Kosmos zawsze był marzeniem 

Weronika Dziaduch – studentka III roku Politechnik Warszawskiej na kierunku Lotnictwo i kosmonautyka. Aktywna członkini Studenckiego Koła Astronautycznego. Marzy, by zobaczyć Ziemię z kosmosu. 

Najbardziej interesują mnie silniki i rozwiązania mechaniczne w różnych podsystemach rakiety – mówi Weronika.

Weronika Dziaduch

Już w liceum wiedziała, że chciałaby „zająć się” kosmosem. Bez problemu świetnie zdała maturę z matematyki oraz fizyki i dostała się na kierunek, który w Polsce wciąż pozostaje prestiżowy ze względu na małą miejsc. Od pierwszego roku studiów działa w Studenckim Kole Astronautycznym, dzięki czemu poszerza swoją wiedzę nie tylko w teorii, lecz także w praktyce. „Obserwowałam starszych kolegów, którzy już weszli w branżę kosmiczną, i uświadomiłam sobie, że nawet na studiach można coś poskładać, pokręcić, zaprojektować i to naprawdę zadziała – mówi Weronika. – Teraz pracujemy nad kilkoma projektami rakiet sondujących, a ja odpowiadam za stronę organizacyjną i zajmuję się planowaniem testów lotnych rakiet oraz kwestiami administracyjnymi”. Aktywność Weroniki i jej zespołu wykracza daleko poza gmach warszawskiej uczelni. Uczestniczą w różnych konferencjach naukowych, m.in. IAC (Międzynarodowy Kongres Astronautyczny), gdzie prezentowali jedną ze swoich konstrukcji, a obecnie szykują się na IEEE Aerospace Conference. „Przygotowujemy artykuły na temat naszych silników, poszczególnych systemów oraz analiz aerodynamicznych” – tłumaczy Weronika. Pytam ją, jak ludzie reagują, gdy mówi, co studiuje. „Naprawdę?! To najczęstszy komentarz. Często pojawiają się też pytania, czy po takim kierunku będę pilotem, czy stewardesą – mówi ze śmiechem Weronika. – Spotkałam się też z takimi opiniami, głównie ze strony starszych osób, że to dziwne, że dziewczyna zajmuje się mechanicznymi rzeczami”. Na roku nie ma zbyt wielu dziewczyn, ale zainteresowanie „kosmicznymi” studiami jest wśród nich coraz większe. „Pięć lat temu zdarzały się pojedyncze przypadki, a teraz na moim kierunku około 20% studentów to dziewczyny” – dodaje Weronika. Co radzi przyszłym studentkom? Żeby brały udział w konkursach czy olimpiadach, bo dzięki temu nabywa się wiedzę, która przydaje się potem na studiach, poza tym sukcesy często pozwalają dostać się na kierunek bez rekrutacji. Jeśli chodzi o jej dalszą edukację, podążanie kosmicznym śladem – nie wyklucza, że zajmie się też innymi dziedzinami, np. mechaniką i budową maszyn. Chce się rozwijać, by wykorzystać wiedzę w przyszłej pracy związanej z kosmosem. Czy chciałaby się znaleźć w przestrzeni pozaziemskiej? „Oczywiście! Gdybym mogła zobaczyć Ziemię jako małą niebieską kulę, byłoby niesamowicie” – mówi bez wahania.

Kobiety mogą podbić kosmos

Dr Anna Chrobry – fizyczka. Pracuje w Bremen , niemieckiej „kosmicznej dolinie krzemowej” . Zajmowała się m.in. technologiami wykorzystywanymi do budowy pojazdów, takich jak statek Orion , który poleci na Księżyc z mieszaną załogą. Misja Artemis zaplanowana jest na 2025 rok.

Dr Anna Chrobry i pojazd kosmiczny misji Artemis, Space Expo Bremen 2021

Jako mała dziewczynka marzyła o tym, by zbudować statek kosmiczny, którym w kosmos poleci kobieta. Zrobiła to. Z kolei skonstruowane przez nią w ramach doktoratu urządzenie pomiarowe do badań atmosfery lata samolotem HALO. Studiowała fizykę na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i była jedną z nielicznych dziewczyn na wydziale. Początkowo chciała pracować przy akceleratorach, ale ostatecznie wykorzystywała to urządzenie do przyśpieszania naładowanych elektrycznie cząstek do badań środowiska. „Od pierwszego wykładu z fizyki marzyłam, aby zostać doktorantką. A gdy tylko usłyszałam o prowadzonych za granicą badaniach dotyczących skomplikowanych procesów, jakie zachodzą w atmosferze i wpływają na ziemski klimat i pogodę, wiedziałam, że to coś dla mnie” – wspomina Anna. Miała świadomość, że aby dostać się na zagraniczne studia, musi doskonale mówić po angielsku, więc prawie całe stypendium naukowe i wolny czas, nawet w wakacje, przeznaczała na naukę języka oraz na znalezienie zagranicznej uczelni, która będzie chciała przyjąć ją na wymianę studencką. W końcu wyjechała do niemieckiej doliny krzemowej Bremen, gdzie niedługo, jako najlepsza studentka, otrzymała propozycję doktoratu we współpracy z Niemiecką Agencją Kosmiczną (DLR). Dr Chrobry zainicjowała pierwszy kontakt między uczelniami w Polsce i Niemczech, a obecnie skupia się na współtworzeniu programu nowego kierunku studiów oraz podwójnego dyplomu: Engineering and Management of Space Systems (EMSS), w ramach którego powróci na uczelnię jako wykładowczyni. „Mocno wierzę, że połączenie sił w całej Europie ma kluczowe znaczenie w dalszym rozwoju sektora kosmicznego, zwłaszcza między starymi graczami, takimi jak Niemcy, a przyszłymi, jak Polska” – twierdzi Anna. Obecnie kieruje także organizacją Yuri's Night Bremen i przygotowuje wydarzenia z okazji rocznicy pierwszego lotu człowieka w kosmos. A wszystko po to, by inspirować coraz młodsze pokolenia i poruszać wśród nich ważne dla Ziemi tematy. Za swoje osiągnięcia została uhonorowana przez Niemieckie Towarzystwo Fizyczne (GPG) tytułem Inspirującej Fizyczki. „STEM (Science – nauki przyrodnicze, Technology – technologia, Engineering – inżynieria i Math – matematyka – przyp. red.) to środowisko zmaskulinizowane. Ale nie chcę się skupiać na kosmicznych diabłach, które ubierają się u Prady. Cieszę się, że w tym roku Space Week 2021 był poświęcony kobietom w kosmosie” – mówi Anna. Dlatego w Polsce stoi za projektem „100 inspirujących fizyczek” i mocno wspiera takie inicjatywy jak SGAC Giant Leap, bo ma misję popularyzowania wśród kobiet tematów STEM, a także wzmacniania pewności siebie liderek na Ziemi i poza nią. „Praca w STEM jest fajniejsza niż kiedykolwiek. Mamy coraz lepsze technologie na Ziemi i w kosmosie, jak Internet Rzeczy (z ang. Internet of Things, czyli system urządzeń elektronicznych, które mogą się komunikować automatycznie – przyp. red) czy uczenie maszynowe (podzbiór sztucznej inteligencji zajmujący się teoretycznym i praktycznym zastosowaniem algorytmów analizujących dane – przyp. red.), i można ich używać do wielu fajnych celów, np. analizy danych satelitarnych" – mówi Anna. Dr Chrobry ma ambitne plany: „Dążę do tego, by polecieć w kosmos albo nurkować w cenotach w Meksyku. Naszą planetę nazywa się Ziemią, ale tak naprawdę tej ziemi jest niewiele, gdyż 70% stanowi woda. Pod powierzchnią oceanu jest tak wiele do zbadania, a jego głębiny są równie fascynujące jak inne galaktyki!”

Jestem szczęściarą

Dr Adriana Blachowicz – mikrobiolożka , pracuje w Laboratorium Napędu Odrzutowego, czyli jednym z centrów badawczych NASA. Brała udział w projekcie Sensoria  – analogowej marsjańskiej misji w habitacie na Hawajach.

Zobacz także:

Dr Adriana Blachowicz w laboratorium

Pomysł na studiowanie biotechnologii na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie podsunęła jej mama. „Choć wybrałam ten kierunek trochę w ciemno, nie wiedząc do końca, z czym to się wiąże, tak naprawdę z każdym rokiem coraz bardziej podobało mi się to, co robię, i wiedziałam, że to była dobra decyzja” – mówi Adriana. Łączy się ze mną z Pasadeny położonej około 20 km na północny-wschód od Los Angeles. To właśnie tam znajduje się Jet Propulsion Laboratory (Laboratorium Napędu Odrzutowego), jedno z centrów badawczych NASA. Jak się tam znalazła? Zaczęło się od stażu na Uniwersytecie w Idaho, dokąd Adriana wyjechała jeszcze na studiach w Lublinie. Zachwyciła się zaangażowaniem oraz chęcią do pracy. „Warto podkreślić, że to inicjatywa polskiego profesora Andrzeja Paszczyńskiego, który sam skończył studia na UMCS, a później przeniósł się do Idaho i stworzył program, aby dać szansę studentom z jego rodzimego wydziału. Dzięki niemu dużo osób przeniosło się do Stanów Zjednoczonych, by robić tam doktoraty. Po powrocie do kraju Adriana zaaplikowała na studia doktoranckie w Instytucie Agrofizyki, gdzie oczywiście została przyjęta, ale nie zabawiła tam na długo. Odezwał się do niej profesor Paszczyński z propozycją półrocznego stażu w JPL. „Wtedy nawet nie wiedziałam, co znaczy ten skrót. Kiedy odkryłam, że to jedno z centrów NASA, bardzo szybko stwierdziłam, że to szansa, której nie mogę nie wykorzystać” – mówi Adriana. Wróciła do Kalifornii, gdzie jej staż szybko został wydłużony o kolejny rok, zaczęła pracować ze swoim obecnym szefem, doktorem Kasthurim Venkateswaranem, i rozpoczęła studia doktoranckie na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, aby móc kontynuować współpracę z JPL. Jej przygoda z NASA trwa już 7 lat.

Jestem członkinią grupy, która zajmuje się ochroną planetarną. Jej działalność można podzielić na dwa główne obszary: pierwszy skupia się na monitorowaniu liczby mikroorganizmów, które możemy znaleźć na statkach kosmicznych budowanych w JPL. Drugi – na badaniach, jak organizmy czy też mikroorganizmy ekstremofilne przystosowują się do środowiska, które cechuje przestrzeń kosmiczną. Podczas mojego doktoratu zajmowałam się badaniem pleśni i tego, jak przystosowują się one do wzmożonego promieniowania i mikrograwitacji – tłumaczy Adriana.

Jednym z jej największych dotychczasowych zawodowych wyzwań był ufundowany z prywatnych środków program „Sensoria”. Była to analogowa misja, która w 2020 roku odbyła się na zboczu wulkanu Mauna Loa na Hawajach – w ziemskich warunkach możliwie najbardziej zbliżonych do tych na Marsie. Polka była jedną z sześciu kobiet w załodze. Skąd taki pomysł? „Chciano sprawdzić, jak wyglądałaby dynamika i spójność pracy, gdyby zespół składał się tylko z jednej płci. Każda z nas miała inną rolę i trochę inne doświadczenie” – wyjaśnia. Jej samej program „Sensoria” pokazał, jak bardzo człowiek może się stęsknić za dotykiem powietrza na skórze. Czy zdecydowałaby się opuścić Ziemię na taką misję? „Nie mam aspiracji, żeby zostać astronautką. Bardzo podoba mi się to, czym zajmuję się teraz. Czyli wspieranie rozwoju technologicznego i badań, które umożliwiłyby innym misje załogowe w przyszłości – mówi Adriana. – Każdego dnia myślę sobie, że jestem dużą szczęściarą, skoro mogę to robić”.

 

Materiał ukazał się pierwotnie w numerze 9/21 GLAMOUR.