Heard vs. Depp: proces dekady vel cyrk medialny

W 2018 roku Amber Heard napisała dla „Washington Post” głośny felieton, w którym wyznała, że była ofiarą przemocy, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. W tekście nie padło nazwisko sprawcy, ale dla wszystkich było oczywiste, że aktorka ma na myśli swojego byłego męża, aktora Johnny’ego Deppa. Ten pozwał byłą ekspartnerkę o zniesławienie, uruchamiając lawinę zdarzeń, których nie dało się zatrzymać.

Batalia sądowa, która rozpoczęła się w kwietniu bieżącego roku, trwała ponad sześć tygodni. Jedni ją określali „procesem dekady”, inni nazwali sprawy po imieniu: „cyrk medialny”. Rozwój sytuacji śledził cały świat (wydarzenia z sali sądowej były transmitowane w telewizji), a emocji nie brakowało. Podczas kolejnych rozpraw i przesłuchiwania świadków na światło dziennie wciąż wychodziły nowe, nierzadko szokujące opinię publiczną fakty.

Sprawa została rozstrzygnięta na niekorzyść aktorki. 1 czerwca ława przysięgłych uznała, że Amber Heard jest winna zniesławienia Johnny'ego Deppa. Aktor w ramach zadośćuczynienia ma od niej otrzymać 15 milionów dolarów. Gwiazda „Aquamana”, która z kolei oskarżyła byłego męża o to, iż niesłusznie nazwał ją „oszustką”, ma otrzymać od niego 2 miliony dolarów.

Oświadczenie Amber Heard po przegranej sprawie

36-letnia aktorka, na którą już w trakcie procesu i po nim wylała się fala hejtu, po werdykcie wydała oświadczenie. Stwierdziła w nim, że brak jej słów, by wyrazić swoje rozczarowanie.

Jestem załamana faktem, że góra dowodów wciąż nie wystarczyła, by przeciwstawić się nieproporcjonalnej władzy i ogromnym wpływom mojego byłego męża – skwitowała.

Zwróciła też uwagę na to, jak brzemienne w skutkach dla innych kobiet może być postanowienie sądu.

Jestem jeszcze bardziej rozczarowana tym, co ten werdykt oznacza dla innych kobiet. To pomyłka. Cofnęliśmy się do czasów, kiedy kobieta, która przemówiła i zabrała głos, mogła zostać publicznie zawstydzona i upokorzona. Decyzja sądu odsuwa ideę, że przemoc wobec kobiet należy traktować poważnie – stwierdziła.

Pierwszy wywiad Amber Heard po wyroku

Teraz Amber Heard zdecydowała się na udzielenie pierwszego od procesu wywiadu, w którym skomentowała ostatnie wydarzenia. Rozmowa z Savannah Guthrie dla stacji NBC zostanie wyemitowana 17 czerwca, jednak kolejne zwiastuny „Dateline” zdradzają sporo treści.

Z opublikowanych do tej pory fragmentów nagrania dowiadujemy się, że gwiazda nie ma żalu do przysięgłych o to, iż orzekli na korzyść jej męża. Zwróciła jednak uwagę na to, że zaangażowanie mediów tradycyjnych i społecznościowych w przedstawienie sprawy wielokrotnie działało na jej szkodę.

Zobacz także:

Nawet ktoś, kto jest pewien, że zasługuję na cały ten hejt, że kłamię, nie mógłby spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że jego zdaniem przedstawienie sprawy w mediach społecznościowych było uczciwe. Nie można powiedzieć, że to było fair – dodała.

W wywiadzie przeprowadzonym przez Guthrie aktorka zapewniła, że gwiazdor „Piratów z Karaibów” skłamał, twierdząc, iż nigdy jej nie uderzył.

Zwiódł ławę przysięgłych swoim fantastycznym aktorstwem – skomentowała Amber.

36-latka przekazała dziennikarzom segregator zawierający notatki jej psychoterapeuty. Zapiski – jak twierdzi – pochodzą z sesji, na których opowiadała o przemocy fizycznej doświadczanej ze strony męża. Sąd odrzucił je jednak jako materiał dowodowy.

Zaskakujące wyznanie Amber Heard

Heard, choć podtrzymuje swoje oskarżenia wobec Deppa, zapewniła w rozmowie z „Dateline”, że nie ma zamiaru mścić się na swoim eks.

Staram się iść do przodu. Cieszę się, że mogę żyć swoim życiem i mam nadzieję, że jeszcze długie przede mną. I nadal będę przez to przechodzić z podniesioną głową – zaznaczyła.

Gwiazda „Aquamana” powtórzyła, że „nie jest ofiarą idealną” i zdecydowała się na zaskakujące wyznanie, w którym przyznała, że wciąż żywi uczucia do byłego męża.

Kocham go. Kochałam go całym sercem i starałam się najlepiej, jak mogłam, aby głęboko popękany związek znowu działał. Nie byłam w stanie – powiedziała.