Kate Winslet o body-shamingu

Na początku lipca „Titanic” trafił na platformę Netflix, więc wracają tematy związane z kultową produkcją. Olbrzymi sukces filmu Jamesa Camerona na zawsze zmienił życie Kate Winslet. 21-letnia wówczas aktorka z dnia na dzień zyskała międzynarodową popularność. Rola Rose w nagrodzonym 11 statuetkami Oscara przeboju kasowym przyniosła jednak nie tylko pozytywy.

W wywiadzie udzielonym dla „Guardiana” 47-latka wspomniała body-shaming, którego doświadczyła po premierze filmu. Opowiedziała też, jak radziła sobie z ciągłą krytyką jej wagi po tym, jak pod koniec lat 90. „Titanic” stał się światowym fenomenem.

To niemal śmieszne, jak straszni, krytyczni, po prostu okrutni byli dla mnie dziennikarze tabloidów – stwierdziła Winslet. Wciąż zastanawiałam się, kim do cholery jestem! Komentowali mój rozmiar, szacowali, ile ważę, pisali o rzekomej diecie, na której byłam. To było trudne, straszne i bardzo denerwujące.

Jak body-shaming wpłynął na Kate Winslet

Kate Winslet zwróciła uwagę, że spośród wszystkich komentarzy, które wówczas otrzymała, jeden szczególnie utkwił jej w pamięci. Nieżyjąca już Joan Rivers powiedziała: „Gdyby schudła pięć funtów, Leo zmieściłby się na tratwie”.

Jak podkreśliła gwiazda, wszystko to mocno wpłynęło na jej stan psychiczny i poczucie własnej wartości.

Gdy miałam dwadzieścia lat, ludzie wciąż mówili o mojej wadze – dodała aktorka. Byłam wręcz wzywana do komentowania mojej fizyczności. To wtedy otrzymałam etykietkę „odważnej i szczerej”. A ja po prostu się broniłam.

Pomimo negatywnych doświadczeń z przeszłości Winslet zauważyła, że ​​ewolucja branży filmowej i mediów napawa ją nadzieją. Stwierdziła, że jest „poruszona tym, jak inaczej jest teraz”. Sama z pewnością przyczyniła się do tej zmiany, chociażby odmawiając retuszu swojego ciała w erotycznej scenie w serialu „Mare of Eastown”.