerów, brązowych klapek i pewnie wielu innych modeli butów. W takich odsłonach zdarzyło mi się ją jednak już nosić, więc z całą odpowiedzialnością mogę uznać je za trafione. Dzięki temu wyswobodziłam się trochę z myślenia o welurowej sukience jako o modelu na specjalne okazje. Na co dzień takie ubranie sprawdzi się równie dobrze. Zwłaszcza w przypadku prostych modeli, które łatwo połączyć z wieloma dodatkami, które leżą w szafie i tylko na to czekają.

 

 

Sukienka bez pleców

Materiał, wzór, kolor, fason – powodów, dla których dana sukienka trafi do mojej szafy, może być wiele. Ciekawy detal to kolejny z nich. Sukienka z rozporkiem, pięknymi rękawami lub głębokim wycięciem na plecach może mieć właśnie to, co przekona mnie do zakupu. Wśród letnich pewniaków nie może zabraknąć zwłaszcza tego ostatniego. Sukienka bez pleców została wręcz stworzona do noszenia w wysokich temperaturach, które pozwalają, żeby nie trzeba było niczego pod nią lub na nią zakładać. Solo w końcu wygląda najlepiej. Mam tylko jeden taki model w swojej szafie, ale nie będę miała nic przeciw temu, żeby dołączył do niej kolejny. Od jakiegoś czasu mam nawet na oku konkretna sukienkę. Model z kolekcji polskiej marki Undress Code idealnie uosabia jedną z ulubionych sukienek Francuzek, którą sama chciałabym nosić.